wtorek, 29 stycznia 2013

Shame show (1/?)

Witam w moim shame show! Mam zamiar zrobić coś, czego chyba jeszcze nikt z analizatorów nie zrobił. Na dodatek spełnię mokry sen osób zanalizowanych.
Oj wstyd mi, bardzo wstyd, ale... trzeba pokazać, że analizatorzy mają dystans do siebie! Że mamy jaja! I, że... nie jesteśmy idealni, nawet jeśli komentujemy tekst z góry na dół, z lewa na prawo...

Wiem, brzmi groźnie. Bo jest groźnie! Jest bardzo źle!

Przed państwem, coś, co powinno zgnić w szafie...

moja ksiONRZka z okresu między podstawówką, a gimnazjum!

Kilka słów, zanim przejdziemy do tego koszmarku. Mam zamiar przepisać wszystko z kartek znalezionych podczas sprzątania pokoju. Przepiszę WSZYSTKO, słowo w słowo, błąd z błędem. Oczywiście jak na dobrą książkę przystało kończy się w momencie no... nie kończy. Na szczęście zabrakło mi weny ;)

No to co, lecimy z tym tekstem. Kuba, Winky, trzymajcie się czegoś, bo będzie ostro!

P.S. oczywiście, że to ja jestem bohaterką! No, c’one!
P.S.2. Nawet nie wiecie, jak się boję to ukazać światu.



Ok, zaczyna się naturalnie niezwykle oryginalnie:

Pierwsza strona naturalnie zaginęła w akcji, ale ja pamiętam! Tak, po tylu latach wciąż pamiętam co tam było (miałam naprawdę niezłe plany co do mojej powieŹDZI).
Tak więc, jest sobie kobieta, która budzi się w jakimś pomieszczeniu, białym, świecącym, bez klamek i okien. Chyba jest półprzezroczysta.
...time, mister Freeman?
A przed nią siedzi mrówkojad. I chyba, ale tego nie jestem pewna, mówi jej, że nie umarła, ale żywa też już nie jest. Zombie normalnie, jak się patrzy XD
Nie wiem czemu, ale zwizualizowałem sobie tego mrówkojada palącego blanta.

-Kim byłam? I jak długo będę w tej postaci?
-Za dużo pytań jak na dzisiejszy dzień. Musimy już iść. Chyba nie chcesz spędzić tutaj całego czasu?
-Nie, raczej nie. Chociaż powiedz jak miałam na imię?
-Twoje dawne imię nie jest ci potrzebne. Teraz będziesz porostu Iks.
Ha! Przynajmniej nie pisałam Ci tylko ci!

I zanim ta zdąrzyła(!) krzyknąć “czekaj” przeszedł przez ścianę. Zamrukała z lekkiego oszołomienia. Wstała i pobiegła za nim mając nadzieję, że nie zderzy się ze ścianą. Zatrzymała się gwałtownie na leśnej polanie. Księżyc był zakryty za chmurami, ale mimo to wszystko dobrze widziała. . Odwróciła się i spostrzegła (uwaga, spostrzegła to moje ulubione słowo :D), że ściana zniknęła. Theritza (myślicie, że to może być jedyne, niedowymówienia słowo w tym natłoku? Czekajcie, tylko czekajcie!) nigdzie nie było. Spojrzała na ziemię i momentalnie zaczęła się cofać z kałuży krwi.
Ojoj, przydepła biednego mrówkojada.
Ok, czyli mamy pierwsze typowo opkowe zaczęcie: “tajemniczość”, noc i krew! Ale spokojnie, to będzie fantasy ;) Nie chcieli mojego kryminału analizować :(
Bo tu jest mrówkojad! Gadający mrówkojad! Co może być lepsze od gadającego mrówkojada? :D
-Tyle z ciebie zostało Iks.
Aha, czyli pewnie ktoś zastosował wobec niej Orbitalne Bombardowanie Krową.
Omal nie krzyknęła, kiedy Przewodnik [Theritz] zmaterializował się tuż za nią
Mrówkojada zerznęłam z “Szpital Królestwo”. Poza tym, niezły wzrok miała, skoro widziała to, co się dziele za nią.
-Nikt nie znajdzie ciała. Tylko niektórzy będą wiedzieli co się stało.
-Co?
-Chodźmy do miasta. Obserwując te wszystkie stworzenia można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć.
-To jedyne nasze zajęcie? Obserwowanie?
-I słuchanie i spanie. I jeszcze parę innych rzeczy.
Nie, błagam, nie pytajcie mnie, co znaczy te “parę innych rzeczy”.
Theritz poszedł przed siebie w las. Iks wzruszyła ramionami i ruszyła za nim, przechodząc przez zalawone drzewo. Dopiero śmiech Przewodnika uświadomił jej, to, co zrobiła. Przeknęła (!)  w myśli.
...pisałaś po pijaku? Chciałabym, żeby to było wytłumaczenie. Już nigdy nie spojrzysz na mnie tak samo.

2
Iks weszła do karczmy za jakimś mężczyznął (!) zanim drzwi zdąrzyły (!) się zamknąć.
-Zobaczysz. Przyzwyczaisz się do tego.
No c’ome! Przed chwilą przełaziła przez zwalone drzewo i nic sobie z tego nie robiła, a teraz kombinuje!
Oboje (co? ten facet i Iks?) usiedli w kącie karczmy na podłodze. (tak! jest karczma! ZAWSZE musi być karczma w fantasy opku!) Dopiero teraz odważyła się spojrzeć na siebie. Miała na sobie czarną suknię poplamioną krwią. (to nie istotne, z tego co pamiętam i tak potem zapomnę, że miała jakąś suknię, więc jej ruchy powinny być no... sukniowe). Jej skóra była białą i lekko przezroczysta. Jak zjawa to zjawa, pomyślała z przekąsem.
W karczmie nie było dużo osób. Przy stole siedziała trójka mężczyzn dyskutujących o czymś zawzięcie. W jakimś kącie elf, o długich bląd (! no przcież, a czego się spodziewaliście XD przecież na kartce, a nie w wordzie to pisałam XD) włosach spiętych w warkocz, pisał list. Przy barze
Wróć. Bar w karczmie? To znaczy, ja wiem o co mi chodziło, ale bar w karczmie...? Dev! Wstydź się!
Przy barze stała dw... nie, nie zrobię wam tego 2 postaci owinięta ciemnobrązowymi pelerynami.
Owinięci byli jak dwie mumie. Coraz mniej tlenu mieli, tak byli owinięci.
-Ci wydają się interesujący - rzekł Przewodnik i ruchem łba wskazał na trójkę mężczyzn przed stole. Iks z zamyśleniu (!) kiwnęła głową.
-Czy jest więcej takich jak my? - zapytała po chwili.
-Niektórzy starają się byśmy w ogóle zgiknęli/znikęli/zgineli cholera wie, co tam jest napisane, tak jest pokreślone...
-Mówiłeś, że nikt nas niewidzi i niesłyszy (o tak, jak się pisze “nie” długo się uczyłam)
-A wyszłabyś z stamtąd,(nowa miejscowość, Stamtąd) (można gorzej, “z tamntond”) gdybyś wiedziała, że ktoś może cię zniszczyć? Są tacy, przy których nasze zdolności słabą, albo całkowicie zanikają. Jeszcze mniejsza grupa dostrzega nas. Werbują takich i stają się Wysłannikami Bogów. Dzięki pewnym amuletom reszta może nas zobaczyć. A jak już to zrobią to zabijają.
Uwielbiam ten fragment! Nie ma on całkowicie sensu! To w końcu mała grupa ludzi czy duża? Niektórzy mogą ich widzieć, co mają zdolności tylko, czy też ci, którzy mają amulety? I ta zgroza w ZNISZCZYĆ.
-Pięknie... dlaczego po prostu nie umarłam tak jak powinnam? (Because you are Mary Sue!)
-Złe pojęcie. Poprostu (idiotko! PO PROSTU, a nie POPROSTU! Wbij sobie to do łba!) zamieniłaś się w coś innego. Ci... robi się ciekawie.

