czwartek, 2 sierpnia 2012

Tylko prawdziwy mrok...

Rette Mich Bill... To mnie powitało na samym początku wchodząc na mrocznego bloga. I’m Angel, Black Angel... 
Jestem Devis, wredna Devis. Zobaczcie co z Czarnego Aniołka zostało po analizie...

Zegar na wieży wybił dwudziestą trzecią. Na ulicy nie było prawie nikogo oprócz kilku chłopaków. Po chwili ciszy żelazna brama otwarła sie na oścież i wyszło z niej dwóch policjantów trzymających jakąś postać.
Zegarek na biurku wskazywał 12:41 kiedy zabrałam się za to coś. Brama (żelazna!) otwarła się na oścież. 

Po chwili ją puścili ją wrócili do budynku zostawiając samą. Kiedy się bliżej przyjrzymy dostrzerzymy że to dziewczyna.
Aby się dostzrerzyć potrzebne mi chyba wyjątkowe okulary..

. Stała przez chwilę nic nie robiąc, i dopiero po chwili wzniosła ręce do góry i krzyknęła donośnym głosem - WOLNOŚĆ!!!! - okno jednego z pobliskim domów sie otworzyło i ukazaała sie głowa jakiegoś starszego mężczyzny. - Ludzie tu chcą pospać! - wydarł się na dziwczynę.
Czyli to jednak dziczyzna...

Przekroczyła furtke i głośno zapukała kilka razy. Po chwili ukazała się postać kobiety - O Angelika! Przyszłaś po psy i pieniądze? - zapytała - Tak - rozległa się odpowiedź. Kobieta weszła w głąb mieszkanie i po chwili wróciła trzymając plik banknotów i dwie smycze. Na końcu smyczy stały dwa wielkie owczarki niemieckie. Przez chwilę wąchały przybyłą dziewczynę i nagle zaczęły radośnie skomleć i lizać ją. Angelika chwyciła pieniądze i smycze.
Opowiadanie o niemieckim zespole, niemieckie owczarki

Podeszła do jednej i zapytała taksówkarza który czytał gazetę
- Zawiezie mnie pan do Loitsche? - przykro mi ale to za daleko! - mruknął i powrócił do wcześniejszego zajęcia czyli czytania gazety.
Inteligentne to jak cholera

Była wściekła. chciaż to oczywiste że się wyprowadził. Bał sie jej. Ale ona mimo ze nie pokazywała też się bała teraz. Bała się jak ją przyjmie. Czy pozwoli jej zamieszkać u siebie? Takie pytania przelatywały przez głowe Angeliki.
Przelatywały niczym papierowe samolociki. Wlatywały jednym, a wylatywały drugim uszkiem

Po dwóch godzinach marszu była na drodze bez lamp otoczonej polami. Jedyne światło dawał księżyc. Kiedy poświecił na nią można było się jej bardzo dobrze przyjrzeć. Nie była ładna. Nie, nie była... Była prześliczna.
*gapi się w monitor* JA TEŻ CHCĘ TAKI KSIĘŻYC!

Wyglądała jak anioł. Ale czarny anioł i dlatego ja tak nazywali. Miała długie do pasa czarne loki które zasłaniały połowe twarzy, pomalowane na czarno paznokcie i oczy. Była ubrana w czarne galny, czarne troche porozrywane jeansy, czarną koszulke z długim rękawem i długi do kostek płaszcz ze skóry. 
Łożesz ty kurw* i inne kobiety o.O A tak przy okazji, co to są galny?

Nagle lunął deszcz. Dziewczyna znowu kilka razy głośno przeklnęła i otrząsneła się zrzucając z płaszcza krople zimnej wody.
Na pewno w czymś to jej pomogło

Deszcz spływał jej po włosach i rozbijał sie o buty...
...Jak wściekła pani domu rozbija talerze

Wyszła ze stodoły i rozejrzała się w około. Było bardzo blisko od domów, na łące porośniętej kwiatami.
Że jak?

Przekroczyła furtke i głośno zapykała do domku
Ziemniaki pyrkają chyba ^^ Albo garnek, albo woda...

