poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pindziesiąt twarzy Greya (12/?)


Dzień dobry! Mamy piękne lato tej zimy, tak więc żeby zadość stała się miłością zaczniemy dziś naszą analizę od zjedzenia karpia w galarecie, który ostał się ze świąt.

Wiecie co? Kocham Greya! Przeczytałam najnowszy odcinek i... jak ja go kocham! Cofam wszystko ale to WSZYSTKO! co kiedykolwiek wcześniej o nim napisałam. Ten człowiek się stara, kocha Anastazję i jest taki dla niej dobry! Jak się o nią troszczy wspaniale, jak nie pozwala, żeby czuła się jak lalka, jak ją ubóstwia! A sama Anastazja...? Przecież to kobieta, która wie czego chce i wie czego żąda. Nie wiem, jak nie mogłam tego dostrzec wcześniej!

Dzisiaj więc będzie analiza rehabilitacyjna.

Przed Wami rozdział trzynasty, a raczej:

“Powody, które sprawiły, że pokochałam 50 twarzy greya”

Anastazja rozmawia ze swoją matką przez telefon, która tłumaczy się, dlaczego nie może przyjechać na rozdanie dyplomu i jak jej jest z tego powodu przykro (pamiętacie, ojczym naderwał więzadło, więc “oznacza, że kuśtyka na jednej nodze”). Całkowicie to rozumiem, naderwane wiązadło uniemożliwia jakikolwiek ruch, nie będzie przecież wsiadał do autobusu, a tym bardziej nie puści żony samej, żeby ta mogła uczestniczyć w jednym z ważniejszych dni w życiu Anastazji. W końcu dyplom można kupić za byle rogiem.

– Kochanie, chyba jesteś markotna, coś się stało?
– Nie, mamo. – Och, gdybyś tylko wiedziała. Poznałam pewnego nieprzyzwoicie bogatego faceta, a teraz on chce mnie wplątać w jakiś dziwny, perwersyjny układ, w którym nie mam nic
do powiedzenia.
Pieniądze są takie ważne jeśli chodzi o perwersyjne układy! Przecież chyba nie wyobrażacie sobie, żeby Anastazja była w związku z jakimś tak podrzędnym Jackobem? A już na pewno nie z Jakmubyło, synem Niepamiętam Toitaknieistotne... no tam gdzie pracuje!

Anastazja dostaje maila od swojego Ukochanego (ach, chciałabym być na jej miejscu!)
Droga Panno Steele,
Po dokładnym przeczytaniu Twoich uwag chciałbym, jeśli pozwolisz, zwrócić Twoją uwagę na definicję słów „uległość” i „uległy”.1. uległośćrz. ż V, blmskłonność do ustępstw wobec kogoś lub czegoś, pokorne godzenie się z zaistniałym stanem rzeczy synonimy: posłuszeństwo,
poddaństwo antonimy: nieposłuszeństwo, nieuległość2.uległyprzym.taki, który pozwala sobą kierować, poddaje się pokornie czyjejś woli, posłuszny komuś; będący wyrazem uległościsynonimy: posłuszny, poddanyantonimy: nieustępliwy, nieposłusznyProszę,
miej to na uwadze podczas naszego środowego spotkania.
On jest dla niej taki pomocny! Chciałabym, żeby mój facet tak robił! Pokazywał mi, że czegoś nie rozumiem i tłumaczył mi rzucając formułką ze słownika. Wiecie ile musiał poświęcić czasu, żeby to znaleźć!? On ją kocha.

I tak! Poddaństwo jest synonimem  uległości! O: http://www.sjp.pl/podda%F1stwo i o: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=44838 .