3
Męzczyzna uderzył ze złością pięścią w stół. Jego twarz lekko oszpeconą bliznami wykrzywił grymas niezadowolenia.
-Wyprawa się nie uda! Już na samym początku zginiemy!
O! Czujecie to przerażenie!?
-Zbyt pesymistycznie do tego podchodzisz Geriusie
O nie, to ten moment. Moment  wymyślania nazw i imion.O nie.... ATAKUJE GERIUS!
Ok, ręka w górę, komu nie kojarzy się to z chorobą weneryczną?
Nie, ciągle się turlam.... Gerius XD
Podbijam stawkę. W podstawówce nazywałam swoje postaci takimi wzniosłymi imionami jak hrabia Partiz, Daria McHors czy Maria Zeberka. ^^ A jak mi brakowało weny, to ściągałam z gier i Disneya.
Gerius? Coś jak Darius, Garrus kalibratus...
-Zbyt (...) Gariusie. Co za problem pójść do Sole, odbić córkę burmistrza i dostać za to kupę pieniędzy?
-A może dziewczyna zakocha się w jedym z nas - rozma...... rozmażył, cholera, tam jest naprawdę rozmażył... się rudowłosy młodzieniec.
-Przestań gadać głupoty Er. To jak?
Kolejne głupie imię po raz... trzeci!
Iks, Er, zbieramy alfabet. :D
-Róbcie jak chcecie. Ja się na to nie piszę.
-Proszę bardzo. Ale pieniędzmi nie będziemy się z tobą dzielić.
Foch z przytupem
G... ten koleś na G. Nie, nie napiszę jeszcze raz tego imienia. Zapomnijcie. G-Man? przeczesał dłonią brązowe włosy i zamyślił sięprzez chwilę. Wiedział, że burmistrz da dużo pieniędzy za odzyskanie córki, ale do szybkiej śmierci mu się nie spieszyło.
-To jak?
-Niech wam będzie. Wyruszamy o świcie. Wypijmy więc za naszą wyprawę!
Wykrzyknął wstając i podnosząc kufel piwa. Elf popatrzył na nich z lekkim zdziwieniem. Po niedługim czasie mężczyźni rozeszli się. Do elfa podeszłą młoda kelnerka.
-Podać coś? - zapytała z uroczym uśmiechem
Ciekawe, czy tak uroczym jak mój, kiedy proszę o wpisy? A nie! Wróć, Ja, tj. Iks siedzi w kącie.
Ten nawet na nią nie spojrzał i dalej pisząc list pokręcił przecząco głową. ( A da się pokręcić twierdząco?) Kelrenka mruknęła coś pod nosem i odeszła.
Elf przeniósł wzrok na zegar wiszący na ścianie. Powoli dochodziła północ.
Tak! Bo wszystko musi się dziać o północy w nocy! +10000 do tajemniczości i mrohności.
Schował list i pióro i uśmiechnął się do wchozącej drovki. Ubrana była w ciemnozieloną pelerynę i bordową suknię. Jaki ja miałam szalony gust.... Na plecach miała przewieszony łuk i kołczan wypełniony strzałami. Miała czarne włosy opadające na ramiona. Jej rdzawe oczy zatrzymały się przez chwilę na ścianie naprzeciwko, ale nie dostrzegając nic podeszła do elfa i usiadła obok.

Ok, chwila przerwy. Skąd drowka? Ano, ówczesna przyjaciółka w swoich opkach czy sesjach rpg właśnie prowadziła drowkę, znaczy, mrocznego elfa X)
Heloo! To jest porządne opko! Przecież główna bohaterka, aŁtoreczka, potrzebuje swojej przyjaciółeczki! Z tym, że ona często zmieniała postacie, co zobaczycie zaraz.

-Suilad Idril. Dobrze, że przyszłać.
-Suilad Keathor. A więc, co to za ważna sprawa?
Ok, kto przeczytał to szybko i na głos kilka razy? I się nie opluł?
Ja przeczytałam “Ketonal”.
-Poszukuje cię pewien osobnik. Słyszałaś pewnie o - elf nachylił się bardziej i szepnął - Dorco?
O! A akurat dorco to jedna z niewielu nazw, z której korzystam do tej pory! Zrobiona przez przypadek, z literówki (miałam napisać draco, a wyszło... jak wyszło), ale uważam, że w tym natłoku jest ona najmniej debilna.
-To ten? - Keathor kiwnął głową. (Ha! Nie ma kiwnął potakująco! Winner!)
-Powiedział, że jesteś mu potrzebna. Zaraz tu przyjdze.
-A ty? Jesteś tam?
-Nie mam preferencji - mruknął pod nosem.
Drowka zaśmiała się. Pomyślała o czekającej ją przygodzie i uśmiechnęła się w duchu.

4
Iks popatrzyła na drowkę tak samo jak Theriz, który zwinął się w kłębek pod jej nogami.
-Czym jest Dorco?
-Nie wiem Iks, nie wiem. I to mnie niepokoi.
Pogłaskała go po łbie w zamyśleniu. Co ja tu robię uuu.... co ty tutaj robisz! - myśl ta przelatywała przez głowę raz po raz.
Każda porządna Mery Sue musi mieć swojego wymarzonego faceta. Oto on:
Drzwi do karczmy otworzyły się po raz kolejny. Tym razem wszedł młody mężczyzna o ciemnobrązowych włosach i granatowymi oczami, w których czaił się chłód. Rojejż/rz (serio nie wiem, poprawiłam, ale nie wiem co było oryginalne i czy poprawiłam dobrze :D) się po karczmie i jego wzrok spoczął na Theritzie i Iks. Oboje odrazu(!) wstali, tak samo kiedy wcześniej patrzyła na nich elfka. Tyle, że tymrazem (!) on patrzył prosto w oczy Iks. Usłyszała głuche warczenie Przewodnika i instynktownie zaczęła się cofać.
Mężczyzna wyciągnął zza płaszcza jakieś urządzenie podobne do pistoletu.
-No proszę. Kogo my tu mamy - rzekł idąc w ich stronę z cynicznym uśmiechem. Iks spróbowała przeniknąć przez ścianę, ale nie udało jej się.
-Przewodniku - jęknęła do Theritza. Ten nadal głucho warczał i szczerzył kły do przeciwnika. (A nie! Nie bójcie się, w tym pierwszym podrozdziale było ładnie napisane, chyba, że mrówkojad ma ostre zęby. Ktoś kojarzy Antubisa ze “Szpitala Królestwo”? No to tak wyglądał. Viva la oryginalność!)
Większość osób w karczmie (czyli drowka, elf, ten facet i kelnerka?) patrzyło na mężczyznę z podziwem i odsuwali się jak najdalej od ściany
-Zostaw nas. Nic ci nie zrobiliśmy - warknął Theritz. Iks ze strachem zdołała usłyszeć panikę w jego słowach.
-Istniejecie, a to mi wystarczy.
O matko! *mdleje* wy widzicie jakiego bad assa stworzyłam? Czyż on nie jest uroczy! Schowaj się Greyu O to nadchodzi prawdziwy łamacz damskich serc <3
Mężczyzna wymierzył w nich broń. Iks popatrzyła mu w oczy błagalnym wzrokiem. Ten jakby coś chciał powiedzieć, ale nie zdążył, gdyż Przewodnik zaatakował go. Tyle, że tymrazem (Durna ałtorko! Przestań te spacje zjadać raz po raz!) był materialny. Błękitny płomień wystrzelony z pistoletu trafił w sufit i odrazu (no nie słuchasz mnie...) zniknął.
-Uciekaj Iks! - krzyknął Theritz.
Wybiegła z karczmy nie odwracając się. Biegła przed siebie. Jak najdalej od tego mężczyzny i jego chłodnych oczu.
Zatrzymała się dopiero na środku polany, tam gdzie wcześniej była. Popatrzyła na kałuże krwi i przeklnęła. Spojrzała za siebie, szukając chodźby (!) nikłego cienia, ale bez skutku. Nie wiedziała dlaczego to robi. Przecież i tak nic nie zmieni. Chociaż...
Nie, też nie mam pojęcia po co to robiła. Ale wydaje mi się, że to miał być fragment, który pokazywał jak bohaterce jest trÓdno.
Przed nią pojawił się Theritz. Znowu był zjawą, ale na jego przawym boku widać było ranę, z której zączyła się srebrna krew.
-Ale jak!?
Przewodnik nieodpowiedział (!) tylko usiadł obok. Rana zaczęła znikać.
-Możesz mi to wytłumaczyć?
-To jest ten z Wysłanników. Padalce zmienili nazwę. Od dawna z nimi współpracuje.
-Ten mężczyzna? Kto to?
-Niechciałabyś wiedzieć.
Halo! Chyba już się dowiedziała!
-Ale jak to się stało, że byłeś, a raczej wyglądałek jak żywi - Theritz nieodpowiedział (jak pisać “nie” z czymkolwiek innym? Razem! To zawsze działa! By Dev) - To znaczy, że jest szansa, abym znowu żyła? - znowu cisza - Odpowiedz mi wreszcie!
-A myślisz, że ja jestem zadowolony z tego, że jestem zjawą!? Nie mogę nic zrobić, kiedy Wysłannicy są w pobliżu (Em.. Theri, jakby to... zaatakowałeś jednego swoimi kłami, swoim wielkim cielskiem, a i zapewne moja wena nie poskąpiła ci pazurów...)! W ogóle nic nie możemy zrobić (A te... em... “inne rzeczy”?)! Jesteśmy bezbronni i żyjemy dopóki któryś z nich nas nie zniszczy.
-Wybacz... - szepnęła i spuściła głowę - choby powinnam ci podziękować za uratowanie.
Wybacz, za co?
-Nie trzeba - powiedział spokojniej i popatrzył w zachmurzone niebo - Kiedyś znalazłem Księgę z zaklęciami, z której uczył się jakiś nowicjusz. Czekałem i pilnowałem jej przez wiele dni aż w końcu otworzył na zaklęciach przywołujących do życia (Nowicjusz!?). Było tam jedno, które nas może odmienić. Wypowiedziałem formułe do połowy zanim Oni się nie pojawili i nie zniszczyli Księgi. Dlatego na krótką chwilę mogę być taki jak kiedyś.
Iks przytuliła się do niego.
-Zobaczysz, znajdziemy zaklęcie.
-Chciałbym Iks, chciałbym. Nawet nie wiesz jak badzo. Śpij. Będę czuwał.
Albo to Dorco nas wcześniej znajdzie, pomyślała z niezadowoleniem zasypiając.