Ta przyglądała jej sie przez chwile, aż w końcu Angelika zniknęła za rogiem. - Istny czarny anioł - powiedziała do siebie kobieta i zamknęła drzwi.
Istny mrochny got xD

Po minucie drzwi się otworzyły i ukazał się białowłosy;).
- Cza...Cza...Czarna A..Anielica!!!- wyjąkał - We...wejdź! - wpuścił dziewczyne 
do środka. Psy podeszły do niego i pomachały ogonem. Zaprowadził ją do salonu i usiadł na fotelu z miną skazańca.
- Zabijesz mnie? - zapytał. W odpowiedzi Angelika wybuchnęła głośnym smiechem
- Ciebie przecież nigdy nie zabije! Czemu mam Cie zabić?
- Jak to czemu? W końcu to przezemnie siedziałaś. - powiedział Andreas.
- Co Ty za bzdury pleciesz. Przecież to ze siedziałam było wyłącznie moja winą! - powiedziała ździwiona czarnowłosa. 
- Doprawdy? - zakpił białowłosy. - Tylko gdyby nie to że szepnąłem pare słów sędzią to byś sie nie znalazła dwa lata w wiezieniu! - powiedział chłopak 
- I tak bym siedziała! I to wcale nie jest Twoja wina! - oburzyła się dziewczyna 
- Byś siedziała ale cztery lata w poprawczaku, a nie dwa w wiezieniu! I nie mów że to nie jest moja wina, bo jest! - podniósł głos Andreas. 
- To nie jest Twoja wina! - krzyknęła Angelika
- Jest! 
- Nie! 
- Tak 
- NIE!! 
Może herbatki?

dziewczyna watała z kanapy i podeszła do Andreasa, a ten skulił sie i powiedział - ehh.. No dobra to nie jest moja wina. - poczym wstał i wlączył muzyke. - Andreas..... MAm pytanie... - powiedziała Angelika - Wal! - odpowiedział - Moge tu zamieszkać? Ale z psami! - zapytała patrząc w podłoge - Chcesz tu zamieszkać????????? No jasne że możesz!!!!!! - krzyknął, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
Czysta patologia Watały

Kiedy skończyła oglądanie wzięła redbulla i wyszła do ogrodu. Był śliczny. Z przodu obok chodznika rosły czerwone róże, a z tyłu był basen i troche grządek. Stało jeszcze kilka dużych drzew. Przy ogrodzeniu (biały płot z ładnych desek) na całej działce rosły białe róże. Z tyłu był mur, obrośnięty nie tylko różami ale również bluszczem. Angelika zauważyła że w jednym miejscu bluszcz był odsuwany.
Odsuwany bluszcz i w iście mrochnym ogrodzie

Odsuneła go i ukazała jej się furtka. Ciekawa co za n ią będzie otworzyła ją i zaparło jej dechw piersiach. Był too drugi ogród, tyle że ogrodzony dużym murem, również obrośnietym różami i bluszczem. ale nie to było najważniejsze. był to jakdyby mały lasek, tylko ze na srodku tego lasku była polanka, a na niej śliczne jezioro. Wygladało to jak w bajce. - Podoba Ci sie? - usłyszała głos za sobą - Tu jest jak w bajce! - krzyknęła i podeszła do wody. zdjeła buty i zanurzyła bose stopy. Białowłosy uśmiechnal sie do siebie i powiedział - Jeszcze dziś zaprojektujesz sobie pokój, w kuchni jest katalog z meblami. Jutro idziesz ze mna do szkoły.
eee... lol o.O?

Ten ogród ja zaczarował.
Bo to pewnie Hogwart jest ^^

Wieczorem pokój Czarnej Anielicy był śliczny. Miał czarne ściany, biały sufit z czarnym wzorkiem, a wszystkie meble też były czarne. Tylko akcesorie i posłanie dla psów które mieszkały u Angeliki były granatowe. Na podłodze leżał bardzo duży ciemno niebiski dywan, a sama podłoga była z piałych kafelek.
Wieje od tego takim mrochkiem, że chyba wylecę przez okno. Kafelki, które piały?