Proszę Pana, Proszę zwrócić uwagę na synonim „poddanie” oraz „poddany”. Z całym szacunkiem chciałabym zwrócić Pańską uwagę na fakt, że jest on nieco anachroniczny. Sporo się zmieniło od czasów feudalnych.Jeśli mogę, to chciałabym także przedstawić pewną definicję, którą proszę mieć na uwadze podczas naszego spotkania:kompromisrz. m IV, D. –u1. ugoda między ludźmi, organizacjami, instytucjami lub państwami, osiągnięta dzięki wzajemnym ustępstwom: Po kilku dniach negocjacji obydwie partie doszły do kompromisu i we wtorek podpisano umowę koalicyjną.2. odstępstwo od wyznawanych zasad ze względu na oczekiwane
korzyści: Większość kolegów uznała kompromis moralny, którego wymagała praca w tej redakcji, za niemożliwy do przyjęcia. łac. compromissum ’coś wzajemnie obiecanego’.
Nie poprawiaj Greya ty głupia pindo! Ma znacznie więcej pieniędzy niż ty więc na pewno jest mądrzejszy!
Na pewno zauważyliście tutaj małą nutkę romantyzmu w rzucaniu słownikowymi regułkami.
JAK NIE TO JESTEŚCIE ŚLEPI I WUJ!

Celna uwaga, jak zawsze, Panno Steele. Jutro o 7:00 przyjadę po Ciebie do Waszego mieszkania. Christian Grey

Proszę Pana,Mam samochód. Mam prawo jazdy. Wolałabym się spotkać w jakimś innym miejscu. Gdzie się spotkamy? W Twoim hotelu o 7:00? Ana

Droga Panno Steele,Odsyłam Panią do mejla z 24 maja 2011 wysłanego o godz. 1:27 i zawartych w nim definicji.Myślisz, że kiedykolwiek będziesz w stanie robić to, co Ci się każe? Christian Grey

Panie Grey, Chciałabym przyjechać swoim samochodem.Proszę. Ana.

W porządku. W moim hotelu o 7:00.Spotkamy się w Marble Barze.Christian Grey

Dziękuję. Ana x

Proszę. Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Widzicie jak on ją kocha? Nie chce jej pozwolić jechać swoim autem, bo ją KOCHA! Wy ślepi fanatycy tego nie rozumiecie ale ja zostałam oświecona. I to nie jest nienormalne, że prosi obcego faceta, żeby mogła pojechać SWOIM AUTEM. Wie, że... kurde, nie wiem co wie, ale na pewno coś wie! I na pewno to jest normalne!

Anastazja rozmawia z Raulem , tfu! Reyem! (Raul występuje gdzie indziej i też jest zajebiszczasty <3 Taki prawdziwy tru mroczny charakter z głębokim przesłaniem), potem pakuje się z Kate i idzie spać.

Następnego dnia ma ogromny problem. Paul (syn właściciela, u którego pracuje) ją podrywa! Nie jest bogaty, niech spieprza na drzewo.

– Paul, po raz setny ci mówię, że mam wieczorem randkę.
– Wcale nie masz, mówisz tak tylko, żeby się mnie pozbyć. Zawsze tak robisz.
Tak... można by pomyśleć, że w końcu załapie, o co mi chodzi.
No shit Sherlock...

ZNACZY!!!: jaki on jest okropny! Tyle razy go spławia, a on ciągle za nią biega! Jak prawdziwa, dobrze napisana, coś znacząca postać.

– A w sobotę będę już w Seattle, a ty niedługo jedziesz do Nowego Jorku. Będziemy tak daleko od siebie, że dalej się nie da. Poza tym naprawdę wieczorem mam randkę.
– Z José?
– Nie.
– No to z kim?
– Paul... och – wzdycham z rozdrażnieniem. Tak łatwo nie odpuści. – Z Christianem Greyem. – Nawet nie kryję irytacji. Ale udaje się. Paulowi opada szczęka i patrzy na mnie oniemiały. Hmm,
już na dźwięk jego nazwiska ludzie zapominają języka w gębie.
Wiecie co? Grey jest ważniejszy od samego Obamy. On jest tak zajebisty, że nawet Bill Gates jest przy nim marną gwiazdą. Każdy zna jego nazwisko i jego stanowisko. KAŻDY. On jest bogiem.

Nie zastanawiajcie się nad tym i go wielbcie!
Hejterzy.