5
Iks poderwałą się gwałtownie z ziemi. Słońce dopiero wschodziło. Rozejrzała się, ale nigdzie nie widziała Theritza.
-Przewodniku? - krzyknęła. Odpowiedziała jej cisza - Theritz!?
-Hej, cisza jestem, nikogo tu nie ma.
Zaczęła nerwowo chodzić po polanie i nawoływać go, ale Przewodnika nigdzie nie było. Usiadła zrezydnowana (tak, chodzi mi o zrezygnowanie) pod drzewem.
-Świetnie, tylko tego brakowało - mruknęła pod nosem.
Ja pie_dzielę! Oni ciągle tylko mruczą pod tymi nosami!
Po chwili usłyszałą jak ktoś spiewał jakąś pieśń. Dotknęła dłonią drzewa. Nie przeniknęła. Szybko weszła na drzewo i schowała się w jego koronie. Na polanę weszła Idril. Iks przeknęła.
Ok, jak to wygląda w zeszycie. Jest Idril, przekreślone, Ashavi, przekreślone... i tak dalej.
Drowka przestała śpiewać i podeszła do kałuży krwi. Murknęła coś do siebie (znowu! mruknęła pewnie pod nosem!) Po chwili pojawił się mężczyzna z karczmy. Iks kurczowo zacisnęła dłoń na gałęzi. No to żegnaj miły świeciej jęknęła w duchu.
-Suilad Nemor.
-Suilad Shatten - odrzekła drowka.

6
Witeris miał opatrzoną banda... No napisz to analizatorko! Przyznaj się! bandarzem (a teraz zapłaczę kilka razy) ramię. Skuteg ostatniego spotkania z Theritzem.
My jesteśmy bezbronni! My nic nie możemy! My jesteśmy niewinni!
Ile to już lat mój przyjacielu - uśmiechnął się do siebie.
-Nieźle cię zranił. Sądzę, że chcesz mi coś niecoś (kę!?) wytłumaczyć o Dorco. Wczoraj... niezdążyłeś. (!)
Mężczyzna rozejżał (!) się, ale nie dostrzegając nic usiadł pod jakimś drzewem.

7
Nie spadnij Iks, nie spadnij! -powstarzała (!)kurczowo w myślach.(kurczowo w... myślach?)  Spojrzała w dół na Shattena.
-Biedna - rzekł wpatrując się w plamę krwi.
Jeśli spadnie to owszem - mruknęła w duchu.

8
-Co? - zapytała drowka siadając naprzeciwko niego.
-Kobieta, która tutaj zginęła. Dość długo się wykrwawiała.
-A teraz lata w niebie lub smaży się w piekle, jeśli była jakiejś wiary - Ja Filozof.
-Albo jest jednym z Namazańców.

9
“Namazańcy?!” Iks omal nie spadła z drzewa. “Czy naprawdę tak nas nienawidzi, żeby nazywać nas tak?”.
O tyle dobrze, że nie popaprańcy. :P

10 (urwał, zaraz zwariuję)
-No właśnie. Kim oni są?
-Zatrzymali się między życiem, a śmiercią.
-Jak duchy?
-Nie do końca, bo oni mogą wrócić do swojej dawnej postaci. Po prostu (nie oszukuj przy przepisywaniu!) … POPROSTU zamienili się w zjawy.
Nie widzę różnicy między duchem, a zjawą. No niestety. A jak ja nie widzę w tej chwili, to na pewno nie widziałam, jak to pisałam. Czyli... o matko, co ja wtedy robiłąm T.T
-Dlatego jeśli ta kobieta rzeczywiście jest Namazańcem to nigdzie nie ma ciała.
-Dokładnie. My im pomagamy w pełni dokońćać (.....!) żywota.
-Pomagamy - prychnęła drowka.
Mężczyzna sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął amulet. Podał jej go.
-Dzięki temu, niektórzy z Dorco mogą ich dostrzec.
-A inni?
-Tak, tutaj znowu jest POPROSTU Poprostu mają takie zdolności - rzekł usmiechając się - Pojedziesz ze mną do innego miasta. Tam nauczysz sięposługiwać bronią - wyją (!) zza płaszcza broń przypominającą pistolet (a dlaczego nie po prostu pistolet?) - nazywają to dorco. (bo dorco!) Niszczą każdą napotkaną duszę zabijając przeciwnika.
-Już chyba wiem skąd taka nazwa. Nie chciałabym czymś takim dostać.
-Racja. Dostaniesz swoją na miejscu.
-Świetnie. Kiedy wyruszamy?

11
Mężczyzna zagwizdał i z lasu wybiegły dwa czarne (a jakże by inaczej) konie o krwistoczerwonych ślepiach (Shadowmere! <3) i z pierzastymi skrzydłam (jednak nie... :c). Oboje wsiedli na nie i odlecieli.
Czy naprawdę w każdym opku te konie pojawiają się praktycznie znikąd?
Kiedy oddaleni byli od Iks o jakieś piędziesiąt (!) metrów ta spadła z drzewa. (A metrówkę to ona ma chyba w oczach...)
-Jakie szczęście, że nic nie czuję - mruknęła leżąc na plecach i patrząc się w niebo. “Po raz drugi przeżyłam spotkanie z Dorco”. Zaśmiała się nerwowo.
-Pzepraszam, co ty robisz? - pysk Theritza zasłonił jej całe niebo.
-Przewodniku! - krzyknęła wstając gwałtownie - Gdzieś ty był? Dobra, to zaraz. Lepiej posłuchaj co się tutaj wydarzyło.

12
-Czyli wiemy już trochę więcej.
A ja już nic nie wiem.
Oboje położyli się na trawie i patrzyli na chmury leniwe płynące po niebie. Iks kiwnęła z (!) zamyśleniu głową  
-Zawsze to coś. A ty? Gdzie się podziewałeś?
-Będziemy mieli jeszcze jedną osobę na karku. Pamiętasz tego Geriusa (przepraszam, myślałam, że to straszne imię już się nie pojawi...) z karczmy?
-Ledwo wyruszył, a już zginął!?
-Uwierzysz jeśli powiem, że w nocy, kiedy spał nadział się na własny miecz?
Powstrzymała śmiech i wstała. Nie była zadowolona z tego, że będzie im towarzyszył.
-Kiedy i jak go zabierzemy?
-Musimy wrócić do karczmy. Mam nadzieję, że Shattena nie będzie.

13
Iks przeszła za Theritzem przez ścianę do karczmy i cicho odetchnęła z ulgą. Rzadnego Dorco.
*gładzi z zamyśleniem (!) brodę* a wiecie, że jak dostałam opinię z poradni to miałam napisane, że w sumie nie do końca wiadomo, czy jestem dysortem, czy po prostu leniem? Naprawdę. Dobrze, że wymyślili coś takiego jak podkreślanie źle napisanych wyrazów...
Wspięli się po schodach i poszli do pokoju Geriusa. Drzwi były otwarte na oścież, a na łóżku było pełno krwi.
-Jak on to zrobił?! Przecież to prawie niemożliwe! (Wiecie co? Tutaj sobie zaznaczyłam, że jednak powinnam napisać to osobno. Ja pierniczę).
-I tak się nie dowiemy jak było naprawdę.
Podszedł do łóżka i dotknął łapą krwi. Natychmiast pojawiłą się nad nią mała, oślepiająco biała bryła, która wolno obracała się w każdą stronę.
-POPROSTU jej dotnij - rzekł i dotnął (serio, napisałam dotnij i dotnął) bryły. Odrazu (!) zniknął. Iks zrobiła to samo i pojawiła się w białym pomieszczeniu. Ze ścian sączyło się jasnobłękitne światło. Pośrodku zaś lezał Gerius ubrany w czarne spodnie i granatową tunikę.
Właśnie mi się przypomniało, że ona na to drzewo wlazła w czarnej sukni. SUKNI. Ha! Czyli dalej nie pamiętam jak była ubrana!
Theritz usiadł niedaleko ciała i ziewnął. Iks nie wiedziała jak długo będę (o! ałtoreczkowy podmiot mi tutaj wlazł! przecież wiadomo, że boCHaterką jestem ja XD) tu czekać, ale podejrzewała, że przynajmniej do wieczora.



