Bardzo przepraszam, za jednodniowe opóźnienie, nie wyrobiłam się.
Gościnnie występuje Winky :)
Gościnnie występuje Winky :)
W ostatnim rozdziale kończymy spotkanie z bohaterką, kiedy
ta gubi gdzieś swoją przytomność (w windzie konkretnie, ale może, cholera,
zwiała stamtąd?) i pędzi trzymana za rękę przez Greya do jego samochodu.
Oczywiście nasza dzielna niewinna nie
dowierza temu, co się właśnie przydarzyło.
Gdy mijają kolejne sekundy,
zaczynam mu dopisywać mityczną,
arturiańską legendę i status
zaginionego miasta Atlantyda.
Nigdy się nie zdarzył. Może wszystko
sobie wymyśliłam.
Cytat z Atlantydą specjal for Łinky!
Wracając do Any: Nie. Dotykam
nabrzmiałych ust. Jestem teraz
zupełnie inną kobietą.
Rozpaczliwie pragnę tego mężczyzny, a on
pragnął mnie.
Jeden mały pocałunek dla człowieka i
wielki krok dla ludzkości! By powstała książka z – podobno – fabułą i tłumaczka
rozwaliła wszystko na kawałeczki.
Grey oczywiście
udaje, że nic się nie dzieje, jest chłodny, zimny i włącza odtwarzacz MP3 w
radiu. Myślałam, że auta są zazwyczaj wyposażone w radia, no ale MP3 brzmi
lepiej. Chyba. Chcecie wiedzieć, co powoduje u Anastazji, że Sprawia, że
wzdłuż kręgosłupa przebiegają
rozkoszne dreszcze.?
Czego słuchamy?
– To Flower Duet Delibesa, z opery Lakme. Podoba ci się?
– Christianie, to jest cudowne.
No, Grey, postarałeś się. Ładne, nie
powiem!
Tak, właśnie pochwaliłam autorkę ;)
– Mój gust muzyczny jest
eklektyczny, Anastasio, lubię
wszystko od Thomasa Tallisa po Kings
of Leon. Wszystko zależy
od nastroju. A twoje upodobania?
Chwila... eklektyczny?!
Ja tam naprawdę przeczytałam elektryczny!
Potem leci Sex on Fire (uwielbiam, zawsze jak prowadzę, a
w tle leci SOF to drę się jak wariatka fałszując przy tym okropnie.
Pasażerowie? O Kur…! Mam pasażerów!).
Grey jest bardzo ważną osobą i bez
niego świat ogarnia chaos. W czasie jazdy odbiera trzy telefony.
Pierwszy, bardzo ważny telefon:
– Grey – warczy. Ależ on jest
szorstki.
– Panie Grey, z tej strony Welch.
Mam informacje, których
pan potrzebuje. – Z głośników
dochodzi chrapliwy, bezcielesny głos.
– Dobrze. Prześlij mi je mejlem.
Coś jeszcze?
– Nie, proszę pana.
Ok, rozumiem.
– Grey.
– NDA jest już w pańskiej
skrzynce mejlowej, panie Grey. –
Tym razem głos kobiecy.
– Dobrze. To wszystko, Andrea.
– Miłego dnia, proszę pana.
Nie, nie rozumiem, skoro jest
człowiekiem biznesu, to na pewno pocztę sprawdza co chwilę.
Grey – warkot.
– Cześć, Christian, zaliczyłeś
wczoraj laskę?
– Witaj, Elliot. Mam włączony
zestaw głośnomówiący i nie
jestem w samochodzie sam. –
Christian wzdycha.
– Kto jest z tobą?
- Laska, którą
zaliczę wieczorem.
Przewraca oczami.
– Anastasia Steele.
– Cześć, Ana!
Ana!
– Witaj, Elliot.
Wdzięk i talent, drogi Elliocie.
Elliot pasuje mi na Emetta. Jak obstawiacie?
Po drodze Grey
mówi, że: „To, co się wydarzyło w windzie, więcej
się nie
powtórzy. No, chyba
że dokonamy tego z premedytacją.” Anastazjo, zapomnij
o jakimkolwiek spontanie. Ni ma.