– Masz randkę z Christianem Greyem? – pyta wreszcie, kiedy mija szok. W jego głosie słychać niedowierzanie.
– Tak.
– Rozumiem.
Wygląda na przybitego, wręcz ogłuszonego i trochę mam mu za złe, że tak go to dziwi. Moja wewnętrzna bogini także. Pokazuje mu środkowy palec.
Fuck you Paul! Jak możesz nie wierzyć, że prowincjonalna lasia... TFU! zarąbista laska!!! ma randkę z Panem Greyem!? Fuck you!

Kate pożycza Anastazji piąkną fioletową obcisłą sukienkę, w której ta wygląda zniewalająco. Pasuję na nią idealnie i powala na kolana. Sukienka, Anastazja, wszystko.

Biorę prysznic, golę nogi i pachy, myję włosy, a potem przez pół godziny je suszę, tak że opadają miękkimi falami na plecy i piersi. Jedną stronę podpinam grzebykiem, aby odsunąć je z twarzy.
Widzicie tą subtelną aluzję do opisywania sytuacji, w której Bella omawia łączenie się z internetem i jedzenie płatków w “Zmierzchu”?
Te emocje, te pachy.

– No i? – pytam Kate.
Uśmiecha się szeroko.
– Ależ się wystroiłaś. – Kiwa z uznaniem głową. – Gorąca
laska z ciebie.
– Gorąca! Miało być skromnie i poważnie.
– To też, ale przede wszystkim gorąca. W tej sukience
naprawdę świetnie wyglądasz, a kolor pasuje ci do cery. Ależ opinab ci ciało. – Uśmiecha się znacząco.
One są tak dobrymi przyjaciółkami, że nawet figurę mają identyczną. Jakie to... kreatywne posunięcie droga autorko!

Anastazja jedzie do baru swoim słodkim autkiem (uwielbiam tego garbusa) i spotyka się z Greyem, żeby omówić ważne sprawy dotyczące umowy.

– Czego się napijesz?
Siadając, uśmiecham się chytrze pod nosem. Cóż, przynajmniej mnie o to pyta.
– Poproszę o to samo, co ty. – Widzicie! Potrafię być grzeczna i dobrze się zachowywać.
*pisk* ONA DO MNIE PRZEMAWIA!

– Mają tu znakomicie zaopatrzoną piwniczkę – stwierdza.
Opiera łokcie na blacie i splata palce na wysokości ust. W jego oczach błyszczą jakieś nieodgadnione uczucia. I oto jest... ten znajomy prąd, który biegnie od niego, docierając do mego wnętrza.
Wyjmij palce z kontaktu durna babo...


TJ. TE PODNIECENIE! TE EMOCJE!!!!

– No więc jak to zrobimy? – pytam. – Omówimy po kolei moje uwagi?
– Niecierpliwa jak zawsze, panno Steele.
– No, mogłam zapytać, co sądzisz na temat dzisiejszej pogody.
Uśmiecha się i sięga po oliwkę. Wsuwa ją do ust, a moje spojrzenie błądzi po tych ustach, które dotykały mego ciała... wszystkich jego części. Oblewam się rumieńcem.
– Uważam, że dzisiejsza pogoda była wyjątkowo przeciętna.
– Uśmiecha się drwiąco.
– Czy pan sobie ze mnie drwi, panie Grey?
– Owszem, panno Steele.
– Wiesz, że ta umowa w sensie prawnym jest nieważna?
– W pełni jestem tego świadomy, panno Steele.
– Zamierzałeś mi o tym w ogóle powiedzieć?
Marszczy brwi.
– Sądzisz, że zmusiłbym cię do podpisania czegoś, na co nie masz ochoty, a potem bym udawał, że zgodnie z prawem należysz do mnie?
Anastazjo! Jak mogły ci przyjść do głowy takie złe rzeczy!? Przecież on cię kocha! Na pewno by cię nie okłamał, a ty jesteś w pełni świadoma tego w co się wplątujesz.

Jak prawdziwy, dorosły człowiek.