Dziewczyna dostała również ubrania. Wszystkie były albo czarne albo białe albo granatowe. Buty również. Czarnowłosa dostała jeszcze swoje kosmetyki. Atmosfera pomiędzy angeliką i Andreasem była bardzo miła, odkad Andreas przestał sie bać że dziewczyna go zabije, i przyjał do wiadomości ze tto nie była jego wina. Rano białowłosy wstał wcześniej i poszedł do szkoły wogóle wcześniej żeby porozmawiać z dyrektorką o Angelice. Niestety sama dziewczyna obudziła sie za piętnaście dziewiąta więc nie miała szans na zdązenie na dziewiątą do szkoły. W błyskawicznym tepie ciagle przekoinając przygotowywała sie do szkoły.
Cięgle Przekoinając *zastanawia się co też u licha ciężkiego autoreczka miała na myśli* mniejsza

Gdzie ten Andreas! Nigdy sie nie spóżniał! - mówił Bill do Toma. - Zadzwoń do niego! - poradził mu brat. Bill wyciagnał komórkę i wystukał numer andreasa. - Halo? - odezwal sie głos w słuchawce - Gdzie Ty jesteś? Zaraz spóźnimy sie do szkoły! - krzyczał Bill - Aa! Sorki Bill ale ja już jestem w szkole. Zapomniałem Ciebie zawiadomić. Musiałem wcześniej przyjść! - Aha! Na to cześć! -rozłaćzył sie czarny. - No i co? - zapytał się Tom. - jest już w szkole. Idziemy - odpowiedział Bill i ruszyli do szkoły. Przyszli akórat na dzwonek.
Tak będzie, że akórat tego nie skomentuję

- Od dziesiał w tej klasie będziemy mieć druga pare bliźniaków! - powiedziała nauczycielka - Jednego bliźniaka już mamy, a dziewczyna dojdzie za niedługo. Pewnie się spóźni. Przedstawie ją jak przyjdzie. - dokończyła nauczycielka, a przez klase przeszedł szmer. Każdy sie zastanawiał kto w klasie ma bliźniaczke a nie powiedział o tym. Drzwi sie z hukiem otworzyły i stanęła w nich Angelika. Prawie wszystkiem chłopakom opadły kopary, a dziewczyny patrzyły z zadroscia na czarnowłosą piekność. - O już przyszła! - powiedziała nauczycielka. - Oto jest Angelina. Bliźniczka Andreasa.......
Bliźniaki... czerń i biel... ying i yang... ja... ja się załamie... im głębiej w las tym więcej błędów!

Czarnowłosa przeszłą przez salę i usiadła na samym końcu. Jej loki rozsypały się po całej twrzyy, tak że widać było tylko jedno ciemno niebieskie, pomalowane na czarno oko.
Sypiące się loki! O to ciekawa sprawa ^^

Dziewczyna kiwnęła głową i zmierzyła ich batawczym wzrokiem.
Super wzrok numer 149. Batmanowski


Kogóż tu mamy??? Nasz sławna Czarna Anielica przerowadziła sie do braciszka? - rozległ sie pełen drwiny głos nad Angeliką. Dziewczyna wstała i zamarła. czuła jak krew sie w niej gotuje. Stała przed Jessicą, swoim odwiecznym wrogiem.
Cóż za zbieg okoliczności... *ziewa*

- A wy sie co na nią tak gapicie? W niej nie warto się zakochiwać. Niedosć że jest szmatą to jeszcze nie umie kochać. - zwróciła się Jessica do chłopaków przygladających sie czarnowłosej. - I kto to mówi! Jakoś ja nie zdradzam facetów całujac się z innymi! - warknęła Angelika. - Lepiej się całować z innymi niż zabijać swego chopaka. - powiedziała z ironicznym uśmiechem Jessica. Angelika dała liścia dziewczynie i odwróciła się - Morderczyni! - syknęła Jessica za odchodzącą czarnowłosą. Ta odwróciła się i pokazała jej środkowy palec.
Zabic chopaka! Tak! To gorsze od zdradzania całusami!