Zatrzymuje
się przed domem. Poniewczasie dociera do mnie,
że
nie zapytał o adres, a jednak go zna. No ale przecież przysłał mi
książki,
oczywiście, że zna mój adres. Każdy zdolny, posiadający
śmigłowiec
i urządzenia do śledzenia sygnału z telefonu
komórkowego
prześladowca by go znał.
Kobieto,
dobrze myślisz, a nic z tym nie robisz.
Eliot i Kate już na nich czekają, ta
druga ma wielki uśmiech na ustach. Aha, bzykała się. I nie lubi Greya,
totalnie. Na pożegnanie Eliot całuje namiętnie Kate, tak, że ta aż zamiata
włosami podłogę. No, przechylił ją tak! A nie, że on ją całuje, a tam podłogę
zamiata jak miotłą. Co robisz nasza druga para gołąbków?
Jezu...
wstydu nie mają? Zażenowana wbijam wzrok w stopy.
Zerkam
ukradkiem na Christiana i widzę, że przygląda mi się
z
napięciem. Mrużę oczy. Dlaczego ty mnie nie możesz tak
pocałować?
Elliot nie przerywa pocałunku. W dramatycznym geście
przechyla
Kate tak, że jej włosy dotykają podłogi.
–
Na razie, mała. – Uśmiecha się szeroko.
Kate
cała się rozpływa. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam
–
na myśl przychodzą mi określenia „nadobna” i „uległa”. Uległa
Kate,
to ci dopiero, ten Elliot musi być naprawdę niezły. Christian
przewraca
oczami i przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem
twarzy.
Możliwe, że jest lekko rozbawiony. Zakłada mi za ucho
pasmo
włosów, któremu udało się wydostać z kucyka. Bezwiednie
przechylam
głowę, aby być bliżej jego palców. Jego spojrzenie
łagodnieje.
Przesuwa kciukiem po mojej dolnej wardze. Krew
we
mnie wrze. Po chwili, zbyt szybko, zabiera dłoń.
–
Na razie, mała – mruczy, a ja muszę się roześmiać, gdyż to
zupełnie
nie w jego stylu. Ale choć wiem, że tylko sobie żartuje, coś
we mnie mięknie. –
Przyjadę po ciebie o ósmej.
No, chociaż
ją po wardze pomacał, kochaniutki taki. Ale papiery najważniejsze! I głupia
Anastazjo. Ja wiem, że „mała” do niego nie pasuje i psuje cały efekt. Ale
poczekaj… tylko poczekaj!
Kate od
razu dopada naszą Niewinną i wypytuje ją o wszystko. Kiedy tylko słyszy, że
wieczorem ponownie się spotykają (ona z Eliotem też, wiecie, trzeba trzymać
opkowy kanon „przyjaciółkowy”), leeeci do sypialni razem z nią i obdziera ją z
włosia.
Tj.
ręce nogi i brwi, zboczeńce jedne, a co myśleliście?
Zgodnie
z niestrudzonymi i, prawdę mówiąc, natarczywymi
instrukcjami
Kate, nogi i ręce mam idealnie ogolone, brwi
wyregulowane i
generalnie cała jestem wymuskana.
Opuszczamy
kwestię, gdzie Jose jest zbywany telefoniczne przez Kate, on jest tylko tłem,
przewijajcie dalej.
To
już dziś! Czy jestem na to gotowa?
Moja
wewnętrzna bogini piorunuje mnie wzrokiem, tupiąc
niecierpliwie
małą nóżką. Ona gotowa jest już od wielu lat i może
pójść
z Christianem Greyem na całość, ale ja nadal nie rozumiem,
co on we mnie
widzi... w nijakiej Anie Steele –
Tak,
wszyscy ją podrywają, a ona taka nijaka i mdła. To.jest.NUDNE.
Grey
przyjeżdża o czasie i transportuje Ane do hotelu. Mają lecieć śmigłowcem,
pamiętacie?