– Anastasio, to nie ma znaczenia, czy umowa jest nieważna, czy nie. Reprezentuje układ, który chciałbym z tobą stworzyć; czego chciałbym od ciebie i czego ty możesz oczekiwać ode mnie. Jeśli ci się to nie podoba, nie podpisuj. Jeśli podpiszesz, a potem uznasz, że ci się nie podoba, w umowie jest aż nadto punktów, które umożliwią ci odejście. Nawet gdyby była prawnie wiążąca, czy naprawdę uważasz, że ciągałbym cię po sądach, gdybyś zdecydowała się uciec?
Widzisz? To tylko taka zabawa.

– Takie relacje opierają się na szczerości i zaufaniu – kontynuuje. – Jeśli mi nie ufasz w kwestii tego, jak daleko jestem w stanie się posunąć, jak daleko jestem cię w stanie zabrać, jeśli nie
potrafisz być ze mną szczera, wtedy to się nie uda. O rany, a więc się zaczyna. Jak daleko jest mnie w stanie zabrać. Kuźwa. Co to znaczy?
– To całkiem proste, Anastasio. Ufasz mi czy nie? – Jego oczy płoną.
– Czy podobne rozmowy odbywałeś z... eee... piętnastką?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo wszystkie były doświadczonymi uległymi. Wiedziały, czego chcą w relacji ze mną i czego generalnie od nich oczekuję. W ich przypadku trzeba było jedynie uzgodnić granice względne
i tego typu szczegóły.
On jest taki odpowiedzialny! *wzdech* Zdaje sobie sprawę z tego, że ma całkowicie niedoświadczoną osobę w tych sprawach więc będzie ją prowadził za rączkę i odkrywał jego, tj. jej potrzeby. To jest miłość, nie ma tutaj miejsca na wykorzystywanie.

– Macie jakiś swój sklep? Globalną sieć?
Śmieje się.
Ja też! Ona ma takie świetne poczucie humoru! Bo przecież na pewno żartowała.

– Niezupełnie.
– W takim razie jak to działa?
Może rzeczywiście było to pytanie na poważnie...

– Jesteś głodna? – pyta, odrywając mnie od rozważań.
O nie... jedzenie.
Jedzenie! Moje ulubione sceny w Pięćdziesięciu Twarzach!

– Jadłaś coś dzisiaj?
Piorunuję go wzrokiem. Uczciwość... Kuźwa, moja odpowiedź mu się nie spodoba.
– Nie – mówię cicho.
Mruży oczy.
– Musisz jeść, Anastasio. Możemy zjeść tutaj albo w moim apartamencie. Jak wolisz?
Chce ją zabrać do apartamentu gdzie będzie mogła w spokoju zjeść z dala od ludzi, z bliska do wygodnego łóżka <3 Naturalnie, gdyby się objadła, mogła się położyć.

– Myślę, że powinniśmy pozostać w miejscu publicznym,
na neutralnym gruncie.
Uśmiecha się sardonicznie.
SARDONICZNIE!!! <3

– Chodź, zarezerwowałem nam prywatną salę jadalną. Nie miejsce publiczne. – Uśmiecha się do mnie enigmatycznie i wstaje, wyciągając do mnie rękę. – Zabierz swój kieliszek – dodaje.
ENIGMATYCZNIE!!!! <3

Podaję mu dłoń i staję obok niego. Christian puszcza mnie i ujmuje za łokieć.
Widać, że lubi ostre zabawy, skoro nie bierze ją pod rękę, tylko chyta za łokcia. Oj Grey, ty taki niedobry jesteś! Taki kochany <3

– Złożyłem już zamówienie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
To dlatego, że tak o nią dba. Nie pozwala, żeby zaprzątywała sobie główkę głupimi decyzjami.