W jej oczach była nienawiść, a twarz była ponura. Widać było że dziewczyna pali nienawiścią. wszystko psuło jeden element - w oczach Angelika miała łzy...
Bo to bardzo psuje efekt mroczno-czarnej anielicy

Kiedy drzwi szkoły zatrzasnęła sie za czarnowłosą wszyscy odwrócili sie do Andreasa ze znakami zapytania na twarzy.
Były banany, teraz są znaki zapytania ^^

Dziewczyna rozejrzała sie po przedpokoju. Był nawet ładny. Poczuła że swędzi ją w nosie i kichnęła. - Nie kichaj w moim domu - powiedział czarnowłosy. [Bill przyp. Dev]
Nie możesz! Nie kichaj! Nieeee...!!!

Białowłosy :) rzucił czarnowłosej :) klucze i Angela wyszła.
łoł... -.-‘


UWAGA! To nie sen!
W pokoju panował półmrok. Czarne odrapane ściany i zakratowane małe okienko. Było tam około dziesieciu osób. Dwunastoletnia zakrwawiona dziewczyna siedziała i pisała coś w zeszycie. Nie pisała atramentem czy rysikiem. Pisała krwią... Ludzie szeptali coś między sobą albo kulili sie w kątach. Gdzieś z góry rozległ się chropowaty męski głos - Daj im jedzenie Fariuszu - drugi mężczyzna zaśmiał się i rozległy się jego kroki na schodach. Dziewczyna schowała notes do kieszeni brudnej bluzy. Ludzie przestali szeptać i w trowdze patrzyli na schody w których ukazał sie mężczyzna. Wszedł do pokoju i rozejrzał się poczym podszedł do kobiety z małym dzieckiem. Wyrwał jej z rąk płaczące niemowle i spojrzał na nie. - Jaka szkoda takiego ślicznego dziecka... - powiedział poczym wybuchnął śmiechem. Wziął zamach i z całej siły rzucił nim o ściane. Z ust dziecka wydarl się przeraźliwy krzyk i spadło na ziemie z rozbitą głową - już martwe. Jego matka zaszlochała choć wiedziała że tak dla niego jest najlepiej.... Sama by też tak chciała, zresztą wszyscy w tym pokoju chcieliby umrzeć. Mężczyzna spojrzał z pogardą na płaczącą kobietę i podszedł do dwunastoletniej dziewczyny. Chwycił ją i obrucił tak że widział jej policzek na którym była wielka rana. - U coś sie to goi! Nie wolno tak! - powiedział i przyłożył pięścią dokładnie w rane. Dziewczyna wydała tylko cichy jęk mimo ze normalny człowiek juz by zwjał się z bólu na podłodze. Facet skączył swoją "wizytacje" i podszedł do schodów. stojąc jedną nogą na stopniu obrócił sie i rzucił każdej osobie suchą bułkę i małą butelke wody. Ludzie chwytali to i zajadali tak szybko jakby mieli im to zaraz odebrać. Im nie przeszkadzało że wode jest trzytygodniowa, a bułka tygodniowa.
Ja dziękuję, ja już nie chcę. Ja nie chce śnić takich koszmarów. A kysz zmoro nieczysta! 

W tym momencie Dev chciała zakończyć analizę, jednak...


Czarnowłosa dziewczyna obudziła się. Wstała i udała sie do łazienki. Spojrzała w lustro, poczym wzieła chusteczki i namoczyła je wodą. Wytarła sobie nimi dokładnie policzek. Chusteczki po chwili zrobiły sie kremowe a na bladym policzku dziewczyna ujrzał wielką bliznę wychodzącą od podbrudka aż do oka.
Pewnie ją jakiś mrochny kotek podrapał. I wątpię czy dało by się zakorektorować bliznę, bo zazwyczaj i tak ona jest widoczna. 

Westchnęła i wyjęła z szafki pełno korektorów i pudrów. Po krótkiej chwili policzek błyszczał od pudru, ale blizny wogóle nie było widać.
Nikt mnie nie słucha _._

Dziewczyna postanowiła zrobic obiad. Kiedy zabierała sie do robienia do kuchni wpadł roześmiały Andreas z bliźniakami i Georgiem i Gustavem. - o robisz obiad! zrób nam wszystkim - porposił robiąc maślane oczka.
Dlaczego nie margarynowe?