Koniec rozdziału pierwszego, jak wrażenia XD? Bardzo starałam się wyłapać wszystkie błędy ale w tym natłoku to było cholernie trudne.


Dodatkowo, ten miesiąc, nadchodzący, ogłaszam moim małym prywatnym SHAME SHOW. Jak któraś z analizatorek/analizatorów chce się przyłączyć: zapraszam :D!
Tak więc... odpoczywamy od Greya, zapraszam za tydzień w czwartek ;)

niedziela, 20 stycznia 2013

Pindziesiąt twarzy Greya (10/?)

ROZDZIAŁ JEDENASTY, który u Kuby wywołał napad egzystęcjalnych (przez ę!) mdłości, albowiem z racji zawodu ma on zdecydowanie dosyć umów, kontraktów i prawniczańskiego bełkotu I sprawił, że Devis jest smutno, zaś Winky oficjalnie umarła z nudów.

Ana otwiera kopertę i ukazuje jej się plik dokumentów. Zasady, umowy i cały ten bajzel.
Dobra, to lecimy z tym koksem, oto przed państwem cała umowa. Oczywiście z naszymi dopiskami.

UMOWA
Zawarta dnia ............ 2011 r. („Data zawarcia umowy”) Pomiędzy PANEM CHRISTIANEM GREYEM, zamieszkałym pod adresem 301 Escala, Seattle, WA 98889 („Pan”) PANNĄ
ANASTASIĄ STEELE, zamieszkałą pod adresem 1114 SW Green Street, Apartment 7, Haven Heights, Vancouver, WA 98888(„Uległa”)STRONY USTALAJĄ, CO NASTĘPUJE
1. Poniżej wymieniono warunki umowy pomiędzy Panem a Uległą.
Już mam dość. .__. Nienawidzę, gdy w prozie pojawia się artykuł z prasy czy korespondencja (w podstawówce jak czytałam “Spotkanie nad morzem” i był rozdział z listami, to go po prostu pominęłam...), ale to coś jest dziesięć tysięcy razy gorsze. Wypuśćcie mnie stąd!

WARUNKI PODSTAWOWE
2. Podstawowym celem niniejszej umowy jest pozwolenie Uległej na bezpieczną eksplorację jej zmysłowości i granic, z należytym szacunkiem w odniesieniu do jej potrzeb, granic i dobrego
samopoczucia. (Ona i tak pewnie nie wie o co chodzi...)
3. Pan i Uległa zgodnie oświadczają, że wszystko, co się wydarzy na mocy niniejszej umowy, zostanie dokonane za przyzwoleniem drugiej strony, będzie mieć charakter poufny i podlegać będzie uzgodnionym ograniczeniom oraz procedurom bezpieczeństwa wyszczególnionym w umowie. Wszelkie dodatkowe granice i procedury bezpieczeństwa wymagają formy pisemnej.
4. Obie strony umowy zapewniają, iż nie są nosicielami żadnej przenoszonej drogą płciową, poważnej, zakaźnej czy zagrażającej życiu choroby, w szczególności HIV, opryszczki i zapalenia wątroby.(Na to to chyba już trochę za późno...)  Jeśli w okresie obowiązywania niniejszej umowy lub po jej przedłużeniu u jednej ze stron zostanie zdiagnozowana taka choroba, strona ta zobowiązuje się do niezwłocznego poinformowania o tym fakcie drugiej strony, nim dojdzie do kontaktu fizycznego między stronami. (Tak się robi w normalnym związku, szkoda, że tutaj potrzeba do tego osobnego paragrafu)
5. Przestrzeganie powyższego (i wszystkich dodatkowych granic oraz procedur bezpieczeństwa ustalonych zgodnie z pkt. 3) stanowi podstawę niniejszej umowy. Każde naruszenie unieważnia umowę ze skutkiem natychmiastowym i obie strony zgadzają się ponieść pełną odpowiedzialność i konsekwencje takiego naruszenia.
6. Wszystkie punkty niniejszej umowy należy odczytywać i interpretować w świetle podstawowego celu i podstawowych zasad określonych w punktach 2–5.

ROLE
7. Pan jest odpowiedzialny za dobre samopoczucie i właściwe szkolenie, służenie radą i dyscyplinowanie Uległej. (*chrapie na biurku*) Ma obowiązek decydować o charakterze takiego szkolenia, służenia radą i dyscyplinowania oraz o porze i miejscu realizacji tegoż, stosownie do uzgodnionych zasad, granic i procedur bezpieczeństwa określonych w niniejszej umowie bądź ustalonych dodatkowo na mocy punktu 3.
8. W przypadku gdy Pan nie będzie przestrzegał uzgodnionych zasad, granic i procedur bezpieczeństwa określonych w niniejszej umowie bądź ustalonych dodatkowo na mocy punktu 3, Uległa ma prawo do natychmiastowego wypowiedzenia niniejszej umowy i zaprzestania świadczenia usług względem Pana. (Nie wierzę, że to zrobi, gdyby doszło do czegoś, no zwyczajnie, patrząc jak się zachowuje, nie wierzę)
9. Zgodnie z tym zastrzeżeniem oraz z postanowieniami punktów 2– 3 Uległa ma obowiązek służyć Panu i być mu posłuszną. Na mocy zasad, granic i procedur bezpieczeństwa określonych w niniejszej umowie bądź ustalonych dodatkowo na mocy punktu 3, Uległa
zobowiązuje się – bez kwestionowania czy wahania – zaspokajać Pana w wymagany przez niego sposób i przyjmować – bez kwestionowania czy wahania – szkolenie, służenie radą
i dyscyplinowanie, bez względu na formę.

WYPOWIEDZENIE UMOWY I OKRES OBOWIĄZYWANIA
10. Pan i Uległa zawierają niniejszą umowę w dniu określonym powyżej, mając pełną świadomość jej charakteru (Anastazja i pełna świadomość! Buahaha! Autorka wlicza w to jej Inner Goddes czy to już inna bajka?), i zobowiązują się przestrzegać jej wszystkich warunków.
11. Niniejsza umowa obowiązuje przez okres trzech miesięcy kalendarzowych (Są miesiące niekalendarzowe?) od daty podpisania („Okres Obowiązywania Umowy”). Po wygaśnięciu Okresu Obowiązywania Umowy strony przedyskutują, czy niniejsza umowa i ustalenia, których dokonały na jej mocy, są satysfakcjonujące i czy spełnione zostały potrzeby obu stron. Każdej ze stron wolno zaproponować przedłużenie niniejszej umowy lub podtrzymanie ustaleń, których dokonano
na mocy przedstawionych w niej zasad. W przypadku braku zgody na takie przedłużenie niniejsza umowa ulega rozwiązaniu i obie strony mogą powrócić do swego życia sprzed umowy. (*mhrocznie* ale to już nie będzie to samo życie */mhrocznie*)

DOSTĘPNOŚĆ (Sprzętu AGD)
12. Uległa zobowiązuje się do bycia dostępną dla Pana od piątkowego wieczoru do niedzielnego popołudnia każdego tygodnia w Okresie Obowiązywania Umowy; konkretne godziny
określi Pan („Wyznaczony Czas”). Kolejne takie godziny strony mogą ustalać doraźnie wspólnie. (No ok, czyli w BDSMy bawią się tylko w weekendy. Zapamiętam to Eriko! Zamapiętam!) (Przez resztę tygodnia próbują wyczyścić te wszystkie zacieki ze swoich skórzanych kanap.)
13. Pan zastrzega sobie prawo do odprawienia Uległej o dowolnej porze i z dowolnego powodu. Uległej wolno poprosić o zwolnienie o dowolnej porze, przy czym decyzję podejmuje Pan w zgodzie z prawami Uległej określonymi w punktach 2–5 oraz 8.

LOKALIZACJA
14. Uległa ma obowiązek być dostępną w Wyznaczonym Czasie i ustalonym dodatkowym czasie w miejscach określonych przez Pana. Pan zobowiązuje się pokryć wszelkie koszty poniesione przez Uległą, związane z dotarciem w wyznaczone miejsce.

POSTANOWIENIA DOTYCZĄCE USŁUG
15. Poniższe postanowienia dotyczące usług zostały omówione i uzgodnione i będą przestrzegane przez obie strony przez Okres Obowiązywania. Strony uznają, iż mogą zaistnieć pewne kwestie nieokreślone w niniejszej umowie czy postanowieniach dotyczących
usług lub że pewne kwestie mogą wymagać renegocjacji. W takich okolicznościach można dopisać kolejne punkty w formie poprawek. Wszystkie takie poprawki muszą zostać uzgodnione i podpisane przez obie strony i będą podlegać podstawowym warunkom określonym w punktach 2–5.
PAN
15.1. Priorytetem Pana będzie zawsze zdrowie i bezpieczeństwo Uległej. Panu nie wolno wymagać od Uległej, prosić ani zezwalać na uczestniczenie wraz z Panem w czynnościach wyszczególnionych w Załączniku nr 2 lub w innych czynnościach, których jedna ze stron
nie uważa za bezpieczne. Pan nie podejmie ani nie wyrazi zgody na podjęcie działania, które może doprowadzić do poważnych obrażeń bądź zagrożenia życia Uległej. Pozostałe podpunkty
niniejszego punktu 15 należy odczytywać w zgodzie z tym zastrzeżeniem i kwestiami podstawowymi, określonymi w punktach 2–5.
15.2. Pan uznaje Uległą za swoją własność, którą w Okresie Obowiązywania ma prawo posiadać, kontrolować i dyscyplinować. Pan ma prawo wykorzystywać ciało Uległej w dowolnej chwili Wyznaczonego Czasu lub ustalonych dodatkowych godzinach w sposób, który uzna za stosowny, seksualny bądź jakikolwiek inny. (-A teraz posprzątasz mi mieszkanie! Pani Jones ma wolne!
- Ale w fartuszku francuskiej pokojówki czy bez?)
15.3. Pan ma obowiązek zapewnić Uległej każde niezbędne szkolenie oraz udzielić rad dotyczących tego, jak w odpowiedni sposób służyć Panu.
15.4. Pan ma obowiązek utrzymywać stałe i bezpieczne środowisko, w którym Uległa może spełniać obowiązki względem Pana. (Pochować kable, żeby nie pogryzła, ostre narzędzia i lekarstwa przechowywać w wysokich szafkach...)
15.5. Panu wolno dyscyplinować Uległą, aby mieć pewność, że Uległa w pełni zdaje sobie sprawę ze swojej służalczej roli względem Pana i aby zniechęcać do niedopuszczalnego zachowania. Panu wolno chłostać, dawać klapsy, smagać batem lub cieleśnie karać Uległą w sposób, jaki uzna za stosowny, dla celów dyscypliny, własnej przyjemności lub z innego powodu, którego nie ma obowiązku przedstawiać.



15.6. Podczas szkolenia i dyscyplinowania Pan ma obowiązek pilnować, aby na ciele Uległej nie pozostały żadne trwałe ślady i aby nie doszło do obrażeń wymagających pomocy lekarskiej.
15.7. Podczas szkolenia i dyscyplinowania Pan ma obowiązek pilnować, aby dyscyplinowanie i przedmioty wykorzystywane w celu dyscyplinowania były bezpieczne. Nie wolno mu ich używać
tak, aby wyrządziły poważną krzywdę i nie wolno mu w żaden sposób przekraczać granic określonych w niniejszej umowie.
15.8. W przypadku choroby bądź uszkodzenia ciała Pan ma obowiązek zaopiekować się Uległą, dbając o jej zdrowie i bezpieczeństwo, (wyczuwam tutaj wątek MerySujski!) sugerując i w razie potrzeby – jeśli Pan uzna to za konieczne – wzywając pomoc medyczną. (O mamusiu! Dziękuję! Naprawdę? Do wzywania karetki potrzega osobnego paragrafu!?)
15.9. Pan ma obowiązek dbać o własne zdrowie i korzystać z pomocy medycznej w przypadku, gdy okaże się to niezbędne dla zachowania środowiska wolnego od ryzyka. (Zapamiętać: nie ryćkać z uciętą ręką. Bo się ta cenna skórzana kanapa krwią zachlapie!)
15.10. Panu nie wolno wypożyczać Uległej innemu Panu. (No nie...) (WYPOŻYCZAĆ, kfi kfi... xD “Te, Grey, pożycz mię no tę swoją Uległą, bo moja ma okres i się brzydzę.”)
15.11. Panu w dowolnym momencie w trakcie Wyznaczonego Czasu bądź podczas uzgodnionych dodatkowych okazji wolno krępować, zakuwać w kajdanki lub związywać Uległą z dowolnego powodu i na długi okres czasu, mając należyty wzgląd na zdrowie i bezpieczeństwo Uległej.
15.12. Pan ma obowiązek dbać o to, aby sprzęt wykorzystywany w celach szkoleniowych bądź do dyscyplinowania był przez cały czas czysty, higieniczny i bezpieczny. (Wyobraziłam sobie Greya czyszczącego swoje “zabawki” i podśpiewującego to:


i mniej więcej tak to wygląda)

ULEGŁA
15.13. Uległa uznaje Pana za swego mistrza, w takim rozumieniu, że jest ona teraz własnością Pana, a Pan może się obchodzić z nią tak, jak tylko ma ochotę – ogólnie podczas Okresu Obowiązywania (Czyli, że co!? 24h/dobę!?), ale w szczególności podczas Wyznaczonego Czasu bądź podczas uzgodnionych dodatkowych godzin.
15.14. Uległa ma obowiązek być posłuszna zasadom („Zasadom”) wyszczególnionym w Załączniku nr 1 do niniejszej Umowy.
15.15. Uległa ma obowiązek służyć Panu w taki sposób, który Pan uzna za słuszny, i dążyć do zadowalania Pana najlepiej, jak potrafi.
15.16. Uległa ma obowiązek podejmowania wszelkich kroków niezbędnych do pozostania w dobrym zdrowiu i w razie potrzeby poszuka opieki medycznej lub poprosi o nią, na bieżąco informując Pana o wszystkich problemach zdrowotnych.
15.17. Uległa zdobędzie (Zdobędzie jak? Z kosmosu weźmie? Na czarnym rynku zakupi?) receptę na doustne środki antykoncepcyjne i dopilnuje przyjmowania ich w należyty sposób w celu zapobieżenia ciąży. (Doustne? Szary kupka kasą, a każe jej brać doustne środki hormonalne? Nie lepiej, skoro stać, krążek nuvaring? plastry? czy nawet zatrzyki? Zdrowsze to to, wątroby nie obciąża, a skoro stać...) (Nie rozumiem dlaczego o antykoncepcję ma dbać tylko ona, tym bardziej, że ten wuj i tak jej płaci za WSZYSTKO. Myślałam, że czego jak czego, ale bachora to on by na pewno nie chciał, skoro jest taki “nie kocham tylko pieprzę och ach Grey”.)
15.18. Uległej nie wolno kwestionować żadnych czynności dyscyplinujących uznanych przez Pana za konieczne i ma ona obowiązek pamiętać przez cały czas o swoim statusie i roli
względem Pana.
15.19. Uległej nie wolno dotykać się ani zaspokajać seksualnie bez zgody Pana. (Ona i tak nie wie jak to się robi, więc...) (A ja się zastanawiam: czemu niby? I czy on w tym czasie może sobie fapfapić do woli? Jeśli tak, to bym powiedziała takiemu, żeby się poszedł chędożyć sam. ;P)
15.20. Uległa ma obowiązek brać udział w każdej czynności seksualnej, której Pan zażąda, bez wahania i zadawania pytań.
15.21. Uległa ma obowiązek przyjmować, bez wahania, pytań czy skarg, chłostanie, smaganie, dawanie klapsów lub inne sposoby dyscyplinowania, których zastosowanie Pan uzna za właściwe
.15.22. Uległej nie wolno patrzeć w oczy Pana z wyjątkiem przypadków, kiedy otrzyma takie polecenie. W obecności Pana Uległa ma obowiązek spuszczać wzrok i zachowywać się spokojnie i z szacunkiem.
15.23. Uległa ma obowiązek zachowywać się względem Pana z należytym szacunkiem i zwracać się do niego, używając wyłącznie określeń: „proszę pana”, „panie Grey” lub innych, zaleconych przez Pana. (WASZA WYSOKOŚĆ.)
15.24. Uległej nie wolno dotykać Pana, chyba że Pan wyraźnie jej na to pozwoli.
NIE TYKAJ MJE W STOPE!


CZYNNOŚCI
16. Uległej nie wolno brać udziału w czynnościach lub działaniach natury seksualnej, które jedna ze stron uważa za niebezpieczne bądź w czynnościach wyszczególnionych w Załączniku nr 2.
17. Pan i Uległa omówili czynności przedstawione w Załączniku nr 3 i zgodę na nie potwierdzili własnoręcznymi podpisami na Załączniku nr 3.

HASŁA BEZPIECZEŃSTWA
18. Pan i Uległa mają świadomość, iż Pan może zażądać od Uległej czegoś, czego Uległa nie jest w stanie spełnić bez ponoszenia fizycznej, umysłowej, emocjonalnej, duchowej czy innej szkody. W takich okolicznościach Uległej wolno wykorzystać hasło bezpieczeństwa („Hasło/a bezpieczeństwa”). W zależności od charakteru żądania będzie można użyć dwóch haseł
bezpieczeństwa.
19. Hasło bezpieczeństwa „Żółte” zostanie użyte w celu zwrócenia uwagi Pana na fakt, iż Uległa znajduje się blisko granic wytrzymałości. (-Pluszowe kotki! Pluszowe kotki!)
20. Hasło bezpieczeństwa „Czerwone” zostanie użyte w celu zwrócenia uwagi Pana na fakt, iż Uległa nie jest w stanie znieść dalszych żądań. W przypadku wypowiedzenia tego hasła Pan
natychmiast zaprzestaje wykonywanych działań. (-Różowe pluszowe kotki z kokardkami na obróżce i słitaśnym dzwoneczkiem!) (A jak ona ma to powiedzieć, gdy będzie mieć zakneblowane usta? No chyba że Grey jest już tak doświadczony, że wie, że “hyymfnnmm!” znaczy “czerwone”. ^^)



UWAGI KOŃCOWE
21. My, niżej podpisani, przeczytaliśmy i w pełni rozumiemy warunki niniejszej umowy. Z własnej i nieprzymuszonej woli akceptujemy warunki niniejszej umowy, co poświadczamy własnoręcznymi podpisami.
Pan: Christian Grey                                Data
Uległa: Anastasia Steele                        Data
ZAŁĄCZNIK NR 1
ZASADY
(to wam daruję, było w części 6 analizy http://bill-und-smerfy.blogspot.com/2012/12/pindziesiat-twarzy-greya-6.html)

ZAŁĄCZNIK NR 2
Granice bezwzględne Żadnych czynów z udziałem ognia.
Żadnych czynów z udziałem oddawania moczu, defekacji ani ich produktów. (Innych produktów, czyli jakich?  Wymiotowanie? Krawienie, czy jak?) (ICH produktów, Devis, ich produktów. ^^)
Żadnych czynów z udziałem igieł, noży czy krwi. (Miesiączka się liczy? Prawdziwy rycerz nie boi się zanurzyć miecza we krwi!)
Żadnych czynów z udziałem narzędzi ginekologicznych. (Zalotka nie jest przyrządem ginekologicznym! Ja wiem, że tak wygląda, ale nie jest :(!)
Żadnych czynów z udziałem dzieci bądź zwierząt.
Żadnych czynów, które pozostawią na skórze trwałe ślady.
Żadnych czynów wiążących się z kontrolą oddechu.(Niektóre to lubią.)
Żadnych czynów wiążących się z bezpośrednim kontaktem ciała z prądem elektrycznym (zmiennym bądź stałym), ogniem lub płomieniem.
(No właśnie, bo jak to tak, bohaterkę, Merysójkę, prądem?! Bardziej mnie bawi ten dopisek w napisie (ACDC x) )

ZAŁĄCZNIK NR 3
Granice względne
Do przedyskutowania i uzgodnienia przez obie strony: Które z następujących aktów seksualnych

Uległa uznaje za dopuszczalne?
• Masturbacja
• Fellatio
• Cunnilingus
• Połykanie nasienia(Phi, w takich historyjkach każda niewinna pensjonarka-Merysójka połyka, i jeszcze to lubi.) (No przecież już widzieliśmy, że umi ;))(I że lubi! Która by nie lubiła lodzika o smaku Greya?)
• Stosunek dopochwowy
• Fisting dopochwowy
• Stosunek analny
• Fisting analny
(Boże, to coś jak keyword, po którym ktoś wszedł na mojego bloga. “ręka Greya w dupie”, prawie jak “ręka w dupie geja”, czyli pozycja “na pacynkę”...) (Super! Napisałeś to, teraz tylko czekam, aż mi się to w statystykach pojawi...)

Czy Uległa dopuszcza użycie zabawek erotycznych?
• Wibratory
• Sztuczne członki – dildo
• Zatyczki analne(Jasne, zwłaszcza z ogonkiem... >_>)(My little pony, my little pony, AAaaaAAAaaaaA....!)
• Inne zabawki dopochwowe/analne
http://50twarzygreya.com/2012/10/04/gadzety-erotyczne-od-e-l-james-lovehoney/

Czy krępowanie jest dopuszczalne dla Uległej?
• Ręce z przodu
• Ręce z tyłu
• Kostki
• Kolana
• Łokcie
• Nadgarstki i kostki
• Rozpórki (O mamuśku, przeczytałam rozporki)
• Przywiązywanie do mebli
• Zawiązywanie oczu
• Kneblowanie
• Krępowanie liną (Której zapewne Grey ma więcej niż bracia MacManus...)
• Krępowanie taśmą
• Krępowanie skórzanymi kajdankami
• Podwieszanie (Ale jak? Tak jak w “Pile”?)
• Krępowanie kajdankami/elementami metalowymi (Wy nawet nie macie pojęcia, jakie fajne zabawki (erotyczne) można w tym temacie zwyczajnie kupić.)(Nie mów, czasem zbłądziłam na Allegro. )

Jak duży ból Uległa jest skłonna znieść?
W skali od 1 do 5, gdzie 1 oznacza akceptację, a 5 dezaprobatę:
Które z poniższych typów bólu/kary/dyscyplinowania są dopuszczalne dla Uległej?
• Klapsy
• Bicie drewnianymi packami(Przypomina mi się taka stara piosenka... “Więc chodź, pierdolnę cię deską, raz żółtą, a raz niebieską...” ) 
http://www.etsy.com/listing/114272504/dr-who-inspired-tardis-paddle-and-sonic?ref=v1_other_2

• Biczowanie
• Bicie laską
• Gryzienie
• Klamerki na sutkach
• Klamerki na genitaliach
• Lód (Nie no, patrząc na całe zestawienie, to tutaj 10 powinna być)
• Gorący wosk
• Inne rodzaje/metody zadawania bólu

I wiecie jak reaguje na całą listę nasza panna?
O kurwa. Nawet nie patrzę na listę pokarmów. Głośno przełykam ślinę i czując suchość w ustach, jeszcze raz czytam całość. Pęka mi głowa. Jak ja mam się na to wszystko zgodzić?
I rzekomo to ja mam mieć z tego korzyść: „[...] pozwolenie Uległej na bezpieczną eksplorację jej zmysłowości i granic”. Och, litości! „Służyć i być we wszystkim posłuszną”. We wszystkim! Kręcę głową z niedowierzaniem.
Ja tutaj entuzjazmu nie widzę...

Ale to nic, bo zaraz:
Zaraz, zaraz, a czy przypadkiem w przysiędze małżeńskiej nie pojawia się to słowo? Posłuszeństwo? Deprymuje mnie to. Pary nadal tak mówią?
E-e, nie skomentuję tego. Tak samo jak nie skomentuję całości umowy. Zostawiam to dla Was.

Tylko trzy miesiące – dlatego właśnie miał tyle kobiet? Nie trzyma ich zbyt długo? A może
one po trzech miesiącach mają dość? Każdy weekend? To za dużo. W ogóle nie będę widywać Kate ani znajomych z nowej pracy, zakładając oczywiście, że ją dostanę. Może jeden weekend
w miesiącu powinnam mieć dla siebie. Może wtedy, kiedy mam okres – to się wydaje... praktyczne.
I przez to robi mi się coraz smutniej. Ona się tym nie cieszy, ta “miłość”, która jest sprowadzana do “o! będę miała okres, nie będę musiała się z nim kochać (bo przecież nie pieprzyć) i mogę się spotkać z przyjaciółmi! A może mnie nawet na kawę zaprosi?”

Wzdrygam się na myśl o chłostaniu czy biczowaniu. Klapsy nie byłyby pewnie takie złe; niemniej jednak upokarzające. A krępowanie? Cóż, już raz związał mi dłonie. To było... hmm,
podniecające, naprawdę podniecające, więc może to akurat nie byłoby takie złe. Nie wypożyczy mnie innemu Panu – niech mu to nawet nie przejdzie przez myśl. Coś takiego byłoby absolutnie
niedopuszczalne. Czemu w ogóle zawracam sobie tym głowę?
O super, czyli jednak zwraca uwagę na niektóre rzeczy!

I nie wolno mi go dotykać. No, to mnie akurat nie dziwi. I te wszystkie absurdalne zasady... Nie, nie, nie mogę tego zrobić. Chowam twarz w dłoniach. Nie da się być w takim związku. Muszę
się przespać. Jestem wykończona. Te wszystkie cielesne igraszki, które minionej doby stały się moim udziałem, okazały się, szczerze mówiąc, wyczerpujące. A psychicznie... o rany, za dużo tego do ogarnięcia. Jak by to ujął José, prawdziwe popieprzenie. Być może rano nie uznam tego za kiepski żart.
A ten fragment sprawił, że się złapałam za głowę. Bo tego... miłość i ona dla ukochanego faceta zrobi wszystko, nawet zgodzi się na coś takiego, byle być blisko niego. Na coś takiego czyli związek, który nie istnieje i opiera się tylko i wyłącznie na seksie i pożądaniu.
Świetny start, jeśli chodzi o życie erotyczne!

Przeglądam się w lustrze. „Ty chyba nie rozważasz tego na poważnie...”. Moja podświadomość wyjątkowo sprawia wrażenie rozsądnej i racjonalnej. Wewnętrzna bogini podskakuje i klaszcze
w dłonie jak pięciolatka. „Proszę, zrób to... inaczej skończymy w towarzystwie stada kotów i twoich powieści”.
...jak autorka? Chichichichichi...

Jedyny mężczyzna, który mi się spodobał, musi występować w pakiecie z cholerną umową, pejczem i całą masą problemów. Cóż, przynajmniej w ten weekend dostałam to, czego chciałam. Moja wewnętrzna bogini przestaje skakać i na jej twarzy pojawia się pogodny uśmiech. „O tak...” – mówi bezgłośnie, kiwając z zadowoleniem głową.
Dajcie mi packę na wewnętrzne boginie, bo zaraz stracę cierpliwość!

Zamykam oczy i czuję znajome rozkoszne zaciskanie mięśni, gdzieś głęboko, głęboko...
Ale gdzie, na pięcie :(?

– Przyszedł jakiś facet z przesyłką dla ciebie. Musisz podpisać.
– Ale co?
– Wstawaj. To coś dużego. Wygląda interesująco.
Ha, skojarzenia x)

– Mam dla pani przesyłkę, ale muszę to rozpakować i zademonstrować działanie.
– Naprawdę? O tej porze?
– Ja tylko wypełniam polecenia, proszę pani. – Obdarza mnie czarującym, zawodowym uśmiechem.
Czy on właśnie nazwał mnie panią? Postarzałam się przez noc o dziesięć lat? Jeśli tak, to przez tę umowę. Krzywię się z odrazą.
– Okej, co to takiego?
– MacBook Pro.
– No a jakżeby inaczej. – Przewracam oczami.
– Ten model nie jest jeszcze dostępny w sklepach, proszę pani; to zupełna nowość firmy Apple.
Czemu mnie to nie dziwi? Wzdycham głośno.
– Proszę go rozstawić na stole, dobrze?
Udaję się do kuchni, do Kate.
– Co to jest? – pyta z ciekawością. Oczy jej błyszczą i widać, że też dobrze spała tej nocy.
– Laptop od Christiana.
– Dlaczego przysłał ci laptop? Przecież wiesz, że możesz korzystać z mojego. – Marszczy brwi.
Nie w takich celach.
– Och, tylko mi go pożycza. Chciał wypróbować ten model. Wymówka mało przekonująca, ale Kate połyka haczyk. O matko, udało mi się nabrać Katherine Kavanagh. Pierwszy raz. Podaje mi kubek z herbatą.
Laptop jest srebrny, błyszczący i naprawdę śliczny. Ma bardzo duży ekran. Christian Grey lubi życie w wielkiej skali – myślę o jego salonie i całym apartamencie.
– Ma najnowszy system operacyjny i pełną gamę programów, do tego twardy dysk o pojemności półtora terabajta, ma więc pani mnóstwo miejsca. No i jeszcze trzydzieści dwa giga RAM-u.
Do czego będzie go pani wykorzystywać?
– Eee... do pisania mejli.
– Mejli! – zachłystuje się.
– I może do surfowania po necie? – Wzruszam przepraszająco ramionami.
Wzdycha.
– Cóż, jest tu łącze bezprzewodowe, i skonfigurowałem już pani konto. To cacko jest gotowe do działania, praktycznie w każdym miejscu na Ziemi. – Patrzy tęsknie na laptop.
– Moje konto?
– Pani nowy adres mejlowy.
Mam adres mejlowy?
Masz ponad dwadzieścia lat i żyjesz bez adresu mailowego?!
Masz ponad dwadzieścia lat i trzeba ci pokazywać, jak działa laptop?!
Wielki, idiotycznie kosztowny, niepraktyczny, z bajerami których nie da się wykorzystać i do tego ogranicza użytkownika. Czy to MacBook Pro, czy Szary Krzysio Dominator?!
Mało tego, “działa praktycznie w każdym miejscu na Ziemi” czyli co? Aby działał potrzebne jest coś takiego jak źródło sygnału! Nie ma sygnału, nie działa. To raz, dwa, “jest tu łącze bezprzewodowe”, tutaj, znaczy gdzie? W domu? Na drzewie? W okolicy komus podkrada? Mało? Nie! “Skonfigurowałem już pani konto”, najczęściej żeby gdzieś się połaczyć jest potrzebny klucz dostępu. Skąd on to cholery go wziął sobie? Nie wydaje mi się, żeby Kate mu podawała, ot otworzył i już mu się połączyło?
I już pomijam parametry komputera. Z pełną gamą programów (jakich? Nie, serio pytam, jakich? Do grania? Do liczenia? Dla rozrywki? Kompilatorów?) I na cholerę komuś połtora terabajta dysk? I trzydziści dwa giga ramu? Realy? Do przeglądania maili?
Tak, Grey dominator, ma kasę więc szasta kasą. I ten, Krzysiu, Ana, która włącza i wyłącza jedynie komputer, maila na oczy nie widziała, nie doceni możliwości takiego cuda. No nie ma wuja w mieście.
Ale przecież TRZEBA pokazać, jaki to Grey bogaty, jak zajebiście jest być dziwką (sorry, ale to JEST dziwkarstwo póki co, ona mu daje tylko swoje ciało, on jej kupuje megadrogie gadżety) i w ogóle epatowanie forsą tak obrzydliwe jak w “Zmierzchu”.

Pokazuje na ikonkę na ekranie i dalej do mnie mówi, ale jego słowa zamieniają się w biały szum. Nie mam pojęcia, o czym mówi i jeśli mam być szczera, w ogóle mnie to nie interesuje. Powiedz mi tylko, jak się to włącza i wyłącza, do reszty dojdę sama. W końcu od czterech lat korzystam z laptopa Kate.
Jej, szaleństwo, od czterech lat używa komputera i umie go włączać i wyłączać x)

– Sprzęt nowej generacji. – Unosi brwi. – Większość kobiet dostaje kwiaty, ewentualnie biżuterię – mówi znacząco, próbując ukryć uśmiech.
Prędzej doceniła by zestaw swojej ulubionej herbaty niż takie coś -.-’


A teraz czas na... e-mailowanie! Anastazja dostaje od razu na wstępie maila od Pana Greya:
Nadawca: Christian Grey
Temat: Twój nowy komputer (zajebisty pomysł na temat, jakby nie zauważyła od kogo on jest, to jej się Grey przypomni)
Data: 22 maja 2011, 23:15
Adresat: Anastasia Steele
Droga panno Steele,Ufam, że dobrze spałaś. Mam nadzieję, że odpowiednio wykorzystasz ten laptop, tak jak rozmawialiśmy. Czekam z niecierpliwością na środową kolację.Gdybyś miała taką
potrzebę, chętnie do tego czasu odpowiem e-mailowo na wszelkie pytania. Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.
Kurde, jak założe sobie kiedyś mój zakład kosmetyczyny to do przyjaciół i P. tez będę pisać:
Devis, prezes Kosmetyczne Centrum Zdrowia i Urody, Inc, Sp. z o.o. i nie wiem, coś jeszcze tam dopiszę, żeby brzmiało dumnie i przypadkiem nie zapomnieli.  

Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Twój nowy komputer (pożyczony)
Data: 23 maja 2011, 8:20
Adresat: Christian Grey
Spałam bardzo dobrze, dziękuję – z jakiegoś dziwnego powodu – Panu. (nie, dziwny powód za pytanie się, jak sie spało to to nie jest) Rozumiem, że ten komputer został mi wypożyczony, zatem nie jest mój. Ana

Nadawca: Christian Grey
Temat: Twój nowy komputer (pożyczony)
Data: 23 maja 2011, 8:22
Adresat: Anastasia Steele
Komputer został wypożyczony. Na czas nieokreślony, panno Steele.Z Twojego tonu wnoszę, że przeczytałaś otrzymane ode mnie dokumenty.(Wróóóóóóóóóć, jakiego, urwał, tonu? Co, emotki nie ma?) (On to po prostu WYCZUŁ!)  Masz w związku z tym jakieś pytania?Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc. (//tu chyba powinien być enter, ale w pdfie go nie ma, więc nie iwem) To silniejsze ode mnie – uśmiecham się.

Maili jest jeszcze kilka, ale nic istotnego czy wartego uwagi w nich nie ma.

O jedenastej dzwoni José.
– Hej, to jak będzie z kawą? – Mówi jak dawny José. José przyjaciel, a nie... jak nazwał go Christian? Zalotnik. Uch. (Nie zalotnik, a Fotograf)
– Jasne. Jestem w pracy. Możesz tu podjechać, powiedzmy o dwunastej?
– No to do zobaczenia.
W jakim miejscu ona pracuje, że tak może!?

A tak autorka opisuje spotkanie z niedoszłym gwałcicielem, szykujcie się na dłuuuugi opis!

José jest punktualny. Wpada do sklepu jak rozbrykany ciemnooki szczeniak.
– Ana. – Obdarza mnie tym swoim latynoskim uśmiechem, a ja nie potrafię się na niego gniewać.
– Cześć, José. – Ściskam go na powitanie. – Umieram z głodu. Powiem tylko pani Clayton, że wychodzę na lunch.
Gdy idziemy spacerkiem do pobliskiej kafejki, wsuwam mu rękę pod ramię. Jestem taka wdzięczna za jego... normalność. Ktoś, kogo znam i rozumiem.
– Hej, Ana – bąka. – Naprawdę mi wybaczyłaś?
– José, wiesz, że nie potrafię długo się na ciebie gniewać.
Uśmiecha się szeroko.
Ha, zrobiłam Was w wuja XD Nie ma nic więcej XD Serio! Dostaliście dokładny opis tego jak wygląda spotkanie z Jose, niedoszłym całuśnikiem-zazdrośnikiem. Kurde, to chyba wampiry świadkowie (statyści) w ostatniej części Zmierzchu dostały więcej czasu antenowego niż przyjaciel Anastazji XD
Właśnie sobie pomyślałam, że ta książka MOGŁABY być dobra, gdyby:
1) wyrąbać wszystkie dokładne, żenujące opisy seksów,
2) relacje wyglądały tak, że Anę pociąga ten cały tajemniczo-zakazany świat BDSMu, ale jednocześnie kocha Jose/jest z nim w związku, a on nie ma pojęcia o jej drugim życiu,
3) generalnie Jose nie był traktowany przez autorkę jak przewijający się w tle odpowiednik Jacoba, a faktycznie miał jakiś WPŁYW na fabułę, co byłoby okazją do różnych ciekawych zwrotów akcji.
Ja nie wiem, w Stanach jest tyle kierunków na uczelniach, kursów i innych dupereli związanych z twórczym pisaniem, a i tak pochodzi stamtąd tyle śmiecia.
Tym bardziej, że autorka ma potencjał do pisania takich pozytywnych rzeczy, bo kilka fragmentów naprawdę jest dobrych/inetresujących/uroczych! Ale nieeeeeeee! Będzie gówno i tyle! Bo to się sprzeda!

Nie mogę się doczekać powrotu do domu i wymieniania mejli z Christianem. No i może zacznę ten swój internetowy research.  (...)

Nadawca: Christian Grey
Temat: Praca zarobkowa
Data: 23 maja 2011, 17:24
Adresat: Anastasia Steele
Szanowna Panno Steele,Mam nadzieję, że dzień w pracy upłynął Pani przyjemnie.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Praca zarobkowa
Data: 23 maja 2011, 17:48
Adresat: Christian Grey
Tak, proszę Pana... dzień w pracy upłynął mi bardzo przyjemnie. Dziękuję. Ana.
Nadawca: Christian Grey (Acha! Czyli podpis nie jest automatyczny! Tu cię mam!)

Temat: Bierz się do pracy!
Data: 23 maja 2011, 17:50
Adresat: Anastasia Steele
Panno Steele,Niezwykle się cieszę, że miała Pani przyjemny dzień.Pisząc mejle, nie zajmujesz się szukaniem informacji w sieci.Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc. (Bo z podzielnością uwagi to u niej krucho)

Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Niedogodność
Data: 23 maja 2011, 17:53
Adresat: Christian Grey
Panie Grey, proszę przestać przysyłać mi mejle, abym mogła się zabrać za zadanie domowe. Chciałabym dostać drugą szóstkę.Ana

Śmieję się w kułak. (Ja pierdzielę, no ja kurwa, pierdzielę) 



Nadawca: Christian Grey
Temat: Niecierpliwość
Data: 23 maja 2011, 17:55
Adresat: Anastasia Steele
Panno Steele,Proszę przestać pisać mejle do mnie – i brać się za odrabianie pracy  domowej.Chciałbym dać drugą szóstkę.Pierwszą otrzymała Pani naprawdę asłużenie.;)Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Christian Grey właśnie mi przysłał emotikona z przymrużonym okiem...
O rety. Odpalam Google. (O proszę, a to ci niespodzianka...) (Odpala Google, żeby zobaczyć, co oznacza ten dziwny średnik+zakończenie nawiasu? W końcu taaak się nie zna na komputerach. ^^)

Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Szukanie informacji w Internecie
Data: 23 maja 2011, 17:59
Adresat: Christian Grey
Panie Grey,poproszę o sugestie, od czego mam zacząć?Ana

Nadawca: Christian Grey
Temat: Szukanie informacji w Internecie
Data: 23 maja 2011, 18:02
Adresat: Anastasia Steele
Panno Steele,Zawsze zaczynaj od Wikipedii.Koniec z mejlami, chyba że masz jakieś pytania.Zrozumiano?Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.
(Od Wikipedii... Naprawdę? Prezes wielkiej korporacji najpierw podaję wikipedię? “-A teraz sprawdzę jak się podpisuje umawy... Na wikipedii!”)

Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Apodyktyczny!
Data: 23 maja 2011, 18:04
Adresat: Christian Grey
Tak jest... proszę Pana.Bardzo Pan apodyktyczny.Ana

Nadawca: Christian Grey
Temat: Sprawujący kontrolę
Data: 23 maja 2011, 18:06
Adresat: Anastasia Steele
Anastasio, nie masz pojęcia jak bardzo.No, może już żywisz pewne podejrzenia. Do roboty.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings,
Inc.
To najbardziej sztuczna wymiana korespondencji, jaką miałam nieszczęście czytać. o_O
No nie XD

Pół godziny później mam lekkie mdłości i szczerze mówiąc – jestem zaszokowana.
(To tak jak ja. Po tym rozdziale mam lekkie mdłości i szczerze mówiąc, jestem mocno wkurwiony. Czy naprawdę muszę czytać prawniczański bełkot i idiotycznie sformatowane maile przytoczone verbatim?) Czy naprawdę chcę o tym wszystkim wiedzieć? (Zadaję sobie to pytanie, od kiedy pierwszy raz wzięłam egzemplarz tej książki do ręki...) Jezu, to właśnie Christian wyprawia w Czerwonym Pokoju Bólu? Siedzę, wpatrując się w ekran, a jakaś część mojej istoty, ta bardzo wilgotna i integralna część, z którą zaznajomiłam się dopiero niedawno, jest mocno podniecona. (Stopy jej się spociły?) (“Panie Grey, proszę mnie popieścić po tej mojej bardzo wilgotnej i integralnej części mnie, z którą zaznajomiłam się dopiero niedawno”.) O rany, niektóre z tych rzeczy są niezłe. Ale czy dla mnie? Jasna cholera... czy potrafiłabym to robić? Potrzebuję przestrzeni. Muszę to wszystko przemyśleć.
To jest jej niedobrze, czy jest podniecona!? To nie idzie w parze!

Na dziś koczymy. Smutna i nieco przerażona tym co przeczytała Devis, Winky, która w sumie to już od dłuższej chwili nie żyje, i Kuba, który za bardzo się załamał poziomem powieści.

P.S. Co z następnymi analizami to nie wiadomo, w poniedziałek ja oddaję komputer do naprawy, dodatkowo w następnym tygodniu mamy egzaminy na studiach więc też ciężko. Raczej spodziewajcie się jej dopiero w następny weekend.

Ale za to jest bonus!

Obserwatorzy