Grey zamówił jej ostrygi. Wprawdzie nigdy ich nie jadła, ale ten jej uroczo tłumaczy na czym to polega. W międzyczasie zaś rozmawiają o umowie.
– Naprawdę? Cóż. – Sięga po jedną. – Musisz tylko przechylić i przełknąć. Myślę, że sobie poradzisz. – Wpatruje się we mnie i wiem, do czego nawiązuje. Robię się szkarłatna na twarzy.
Uśmiecha się szeroko, wyciska na swoją ostrygę nieco cytryny, a potem podnosi ją do ust. – Mhm, pyszna. Smakuje morzem. – Uśmiecha się. – Śmiało – zachęca.
– Więc tego się nie żuje?
– Nie, Anastasio. – W jego oczach błyska rozbawienie. Wygląda wtedy tak młodo.
Nie widzę tutaj poniżania wy wredni hejterzy! To nie miejsce dla was!!!!

– Wybrałeś je celowo? To słynny afrodyzjak?
– Nie, to była pierwsza pozycja w menu.
Spontaniczność! Mówi wam to coś!? On się stara! I na pewno się pięć razy zastanowił, czy Anastazja zje ostrygi!

– Posłuszeństwo we wszystkich kwestiach. Tak, chcę, aby tak było. Potrzebuję tego. Potraktuj to jak odgrywanie roli, Anastasio.
– Ale martwię się tym, że zrobisz mi krzywdę.
– Jaką krzywdę?
– Fizyczną. – I duchową.
– Naprawdę sądzisz, że to zrobię? Przekroczę granice, które jesteś w stanie znieść?
– Mówiłeś, że zrobiłeś w przeszłości komuś krzywdę.
– Owszem. To było dawno temu.
– Co jej zrobiłeś?
– Podwiesiłem ją pod sufitem w moim pokoju zabaw. Właściwie to jedno z twoich pytań. Podwieszanie, po to właśnie są te wszystkie karabińczyki. Do sznurów. Jeden ze sznurów
przywiązałem zbyt mocno.
Unoszę rękę, błagając, aby przestał.
Ale tobie się to nie przytrafi Ana, bo on cię kocha <3

– Kwestia własności, cóż, to jedynie terminologia, ściśle związana z główną zasadą posłuszeństwa. Służy temu, abyś się odpowiednio nastawiła, abyś zrozumiała, o co mi chodzi. I chcę, żebyś wiedziała, że kiedy przekroczysz mój próg jako uległa, zrobię z tobą, co tylko będę chciał. Musisz to ochoczo przyjmować. Dlatego właśnie musisz mi ufać. Będę się z tobą pieprzył, kiedy będę chciał,jak będę chciał i gdzie będę chciał. Będę cię dyscyplinował,
ponieważ ty będziesz niegrzeczna. Będę cię szkolił i uczył sprawiania mi przyjemności. Ale wiem, że to dla ciebie nowość. Na początku nie będziemy się spieszyć i będę ci pomagał. Będziemy realizować różne scenariusze. Chcę, abyś mi ufała, ale wiem, że muszę zasłużyć na twoje zaufanie i tak właśnie zrobię.
Spoko, ona i tak nie wie o co chodzi. Będziesz mógł robić co tylko chcesz.

Oczywiście wszystko w imię miłości! <3

– Zasady. Porozmawiajmy o nich. Jedzenie zupełnie odpada?
– Tak.
– A mogę ująć to tak, że będziesz jeść przynajmniej trzy posiłki dziennie?
– Nie. – W tym przypadku się nie ugnę. Nikt mi nie będzie dyktował, co mam jeść. Jak się pieprzyć, zgoda, ale jedzenie... nie ma mowy
To jest prawdziwy feminizm! Nie to co jakieś tak głowy w jakichś tam wyborach, czy edukacja.

– Dlaczego nie mogę na ciebie patrzeć?
– Tak już jest w układzie Pan/Uległa. Przyzwyczaisz się.
Czy rzeczywiście?
– Dlaczego nie mogę cię dotykać?
– Bo nie.
Zaciska usta w wąską linię.
– Z powodu pani Robinson?
Patrzy na mnie dziwnie.
– Skąd ci to przyszło do głowy? – Po chwili zaczyna rozumieć. – Sądzisz, że mam po niej uraz?
Kiwam głową.
– Nie, Anastasio. To nie ona jest powodem. Poza tym pani Robinson nie pozwoliłaby mi na coś takiego.
Och... ale ja muszę. Wydymam wargi.
– Więc nie ma to nic wspólnego z nią.
On ma inną mroczną tajemnicę, nie byle jaką. Nie wiem jeszcze jaką, ale na pewno nie taką. Byle jaką.