Bill otworzył usta rzeby cos powiedzieć ale(...)
*Dev się rzuciła w dzikim szale na autorkę, aby przestała kaleczyć klawiaturę*

(...)ale właśnie do kuchni weszli chopaki.
*Ale nie udało jej się*

Angela wychyliła sie jeszcze bardziej żeby zobaczyć czy ktoś sie z nia żegna. Nie było nikogo ale blondynka zauważyła czarnowłosą i pokazała jej środkowy palec. W tej właśnie chwili czarnowłosej zleciło coś z szyji i wyladowało tuż przed Jessicą. Ta zrobiła wielkie oczy i wrzasneła. - Zostaw to! - krzykneła Angela, ale blondyna już wzieła to do ręki i krzycząc - ANDREAS!!!!!!!!!!!!!!!! - wbiegła do domu. Angela przeklinając zbiegła z prędkością ponad świetlną po schodach do salonu.
Z szyji jej coś zleciało co spowodowało, że wybiegła z domu z ponad świetlną prędkością. Jakim cudem skoro jest taaka mroczna? I to cacko wyjątkowo ciężkie musiało być

Spohrzeli bardzo ździwieni po sobie i do salonu wbiegła przerażona Jessica trzymając cos w zaciśnietej dłoni i krzycząc - Andreas! Twoja siostra sprzedła dusze diabłu!!!
*wybuchła całkowicie nienaturalnym śmiechem, który był mieszaniną paniki, wściekłości i załamania jednocześnie*

- TAK! PATRZ TO JEST...... - Jessica chciała mu dać to coś co trzymała w ręce, ale do salonu wpadła Angela krzycząc - STUL PYSK!!!!!!!!!1 - i wyrwała jej z ręki trzymaną rzecz. Chłopaki zdążyli tylko zobaczyć kawałek rzemyka który był dziwnie zabarwiony na ciemną czerwień.
Bo ciemna czerwień to baaardzo dziwne zjawisko

Ta zamknęła drzwi i usiadła na brzegu wanny. Wyciągneła z kieszeni ową rzecz która spadła jej z szyji. - Wiem że myślisz że to ja zrobiłam.- powiedziała pokazujac jej. - Ale to nie ja. To taki jeden facet zrobił. To on jest szatanistą.
Czym jest? Szatniarzem?


Mimo że był marzec na dworze było bardzo zimno.
Dziwne, a ja myślałam, że w marcu JEST zimno




Sen
Miała na sobie szarą suknię do ziemi. Rozpuszczone włosy i uśmiech na twarzy. Szła kremowym korytarzem. Po chwili wyszła z niego i znalazła sie na dworze. Gdzieś w oddali ktoś stał i uśmiechał się do niej. Dziewczyna zaczeła biec i wpadła mu w ramiona. - Kocham Cię - wyszeptała postac i pocałowała ją w usta - Ja Ciebie też - odpowiedziała również szeptem. Chłopak wział ją na ręce i niosąc ją podszedł do ławki. Usiadł na niej i posadził dziewczyne na kolanach. - Obiecaj mi że będziemy na zawsze razem. Aż do śmierci. - powiedział. - Obiecuję - wyszeptała dziewczyna z usmiechem i odgarneła mu kosmyki z twarzy. Chłopak popatrzył jej w oczy. Niby takie jak kiedyś stalowe i zimne, pełne nienawisci, bólu, smutku, cierpienia i strachu, ale teraz było w nich oprócz tego pełno radosci i miłości. Przytulił ją i szepnał - Ja też obiecuje.

- NIEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!! - ten krzyk dziewczyny rozdarł ciszę w domu Angeli i Andreasa. Czarnowłosa stała pośrodku pokoju ciężko dysząc jak po długim biegu. - Zabije go! Normalnie go zabije! Niedość że mi dokucza, to jeszcze śnią mi sie koszmary z jego udziałem - mówiła do siebie Angela. Młodszy Kaulitz który właśnie smacznie spał nawet nie podejrzewał że właśnie w tej chwili czanowłosa dziewczyna, która go nienawidziła, i zreszta on jej też, z powodu jednego snu znienawidziła go jeszcze bardziej.
Bo to jego wina! Tak! Zadźgaj go! Wydłub linijką oczy! To takie mroczne...