Szybko
dojeżdżamy na miejsce. Zastanawiam się, gdzie
czeka
ten legendarny śmigłowiec. Znajdujemy się na terenie mocno
zabudowanym,
a nawet ja wiem, że do startu i lądowania
śmigłowcom potrzebna
jest przestrzeń.
BoChaterka
kreowana jest na osobę wyjątkowo dojrzałą na swój wiek i wyjątkowo głupiutką.
Kiwa
głową
kierowcy
i wchodzimy do budynku, a tam od razu kierujemy się
w
stronę wind.
Winda!
Myślicie,
że pomyślała o tym, że można mieć lądowisko na dachu? Ha. Ha.
Na
nowo atakuje mnie wspomnienie naszego
porannego pocałunku.
Gdy
wchodzimy do windy, minę próbuję mieć obojętną.
Drzwi
zasuwają się i proszę bardzo, przeskakują między nami
dziwne prądy, które
mnie zniewalają.
W
sensie, między nią, a drzwiami?
–
Chodźmy – mówi Christian i ruszamy w stronę śmigłowca.
Jest
o wiele większy, niż sądziłam. Spodziewałam się wersji dla
dwóch
osób, ale ten ma co najmniej siedem miejsc. Christian otwiera
drzwi
i kieruje mnie na jedno z miejsc z przodu. – Siadaj i niczego
nie dotykaj – poleca,
podążając za mną.
Co
najmniej siedem, czyli, jak potem wydedukowałam, helikopter jest pasażerski.
Christian
zapina ją… w pasy i nawiązuje się dialog:
–
Jesteś bezpieczna, nie uciekniesz – szepcze. Oczy mu
płoną.
– Oddychaj, Anastasio – dodaje miękko. Wyciąga rękę
i
gładzi mnie po policzku, przesuwając smukłe palce do brody, którą
ujmuje
kciukiem i palcem wskazującym. Pochyla się, by złożyć
na
moich ustach szybki, niewinny pocałunek. A ja przeżywam szok
i
wszystko się we mnie skręca z powodu tego podniecającego,
niespodziewanego
dotyku warg.
–
Podobają mi się te pasy – szepcze.
Słucham?
Kobieto,
jeśli ty się jeszcze jego preferencji nie poznałaś to… chociaż o czym ja mówię…
Boru, jak mnie wkuropatwia to ciągłe przypominanie o
oddychaniu i mało tego! To, że ta kretynka NAPRAWDĘ zaskakuje: „och,
faktycznie, powinnam już wziąć wdech”. NIKT nie jest tak głupi. A jak jest, to
trzeba toto zabić, zanim złoży jaja.
Facet
ma od czterech lat licencję pilota, tak więc lata sobie w te i we w te. Daruję
wam opis przelotu, bo jest wyjątkowo (wyjątkowo? W tej książce?) nudny. Jednak
jedna rzecz mnie dręczy. Jest ósma wieczorem. Z dialogu wynika, że jest ciemno
jak w duuuuuużym ciemnym pomieszczeniu (^^”). Skąd Grey wie, jak ma lecieć?
–
Stąd. – Pokazuje mi jeden ze wskaźników. Elektroniczny
kompas.
– To Eurocopter EC135. Jeden z najbezpieczniejszych
w swojej klasie. Jest
przystosowany do nocnych lotów.
I znowu
mam problem (jak ktoś ma oryginał w pdfie to proszę ładnie o podesłanie mi go),
bo facet wskazuje na kompas, nie? I mówi, że to Eurocopter EC135. Chodzi mu o
kompas czy helikopter? Bo w moim małym skromnym reaserchu doszłam do tego, że
jest to nazwa HELIKOPTERU, nie kompasu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Eurocopter_EC135 O tutaj ładnie jest to
pokazane, chociaż szukałam dalej.
Dążąc
tym tropem, helikopter pasażerski posiada osiem siedzeń.
„maks. 8 (2 załogi + 6 pasażerów, wersja pasażerska)”
Piękne, „co najmniej 7
miejsc”. Ok, zakładam, że liczyła też miejsca dla załogi… gdybym wiedziała, jak
miejsca są rozlokowane, czepiałabym się, że nie umie rozróżnić liczby parzystej
od nie (siedzenia ustawione parami, gołym okiem widać czy jest to x/2 r. 0 czy
nie).
Ale nie wiem, więc
przewijajcie dalej. :D
Ok,
bo nie zdzierżyłam, znalazłam oryginał. Niemniej, nie jestem znawcą
zajebistym, na ile mogę, to będę pisać. TAK WIĘC:
“Here.” He points his long index finger at one
of the gauges, and it shows an electronic
compass. “This is an EC135 Eurocopter. One of
the safest in its class. It’s equipped for night
flight.” He glances and grins at me.
Tak więc dupa,
AUTORKO!
Ma
piękny profil.
Prosty
nos, mocno zarysowana żuchwa – chciałabym przesunąć
po
niej językiem. Nie ogolił się i cień zarostu czyni tę myśl jeszcze
bardziej
kuszącą. Hmm... chciałabym poczuć tę szorstkość pod
językiem, palcami,
ocierającą się o moją twarz.
Jestem
spaczona, lizanie zarostu kojarzy mi się tylko z bólem i pieczeniem języka.
Wcale, ale to wcale nie przyjemnym! I ocieranie się o zarost… ona chyba nigdy
chłopa nie miała. Co ma więcej niż gimnazjalny zarost!
Oj, piczowąs też boli. A jak to polizać... brr!
Nie, ja
ciągle mam ciarki jak o tym myślę!
Obiecałam
wysłać jej [Kate] esemesa, kiedy dotrę do
Seattle.
Nie
powiedziałam jej o śmigłowcu, niepotrzebnie by się
denerwowała.
Rozumiecie?
Stara się przekonać swoją przyjaciółkę do swojego prawie-faceta i co robi?
Zamiast z góry powiedzieć, że leci śmigłowcem, to ona napisze do niej smsa nie
po pięciu godzinach http://www.dystans.org/Vancouver/Portland ale po:
–
Jak długo potrwa lot? – pytam bez tchu. Wcale nie
myślałam
o seksie, o nie, ani przez chwilę.
– Niecałą godzinę,
wiatr nam sprzyja.
Taaaaak!
Już widzę jej minę, jak patrzy na zegarek i myśli o tym, jak Grey pędzi autem
po autostradzie.
Nie, o pomyśleniu,
żeby smsa wysłać później, po tych czterech/pięciu godzinach nie wierzę. No
zwyczajnie.
–
Zawsze w ten sposób próbujesz zaimponować kobietom?
(…)
–
Nigdy nie latałem w towarzystwie dziewczyny, Anastasio.
To dla mnie kolejny
pierwszy raz.
Widzisz,
Ana, ty traktujesz się jak kobietę, a on myśli o tobie jak o dziewczynce. Chyba,
że chodzi o girlfriend.
„Do you always impress women this way?
‘Come and fly in my helicopter’?” I ask, genuinely
interested.
“I’ve never brought a girl up here, Anastasia.
It’s another first for me.”
A więc dupa.
Lądują,
przechodzą do foyer (tak, aŁtoreczki, te wielkie salony, o których piszecie tak
namiętnie, tak też mogą się nazywać). Wszystko jest białe, elegancje i ogromne.
Nieistotne
i szablonowe. Z aneksem kuchennym (bo to ważna sprawa!).
Och! I
jest fortepian. No przecież.
–
Chcesz zdjąć żakiet? – pyta Christian. Kręcę głową. Jeszcze
się
nie rozgrzałam. – Napijesz się czegoś? – Mrugam powiekami.
Po wczorajszej nocy!
Próbuje być zabawny?
A może
mu chodziło o wodę lub sok, alkoholiczko?
Upijam łyk;
wino okazuje się lekkie, rześkie i przepyszne. – Jesteś bardzo
cicha
i nawet się nie rumienisz. Prawdę mówiąc, to takiej bladej cię
jeszcze nie
widziałem, Anastasio – mruczy. – Jesteś głodna?
Grey i
jego jedzeniowa obsesja. Normalnie wypalił jak z myciem zębów.
Z tego
co się dowiedziałam
–
Wydało mi się to odpowiednie. Mógłbym idealizować cię
niemożliwie
jak Angel Clare albo poniżać jak Alec d’Urberville –
szepcze,
a szare oczy ma ciemne i niebezpieczne.
–
Jeśli tylko taki mam wybór, poproszę o poniżenie – też
szepczę,
wpatrując się w niego. Moja podświadomość patrzy na mnie
z podziwem. Christian
wciąga głośno powietrze.
–
Tak. Wybaczysz mi na chwilę? – Znika w szerokich
drzwiach
na drugim końcu pomieszczenia. Po minucie czy dwóch
wraca
z jakimiś dokumentami. – To oświadczenie o zachowaniu
poufności.
– Wzrusza ramionami i ma na tyle przyzwoitości, aby
wyglądać
na nieco zakłopotanego. – Mój prawnik na to nalega. –
Wręcza
mi je. Jestem zdeprymowana. – Skoro wybierasz opcję
drugą,
poniżenie, będziesz musiała to podpisać.
–
A jeśli nie chcę niczego podpisywać?
–
Wtedy będzie idealizm Angela Clare, no, przynajmniej
przez
większą część książki.
–
Co oznacza to oświadczenie?
–
Oznacza, że nie możesz ujawniać niczego na nasz temat.
Niczego
i nikomu.
Wpatruję
się w niego z niedowierzaniem. A niech mnie. Jest
źle,
naprawdę źle, a teraz moja ciekawość została jeszcze bardziej
rozbudzona.
–
W porządku. Podpiszę.
Podaje
mi pióro.
–
Nie zamierzasz tego nawet przeczytać?
–
Nie.
Marszczy
brwi.
–
Anastasio, zawsze należy czytać wszystko, co się podpisuje
–
upomina mnie.
–
Christianie, wiesz, że i tak z nikim bym o nas nie
rozmawiała.
Nawet z Kate. Bez znaczenia jest więc fakt, czy
podpiszę
to oświadczenie, czy nie. Skoro tak wiele to znaczy dla
ciebie,
czy też twojego prawnika... z którym ty w sposób oczywisty
rozmawiasz,
w takim razie dobrze. Podpiszę.
Patrzy
na mnie, po czym kiwa ponuro głową.
–
Celna uwaga, panno Steele.
Składam
podpis w wykropkowanej części obu egzemplarzy
i
jeden oddaję jemu. Drugi składam, chowam do torebki i upijam
spory
łyk wina. Wcale nie czuję się taka odważna, jak by się mogło
wydawać.
Niecelna
i z dupy wzięta uwaga! Nawet nie ma pojęcia, co podpisała! Na dobrą sprawę,
mógł być to dokument zobowiązujący do oddania mu nerki, wątroby i prawego oka!
A dziewczyna nie miała by o tym bladego pojęcia! NIC, TOTALNIE NIC! Nawet nie
przejrzała tego okiem. Na bór i św. Lochę! I potem taka znajduje Greya, w
romantyzmie nie patrzy co robi i oddaje mu swoje ostatnie pieniądze.
Tego
się nie da skomentować. To jest skrajna głupota i naiwność maksymalna. Nieważne
czy człowieka się kocha czy nie, czy mu się ufa czy nie, CZYTA się co się
podpisuje swoim zacnym, lub nie, nazwiskiem. Pomijając już sam fakt podpisania
zakazu rozmawiania na temat związany z Greyem.
–
To oznacza, że dzisiaj będziesz się ze mną kochał? –
Cholera.
Czy ja to naprawdę powiedziałam? Jego usta otwierają się
lekko,
ale szybko odzyskuje równowagę.
–
Nie, Anastasio. Po pierwsze, ja się nie kocham. Ja się
pieprzę...
ostro. Po drugie, jest znacznie więcej dokumentów
do
podpisania, a po trzecie, nie wiesz jeszcze, na co się piszesz.
Możliwe,
że uciekniesz, gdzie pieprz rośnie. Chodź, chcę ci pokazać
swój
pokój zabaw.
Otwieram
szeroko buzię. Pieprzy się ostro! Cholera, to brzmi
tak...
podniecająco. Ale dlaczego mamy oglądać pokój zabaw?
– Chcesz pograć na
Xboksie? – pytam.
Następny
bezsens totalny. Dziecko, ty się nie baw w seks skoro nie rozumiesz nic. Ten do
niej, że będzie ją pieprzyć, a ta „chcesz pograć w x-boksa?”
Na
koniec Ana otwiera drzwi do pokoju zabaw:
I
czuję się tak, jakbym cofnęła się do szesnastego wieku
i
czasów hiszpańskiej inkwizycji.
Cholera jasna.
Co
zobaczyła Ana? O tym już za tydzień :)
Jako bonus na zakończenie załączam dyskusję, która rozwinęła się w komentarzach pod ostatnią analizą. Chodzi o moment, w którym Ana przymierza bieliznę i ona IDEALNIE pasuje:
jeej, czekałam na to cały dzień! Może nareszcie uda mi się wziąć za genetykę, może...
OdpowiedzUsuńI sorry Devis, ale najbardziej rozwalił mnie komentarz Winky: "Boru, jak mnie wkuropatwia to ciągłe przypominanie o oddychaniu i mało tego! To, że ta kretynka NAPRAWDĘ zaskakuje: „och, faktycznie, powinnam już wziąć wdech”. NIKT nie jest tak głupi. A jak jest, to trzeba toto zabić, zanim złoży jaja."
A ten Folwer duet rzeczywiście świetny. :)
Nie ma co sorrować, gdybym nie chciała, to bym ją wywaliła, a nie zachęcała :D (jakkolwiek pokrętnie to brzmi...)
Usuńahhhh eklektyczny gust Christiana <3 KOL to dopiero przystawka :D
OdpowiedzUsuńA do mnie najbardziej przemawia Castle, o xD
albo nie, moja mama. Po jakis 12 rozdzialach stwierdzila: "To jest glupia ksiazka."
Amen.
Maryśka
NIKT nie jest tak głupi. A jak jest, to trzeba toto zabić, zanim złoży jaja.
OdpowiedzUsuńZłota myśl!
No,fajnie się czytało!
Ona ma w środku boginię?Jak matrioszka?
Te pasy nic jej nie powiedziały,że facet chce ją widzieć związaną?I to będzie dzika suprise suprise następnego rozdziału?!
Castle słodki.
Chomik
nie tylko wewnetrzna boginie, ma jeszcze spersonifikowana podswiadomosc...
UsuńMaryśka
ona jest baaardzo chora nie uważacie, że trzeba ją zamknąć w pokoju bez klamek? I wsadzić jej rurkę w nos co by się nie udusiła?
UsuńJa tak tylko offtopnę: omujbozie, świąteczne smerfiki! =D
OdpowiedzUsuńChcesz pograć na Xboksie. Lepsza uwaga niż dotycząca mycia zębów.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że czasem mówienie "będę cię pieprzyć... ostro" może podniecić czy coś, ale raczej no... nie wiem, czy Anę powinno to podniecać, zważywszy, że Grey lubi zapinać *hihihihih, ciekawe czy to słowo też ją podnieci* ją w pasy i całować. XD
Za krótka ta analiza, za krótka :>
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/12/4230c4e44f257606d843e296b569be01_original.jpeg?1355481455
OdpowiedzUsuńJedyne podsumowanie w sprawie tej książki ;)
A ja tam się Anie nie dziwię. Ten facet ma zagrywki typowego buca-mentalnego dziecka, co to ledwie odczepiło się od maminej spódnicy i teraz pokazuje wszystkim, jakie to ono jest niezależne i dorosłe (po co kulturalnie odebrać telefon, skoro można wycharczeć swoje nazwisko?), więc pokój wypełniony Xboxami i plakatami z "My Little Pony" nadaje się dla niego jak znalazł.
OdpowiedzUsuńMaryboo
"Ten do niej, że będzie ją pieprzyć, a ta „chcesz pograć w x-boksa?”" - Nie, Ana dobrze kombinuje - po prostu tak wyobraża sobie sadyzm - facet ją podnieci a potem oleje i pójdzie grać :D
OdpowiedzUsuń"– Jeśli tylko taki mam wybór, poproszę o poniżenie " - aaaaa, co za durna c***a
Fajna analiza, nie wiem tylko, czemu się czepiacie tego "eklektycznego gustu" - ęą bubek ma prawo do takich sformułowań, no i teges... eee... ocieranie o zarost... yyy... no bywa fajne, no!
Ukłony
małpa w bibliotece
Jeśli o mnie to chodzi to nie czepiam się sformułowania, tylko tego, co się w tym guście nim zawiera ;)
UsuńMaryśka
* co się w tym guście zawiera xD
Usuńja się czepiam, bo przeczytałam elektryczny XD
UsuńO co chodzi z t a wewnętrzną boginią? Jej niedopchnięcie jest tak wielkie, że aż się spersonifikowało i tupie nóżką? Ja pierdycze...
OdpowiedzUsuńLasia jest durna jak nie wiem co. Bella to przy niej tytan intelektu, poważnie.
Lena (jak piszę z kompa innego niż własny, to się nie loguję, bo raz zapomniałam się wylogować :P)
Jej wewnętrza bogini i podświadomość są niczym Serce i Rozum z reklamy Tepsy, inaczej nie potrafię sobie tego wyjaśnić xD
OdpowiedzUsuńNie wiem za to jak mam rozumieć zdanie: "My inner goddess is celebrating her inner bitch." Jakieś pomysły? xD
Maryśka
roztrojenie jaźni XD?
UsuńLOL xD Szczególnie nie ogarniam czyje "her". Inner goddess? Sens to by miało dla mnie jakby zamiast "is celebrating" było "defeated", bo powiedziała to kiedy zjechała pracownicę że ma nie podrywać Christiana (ups, spoiler xD), wtedy Ana by miała inner goddess a tamta zua kobieta inner bitch. A tak... to mnie przerasta xD
UsuńMój P. "krzyczy" na mnie, że to nie tak działa ^^" ALE ja i tak wiem swoje XD
UsuńNieee! Spoilery! W pornosie XD!
W jakim pornosie, toż to powieść erotyczno-obyczajowo-sensacyjna! :D
UsuńCiekawostka: strona 151/551 trzeciego tomu: Ana pierwszy raz na serio strzela focha na Christiana za jego bucowatość ^^ To nic, że tylko do 156/551...
Maryśka
Ps. Ja nie wiem czy dotrwam do końca, srsly...
Mnie jak czytałam ten fragment nurtowała jedna rzecz.
OdpowiedzUsuńMister Szary, mistrz manipulacji, dominant, obsesyjnie kontrolujący wszystko i wszystkich. Widzi laskę, która z jakichś dziwnych powodów jest spełnieniem jego mokrych snów. I zamiast zadziałać jak klasyczny stalker, osaczać ofiarę, oczarowywać ją, działać subtelnie i ostrożnie, ten nie. Wsadza do helikoptera i wiezie już teraz, zaraz wyznać jej, że nocami ukradkiem grywa na kobzie(bdw, czy na kobzie da się grać ukradkiem?).
Może się nie znam, ale facet tak obsesyjny nie zostawił by wszystkiego w jej rękach. Kolacyjki, ogłuszenie luksusem, kolejne książki, tym razem "Historia O.", "Wenus w futrze", tematyka jest niewyczerpana. Po prostu nie pasuje mi ta jego otwartość.
Inna sprawa. Dziewczę, które wianek pielęgnuje ponad średnią statystyczną, romantyczka. Czeka na tego jedynego właściwego. Nie jest zainteresowana żadnym z super atrakcyjnych, mega napalonych kolegów. I nagle postanawia rzeczony wianek oddać pięknemu obcemu. Ja wiem, że imperatyw opkowy, nie narzekam. Ale dziewica, romantyczka, która na stwierdzenie będę cię ostro pieprzył, uśmiecha się tylko i szepcze "me gusta"? coś nie bangla.
Też mnie to wkurza niemiłosiernie. Pisanie o bohaterach co innego, opinie wygłaszane na ich temat w książce co innego, a sam wykreowany zachowuje się zuuuupełnie inaczej.
UsuńNotatki se rób autorko, notatki!
Myślicie, że którejkolwiek czytelniczce zapatrzonej w Greya jak w obrazek to przeszkadza? xD
UsuńKsiążki/opowiadania/whatever tego typu zawsze (lub prawie zawsze) są pisane pod wpływem emocji i żadna autorka nie zastanawia się, czy jej wyimaginowany bohater jest choć trochę spójny, ważne, żeby był odzwierciedleniem tego, co sobie wyobraża, takim... przekaźnikiem ich emocji, powiedziałabym.
To, że takie rzeczy pisze się przeważnie dla siebie, a nie wydaje jako książkę, to inna sprawa...
Maryśka
O rany,są takie?Zapatrzone w Greya? Toż to buuuuuc,jak słusznie woła foka z obrazka.
OdpowiedzUsuńChomik
no coz, na hejterach slawy to nie zrobilo xD Znam takie nawet osobiscie, jarajace sie przystojnymi facetami z mrocznymi tajemnicami ^^
UsuńMaryśka
Seks zawsze się sprzedawał.
OdpowiedzUsuńA żadna nie myśli,że może się na tych mrokach przejechać?
Chomik
Nie sądzę, żeby one naprawdę chciały takich partnerów, raczej cieszą się, że mogą pofantazjować... Podejrzewam, że gdyby spotkały takiego w realu to by najpierw uciekły, a dopiero potem myślały ;)
UsuńMaryśka
Ej, jarać się bad boyem z tajemnicą to jaram się nawet ja. ALE! Cóż... rozum mi jeszcze nie uciekł ;) (chociaż chyba obrazi się za pisanie tego i jednak coś z tym zrobi...)
OdpowiedzUsuńGirl jest używane częściej niż woman i wcale nie znaczy ze ktoś nie uważa cię za kobietę. Chyba ze jesteś w Szkocji to wtedy częściej słyszy się lass/lassie. Nie czepialabym sie tego.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Xo228wllnYY#! szłam za tym tropem, ale dziękuję bardzo za uwagę :)
Usuńprzepraszam, ale wrzucanie analiz przerzucam permanentnie na czwartek
OdpowiedzUsuńPiątek, a analizy dalej brak...
UsuńWESOŁEGO KOŃCA ŚWIATA. ;d
no wlasnie, bedzie kolejna czesc? *puppy eyes*
UsuńA z ciekawostek: szczyt bucowatosci Grey osiaga kolo 320-330/551 ostatniej czesci. I nie jest to poprawianie lekarza na intensywnej terapii, ktory zwrocil sie do Any panienskim nazwiskiem. Na to cala focza rodzina nie podola xD
Maryska
Nie strasz O.O
UsuńBędzie, mam nadzieję, ze dziś. Choroba mnie zmogła i porządki świąteczne (nie wiem co gorsze). Tak więc jestem w trakcie. Ale już pod koniec.
nie strasze, stwierdzam fakty ^^ Ale nie przejmuj sie, pewnie i tak rzucisz to o wiele wczesniej w trosce o swoja psychike xD
Usuńuuuu.... Biedna Ty *hug* Mam nadzieje, ze szybko sie uporasz zarowno z choroba, jak i porzadkami. No i Greyem :x
Maryska
Ależ to jest głupie, ta książka... O.o Szczerze, nie sądziłam, że po Tłajlajcie jeszcze coś takiego wyjdzie, ale jak widać literatura popularna spadła na taką bardzo, bardzo niską półkę, przy samej podłodze :)
OdpowiedzUsuńNa obronę helikoptera (czy tam śmigłowca), z tekstu angielskiego nie wynika, czy Grey nazywa "Eurocopterem" ten dzyngulec kompasowy czy całą machinę. Może być tak i tak :)
*idzie czytać następne części*
Nadira