– Chcesz porozmawiać także o granicach względnych?
– Nie przy jedzeniu.
Uśmiecha się.
– Wrażliwy żołądek?
– Coś w tym rodzaju.
– Niewiele zjadłaś.
– Wystarczająco.
– Trzy ostrygi, cztery kęsy dorsza, jeden szparag, zero ziemniaków, orzeszków, oliwek, a przez cały dzień nie jadłaś. Powiedziałaś, że mogę ci ufać.
Jezu. Wszystko notował.
Bo ma obseję na twoim punkcie <3 Jak go nie chcesz, to chętnie się zamienię!

– A w tej właśnie chwili mam ochotę zedrzeć z ciebie tę sukienkę.
On ma w głowie tylko seks! Jest taki mądry i bogaty <3

– Christian. Używasz seksu jako broni. To naprawdę nie fair
– szepczę, wpatrując się w dłonie. A potem podnoszę wzrok i patrzę mu prosto w oczy. Unosi zaskoczony brwi. Widzę, że przetrawia moje słowa. Z namysłem gładzi się po brodzie.
– Masz rację. Tak robię. Używam tego, co znam, Anastasio. Nie zmienia to faktu, że bardzo cię pragnę. Tutaj. Teraz.
Eeee.... BO JĄ KOCHA HEJTERZY!

– Gdybyś była moją uległą, nie musiałbym o tym myśleć. Byłoby łatwo. – Głos ma miękki, uwodzicielski. – Te wszystkie decyzje, w ogóle byś ich nie musiała podejmować. Pytania w stylu: czy to właściwe? Powinno wydarzyć się tutaj? Może wydarzyć się teraz? Nie musiałabyś zawracać sobie głowy takimi szczegółami. Ja bym to robił, twój Pan. I wiem, że pragniesz mnie teraz, Anastasio.
No przecież nie będą rozmawiać w tym związku, HEEELOOOOŁ!

Skąd to wie?
– Wiem, ponieważ...
O kuźwa, odpowiada na pytanie, które zadałam w myślach. Na domiar wszystkiego jest jasnowidzem?
– ...zdradza cię twoje ciało. Zaciskasz uda, jesteś zarumieniona i masz przyspieszony oddech.
Okej, tego już za wiele.
– Skąd wiesz o moich udach? – W moim głosie słychać niedowierzanie. Są przecież schowane pod stołem.
– Poczułem, że obrus się rusza, no i zaryzykowałem, opierając się na latach doświadczenia. Mam rację, prawda?
To przez duże uda, dlatego poczuł.

Nie skończyłam jeszcze dorsza.
– Wolisz zimnego dorsza ode mnie?
Unoszę głowę i widzę, że w jego oczach połyskuje roztopione srebro.
– Sądziłam, że lubisz, jak wszystko zjadam.
– W tym momencie, panno Steele, gówno mnie obchodzi twoje jedzenie.
– Christian. Nie grasz fair.
– Wiem. Mam tak od zawsze.
Moja wewnętrzna bogini marszczy brwi. „Potrafisz to zrobić” – nakłania mnie. – „Ograć tego boga seksu w jego własnej grze”. Potrafię? Okej. Co mam zrobić? Niedoświadczenie to kamień
u mojej szyi. Nabijając na widelec kawałek szparaga, patrzę na Christiana i przygryzam wargę. Następnie bardzo powoli wsuwam koniuszek zimnego szparaga do ust i ssę.
Oczy Christiana minimalnie się rozszerzają, ale i tak to zauważam.
– Anastasio. Co ty robisz?
Odgryzam końcówkę.
– Jem szparaga.
Christian poprawia się na krześle.
– Myślę, że się ze mną bawisz, panno Steele.
Udaję niewiniątko.
– Ja tylko kończę posiłek, panie Grey.
W tej właśnie chwili kelner puka do drzwi i nie czekając na zaproszenie, wchodzi. Patrzy na Christiana, który marszczy brwi, ale po chwili kiwa głową, więc kelner zabiera nasze talerze. Czar pryska. A mnie wraca rozsądek. Muszę jechać.
Niedoświadczona doświadczona. Duh!

– Wiesz, kiedy wpadłaś do gabinetu, aby przeprowadzić ze mną wywiad, niemal jedyne, co mówiłaś to „tak, proszę pana” i „nie, proszę pana”. Pomyślałem, że jesteś urodzoną uległą. Ale jeśli mam być szczery, Anastasio, nie jestem pewny, czy w tym twoim apetycznym ciele drzemie choć odrobina uległości. – Przysuwa się powoli w moją stronę.
– Możliwe, że masz rację – odpowiadam bez tchu.
– Chcę otrzymać szansę zbadania, czy tak jest rzeczywiście – mruczy, patrząc na mnie. Unosi rękę i przesuwa kciukiem po mojej dolnej wardze. – Nie potrafię inaczej, Anastasio. Taki już jestem.
Zacznij myśleć tą drugą głową Grey...

Tj. TO DLATEGO, ŻE ONA TAK GO PODNIECA! ! !  

-Masz bilet parkingowy?
Sięgam do torebki, podaję mu go, a on z kolei wręcza bilet odźwiernemu. Zerkam na niego, gdy tak stoimy i czekamy.
On nie pozwoli by jego kobieta dawała bilet parkingowy byle odźwiernemu, zazdrośnik <3

Przed hotelem zatrzymuje się mój samochód. Christianowi opada szczęka.
– Będziesz jechać tym czymś? – Jest zbulwersowany. Bierze mnie za rękę i wyprowadza na zewnątrz. Chłopak parkingowy wyskakuje z auta i wręcza mi kluczyki, a Christian spokojnie daje
mu napiwek.
– Czy to jest sprawne? – Patrzy na mnie groźnie.
– Tak.
– Da radę dowieźć cię do Seattle?
– Owszem.
– Bezpiecznie?
– Tak – warczę z rozdrażnieniem. – Zgoda, Wanda jest stara. Ale jest moja i w pełni sprawna. Kupił mi ją ojczym.
– Och, Anastasio, myślę, że przydałoby ci się coś lepszego.
– Co masz przez to na myśli? – Już rozumiem. – Nie kupisz mi samochodu.
Patrzy na mnie spode łba.
– Zobaczymy – mówi sucho.
Krzywi się, gdy otwiera przede mną drzwi i pomaga wsiąść. Zdejmuję buty i opuszczam szybę. Christian przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Jedź bezpiecznie – mówi cicho.
– Do widzenia, Christianie. – Głos mam nabrzmiały niechcianymi łzami. Jezu, nie będę płakać. Posyłam mu blady uśmiech.
*cedzi przez zęby* jakby ktoś... zachował się... w taki sposób... w obecności mojej fieścinki... to bym mu...
To z miłości... to na pewno z miłości, on się po prostu o nią martwi. Na pewno. To jest piękny fragment. Mój ukochany z całego rozdziału. Za każdym razem kiedy go czytam to mi się kurwiki w oczach zapalają NIEEE! Świecą oczy ze wzruszenia jak on o nią dba <3

Nawet nie mam pojęcia, jak go zaklasyfikować. Czy jeśli się zgodzę... to będzie moim chłopakiem? Czy będę go mogła przedstawić znajomym? Chodzić z nim do barów, kina, na kręgle? Prawda jest taka, że nie wydaje mi się.
Przedstawić? Byle jakiemu plebsowi!? Zwariowałaś!?

Anastazja wraca do domu i płacze.

Koniec.

Kocham Was moje dziubaski <3 I Greya kocham! I jestem pewna, że po tej analizie pokochacie go tak samo mocno jak ja <3 <3 <3





























Przepraszam. Prima aprilis ;)

Obserwatorzy