- Halo? - rzuciła do słuchawki. - Rozmawiam z Angelą? - rozległ sie dziwny, nieprzyjemny męski głos. - Tak, o co chodzi? - zapytała czarnowłosa. -- Jeśli jesteś odważna przyjdź dzisiaj o pólnocy na pagórek Trzech Kamieni dziwko - rozległ się znowu nieprzyjemny nie zwiastujący niczego dobrego głos mężczyzny poczym rozmowa się rozłączyła.
Dziwny męski głos, który ją przewiduję, bo to dziwny męski głos

Przeczesała włosy, zrobiła makijaż, ubrała sie i zamaszyście wrzuciwszy śniadanie i ksiazki do torby wyszła trzaskając drzwiami.
Pewnie trzasnąwszy też zamaszyście 

Pare osób zachichotało złośliwie. W tym również młodszy Kaulitz.
Młodszy... o pięć sekund?

Angela przyszła dokładnie o dwunastej w miejsce spodkania. Nikogo nie było. Dziewczyna oparła się o drzewo i odpoczeła. Dobiero po chwili zorientowała się że ktoś przywiazuje jej ręce do drzewa. Szarpnęła sie ale to nic nie dało.
Trzeba być seryjnym debilem, żeby coś takiego się zdarzyło

Przed nią stanął na którego widok dziewczyna krzyknęła - A wiec to jednak Ty! - Tak to ja!
-Ja też!

- I w końcu wymyśliłem. Cóż moze być boleśniejsze od patrzenia na śmierc w męczarniach bliskiej osoby?? - zapytał i dał znak komuś stojacemu za dziewczyna. Silny mężczyzna wyszedł za plećów Angeli prowadzac przed sobą skrępowaną starszą kobiete. Czarnowłosa krzykneła. Pani Siver spojrzała na nią z łzami w oczach. Mężczyzna wyciągnął nóż z kieszeni i przejechał nim po ręce starszej kobiety śmiejąc sie. Chlustneła krew. - ZABIJE CIE!!!!!!!!!!!!!!! - krzyk który wydobył się z gardła Angeli nie można było nazwać krzykiem. To był charkot. Obijał się o skałki, domy i pagórki tworząc echo. Wydawało sie jakby cały Magdeburg krzyczał. A raczej krzyczały wściekłe psy. Ludzie którzy byli na ulicach i w ogródkach struchleli. Głos ten także ułyszał Andreas, Tina, Bill, Tom i pare innych ludzi którzy wyszli na taras. - Angela...... - wyszeptał Andreas i zemdlał.....
O kurw*a *szepnęła starając się nie szukać młotka*

Podniosła głowe i spojrzała na niego. Pech chciał ze on również na nią spojrzał i ich spojrzenia się spodkały. Zrobiło sie cicho. Czarnowlosa jakimś dziwnym, nie swoim głosem powiedziała - Bill..... - Angela...... - odpowiedział Bill również nie swoim głosem. Po chwili chłopak zrobił ruch ręka jakby chciał złapać coś przed jego oczami. Angela potrząsneła głową i minąwszy chłopaka ruszyła do apteki.
Jakie pełne romantyzmu łapanie muchy!

Zaczeła szukac chusteczek gdy nagle coś strąciła z biurka robiąc dziwny hałas. Zaciekawiona odgłosem spojrzała w tamtym kierunku i usmiechneła sie. Schyliła sie i wyciagneła z pochwy ślniacą klinge, na której było wyrete: "I,m Angel... Black Angel...". Sztylet ten został spycjalnie zrobiony dla czarnowłosej przez jej znajomego.
.........................................




Koszmar się skończył. Dokładnie, jak będzie 20 komentarzy autoreczka napisze dalszą część. Mam nadzieję, że jednak to nie nastąpi. No cóż kochani. Takiego mrocznego opowiadania to jeszcze u nas chyba nie było ^^. No, może te z tymi tętnicami ^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy