piątek, 21 grudnia 2012

Pindziesiąt twarzy Greya (6/?)



Choroba dopada nawet najsilniejszych. Szczególnie przed końcem świata. Obiecałam w czwartek, zaniemogłam, ale już jest tutaj. Tak więc ja sobie piszę z katarkiem i zmęczona sprzątaniem przedświątecznym. 
A na niebiesko pisze kompletny ignorant, który widzi te urywki z jakiejś durnej dla niego książki i komentuje je w śmieszny sposób.
Śmieszny wg niego. Czyli Cpt.Obi
A na fioletowo Winky, której się nie chce pisać własnych analiz, więc wpieprza się w cudze, trololo. ^^


Koniec świata! A raczej czerwony pokój miłości Greya, czy jakoś tak. Pamiętacie ostatnio? Anastazja otwiera drzwi i przenosi się do pokoju średniowiecznej inkwizycji. Pomieszczenie oczywiście jest czerwono-czarne (standard, tak jak burdel też musi być w kolorze czerwieni  i różu w każdej powieści).


Pierwsze, co zwraca moją uwagę, to zapach: skóra, drewno,
środek do polerowania o delikatnie wyczuwalnej nucie cytrusowej. (to drewno czy środek do polerowania, bo chyba detergenty skutecznie zabijają zapach)
Bardzo przyjemny. Światło jest stonowane, subtelne. Prawdę
mówiąc, nie widzę jego źródła; ukryte jest gdzieś pod gzymsem
wokół ścian, roztaczając nastrojową poświatę. Ściany i sufit są
w odcieniu bordowym, co sprawia, że spore pomieszczenie wydaje
się bardziej przytulne (nie prawda, bordo jest ciemne, więc automatycznie pomniejsza pomieszczenie i bez odpowiedniego zastosowania innych elementów przytłacza. Wiem, bo miałam bordowe ściany w pokoju kiedyś) (co Ty w ogóle wiesz, czarne jest fajne =D), a podłogę pokrywa stary lakierowany parkiet.
Na ścianie naprzeciwko drzwi widzę duży drewniany krzyż,
przymocowany na kształt litery X. Wykonano go z lakierowanego
mahoniu, a na każdym końcu znajdują się kajdanki. Pod sufitem
podwieszono wielką żelazną kratę o wymiarach co najmniej metr
na półtora, a z niej zwisają najprzeróżniejsze sznury, łańcuchy
i błyszczące kajdany. Na ścianie obok drzwi przymocowano dwa
długie, lakierowane, misternie rzeźbione kawałki drewna, trochę
przypominające szczeble balustrady, ale dłuższe, a na nich
zawieszono zaskakującą kolekcję rózg, pejczy, szpicrut i śmiesznych
kijków z piórami. Takie jak francuskie pokojówki? No co, tylko tak mi się kojarzy kijek z piórkami… A mi z zabawką dla kota.
W pobliżu drzwi stoi pokaźnych rozmiarów mahoniowa
komoda z mnóstwem szuflad wyglądających tak, jakby
przechowywano w nich eksponaty w starym muzeum. Ja nie wiem, gdzie ty chodziłaś, że muzealne eksponaty pokazuje się w szufladach. Ja też nie wiem w jakich muzeach przechowuje się pejcze, a ogólny opis pomieszczenia brzmi jak wymarzona chata gwałciciela. Przez chwilę
się zastanawiam, co rzeczywiście się w nich kryje. A chcę to w ogóle
wiedzieć? W kącie na końcu pomieszczenia stoi ławka obita
czerwono brunatną skórą, a na ścianie obok przymocowano
drewniany błyszczący wieszak, który wygląda jak uchwyt na kije
do bilardu. Po dokładniejszych oględzinach stwierdzam, że zamiast
kijów znajdują się tam laski o różnej długości i średnicy. SILVER DILDO!
W przeciwległym kącie stoi solidny, niemal dwumetrowy stół –
lakierowane drewno plus rzeźbione nogi – a pod nim dwa taborety.
Ale to łóżko jest elementem dominującym w tym
pomieszczeniu. Olbrzymi, ozdobnie rzeźbiony mebel w stylu rokokoko Euro spoko,
z czterema kolumienkami. Wygląda mi to na koniec dziewiętnastego
wieku. Pod baldachimem dostrzegam kolejne połyskujące łańcuchy
i kajdanki. Na łóżku nie ma pościeli... jedynie materac obity
czerwoną skórą i kilka poduszek z czerwonej satyny. Dużo czerwonego.. czyżby to był zamtuz? =D Skórzany MATERAC? Nie jestem zbytnio obeznana w S&M (autorka zresztą też), ale to brzmi niedorzecznie. o.O
W nogach łóżka, w odległości zaledwie pół metra stoi duża
kanapa w kolorze ciemnobrunatnym: dokładnie na środku
pomieszczenia, przodem do łóżka. Dziwne ustawienie, kanapa
naprzeciwko łóżka...? (No… domyśl się. Ofermo) I uśmiecham się do siebie – akurat kanapę
uznałam za dziwną, gdy tymczasem to właśnie ona jest tutaj
najzwyczajniejszym elementem wyposażenia. Ahahaha ale ja jestem głupiutka… ŚCIAGAJ SPODNIE! Unoszę głowę
i przyglądam się sufitowi. W różnych odległościach przytwierdzono
do niego karabińczyki. Ciekawe po co. (Naprawdę po tym wszystkim masz problem w domyśleniu się PO CO są te karabińczyki?) (Może ma IQ temperatury pokojowej w Stalingradzie.. W 1943!!) W sumie dziwne, ale to całe
drewno, ciemne ściany, nastrojowe oświetlenie i ciemnobrunatna
skóra czynią to pomieszczenie delikatnym i romantycznym... Wiem,
że prawda jest zgoła inna, ale taki jest właśnie romantyzm w stylu
Christiana. Dziękuję bardzo za taki romantyzm. Romantyzm w tym miejscu zależy od punktu widzenia. :P
 Facet pokazuje jej pokój, w którym odbywa się ostry BDSM. Patrząc na ten opis nie można pomyśleć o czymkolwiek innym. A ta durna ci…cizia, ciągle ma jakiś zator w przepływie neutronów. I wciska jeszcze tam romantyzm. Jak motylka w gówno.

Moja
podświadomość dała drapaka, sparaliżowało ją albo po prostu
wyzionęła ducha. Ja też jestem jak sparaliżowana. Jestem w stanie
obserwować i chłonąć nowe informacje, ale nie mówić,
co w związku z tym czuję. Jak się powinno zareagować na wieść,
że twój potencjalny kochanek to pokręcony sadysta lub masochista? No nie wiem, może uciekać?
Strach... tak... to uczucie jest chyba nadrzędne. Teraz je rozpoznaję.
I dziwne, ale nie strach przed nim – nie sądzę, aby zrobił mi
krzywdę, no, przynajmniej nie bez mojej zgody. Tyle pytań
przebiega mi przez głowę. Dlaczego? Jak? Kiedy? Jak często? Kto?
Podświadomość: jedna z niewielu części Any, która myśli. x)

– Ty robisz to ludziom czy oni tobie?
Kąciki jego ust unoszą się. Jest albo rozbawiony, albo czuje
ulgę.
– Ludziom? – Kilka razy mruga powiekami, jakby się
zastanawiał nad odpowiedzią. – Robię to kobietom, które mają na to
ochotę.
Nie, Grey, nie ludziom, a KROWOM chociażby. Głupie pytanie. Ja miałem szczerą nadzieję, że powie, że zwierzęta, nawet dr House oglądał sex z delfinami. Btw kobiety to wg nich nie ludzie? O.o Nope, w tym uniwersum kobiety to uległe worki na spermę, które powinny być własnością mężczyzn i z ślepym uwielbieniem uważać to za szczyt romantyzmu. Boziu, co ja czytam... T_T

– Skoro masz ochotniczki, to dlaczego przyprowadziłeś tutaj
mnie?
– Ponieważ chcę robić to z tobą. Bardzo chcę.
Czekam na pytanie „Co robić”. Na szczęście jest nam podarowane.

– Jesteś sadystą?
– Jestem Panem. – Szare oczy płoną.
Może mu się te oczy wypalą i nie ominie nasz przebrnięcie przez opisy seksu. Albo to Iillidan i wchłonie jej czaszkę!.

– A co to znaczy? – pytam szeptem.
– To znaczy, że chcę, abyś dobrowolnie mi się poddawała.
Marszczę brwi, próbując przyswoić jego słowa.
– A po cóż miałabym to robić?
– Aby mnie zadowolić – szepcze, przechylając głowę. Przez
jego twarz przemyka cień uśmiechu.
Nie widzę różnicy między Panem a sadystą.

Zadowolić go! Chce, abym go zadowoliła! Zadowoliła
Christiana Greya. I w tym momencie dociera do mnie, że owszem,
dokładnie na to mam ochotę. Pragnę, aby był ze mnie zadowolony.
To jak objawienie.
Chciałam tutaj wrzucić Matkę Boską w blasku etc. Ale po chwili zastanowienia stwierdziłam, że to niesmaczne. Więc niech Ana objawia się sobie sama. Sobie.

– Masz więc frajdę z nakłaniania mnie do robienia tego,
co mi każesz.
– Chodzi o zdobycie twojego zaufania i szacunku, tak żebyś
mi na to pozwoliła. Twoja uległość sprawi mi wiele przyjemności
i radości. Im większa twoja uległość, tym większa moja radość; to
bardzo proste równanie.
– Okej, a co z tego mam ja?
Wzrusza ramionami i minę ma niemal skruszoną.
– Mnie – odpowiada z prostotą.
Panie Grey, jaki pan jest skromny.
Oczywiście jak każde opko nakazuje, Grey zaprowadza Anę do białego pokoju z białą pościelą. Wróć. Łóżko z białą pościelą, wielkie okno, no wiadomo. Pokój ma być Any na czas „przeprowadzania się” do Greya. Czyli od piątku do niedzieli. Oczywiście, łaskawy Pan pozwala swojej niewol… wróć, to jeszcze nie tu. Pozwala on jej umeblować go jak chce.

– Będę tu spać?
– Tak.
– Nie z tobą.
– Nie. Już ci mówiłem. Nie sypiam z nikim z wyjątkiem
ciebie, kiedy jesteś w stanie upojenia alkoholowego. – W jego
spojrzeniu widać reprymendę.
Spokojnie Grey, nawet się nie obejrzysz, a twoja kreacja posępnego bohatera spadnie na łeb i na szyję. Mądrze, ofiara nic nie pamięta a on się wybawi.

– Mój pokój jest na dole. Chodź, na pewno jesteś głodna.
– Dziwne, ale wygląda na to, że straciłam apetyt – mówię
z rozdrażnieniem.
– Musisz jeść, Anastasio – upomina mnie i biorąc za rękę,
prowadzi z powrotem na dół.
Obsesja Greya na temat jedzenia po raz pierwszy… Byłby dobrą babcią!

Siadają przy stole i rozmawiają na temat swojej przyszłości. Czyli że do podpisania jest jeszcze kilka innych papierów, a Greya interesuje jedynie relacja wypupczenia Anastazji. Inne opcje nie wchodzą w grę. Trochę to smutne. Facet pożąda kobiety tylko po to, żeby zamknąć się z nią w pokoju zabaw i nic więcej. Żadnego ciepła drugiego człowieka. Nic, zero. Może zrobił jej ciepłe jedzenie? Tak czy siak pewnie zadba żeby miała coś ciepłego w ustach…
Ale chwila! To jest przecież erotoopowiadanie „Pięćdziesiąt twarzy Greya”! Tak więc nic, co zostało wykreowane, nie zostanie takie do końca. ;) Wszystkie harlequiny tak działają: każdy największy macho i buc-masochista na koniec zmienia się w ciepłego i kochającego mężusia i tatusia trójki uśmiechniętych bobasków. ^^

– Wszystkie zostały spisane. Przejrzymy je, jak już zjemy.
Jedzenie. Jak mogę teraz jeść?
– Naprawdę nie jestem głodna – szepczę.
– Zjesz coś – mówi dobitnie. Dominujący Christian,
wszystko staje się jasne. – Masz ochotę na jeszcze jeden kieliszek
wina?
Obsesja Greya po raz drugi…

– Jedz!
– Nie. Jeszcze niczego nie podpisałam, więc na razie będę
robić to, na co mam ochotę, jeśli ci to nie przeszkadza.
I po raz trzeci! Sprzedane…! A nie, to zaraz, jak podpisze dokumenty. Czyli za tydzień.

Jeśli kogoś to interesuje to Grey miał 15 kobiet w swoim życiu i kiedyś też był „bity”. Przechodzą do gabinetu, gdzie Ana dostaje do swoich łapek część umowy:

ZASADY
Posłuszeństwo: Uległa będzie wypełniać wszystkie wydawane przez
Pana polecenia bezzwłocznie i bez zastrzeżeń. Uległa wyrazi zgodę
na każdą czynność seksualną, którą Pan uzna za odpowiednią
i przyjemną, z wyjątkiem czynności wymienionych w granicach
bezwzględnych (Załącznik nr 2). Uczyni to z ochotą i bez wahania.
Sen: Uległa ma obowiązek spać minimum siedem godzin podczas
tych nocy, których nie spędza w towarzystwie Pana. Siedem? Naprawdę? 
Jedzenie: Uległa będzie spożywać regularne posiłki w celach
zdrowotnych i dla zachowania dobrego samopoczucia z zalecanej
listy pokarmów (Załącznik nr 4). Uległa nie będzie podjadać między
posiłkami; wyjątek stanowią owoce. Dieta na pewno podniesie jej samopoczucie T.T Szczególnie bez podjadania czekolady. Na BANK będzie szczęśliwa T.T A może pić piwo?
Ubiór: W czasie obowiązywania niniejszej Umowy Uległa będzie
nosić wyłącznie te stroje, które zostały zaakceptowane przez Pana.
Pan ustanowi w tym celu specjalny budżet, z którego Uległa będzie
korzystać. Doraźnie Pan będzie towarzyszył Uległej podczas robienia
zakupów. Jeśli Pan wyrazi taką wolę, Uległa będzie w okresie
obowiązywania Umowy nosić ozdoby i dodatki wymagane przez
Pana, w jego obecności bądź w innym czasie, jaki Pan uzna
za stosowny. Impretyw opkowy. I to tak chamski, że aż dupa boli… Dopiero będzie ją boleć! :D Jeżu, nie wierzę! Naprawdę są na świecie dziewczyny/kobiety, które są w stanie to czytać i stwierdzić, że to wspaniała rzecz?! Robienie WSZYSTKIEGO na czyjś rozkaz?! A za przeproszeniem, jak jej się srać zachce, to też będzie musiała błagać swego PANA o pozwolenie?!
Aktywność fizyczna: Pan zapewni Uległej usługi trenera osobistego
cztery razy w tygodniu po sześćdziesiąt minut – godziny do ustalenia
między trenerem a Uległą. Trener będzie zdawał Panu relację
z postępów czynionych przez Uległą.
Higiena osobista/dbanie o urodę: Uległa będzie przez cały czas czysta
i ogolona i/lub wydepilowana woskiem. Uległa będzie korzystać
z usług salonu piękności wybranego przez Pana. Częstotliwość
takich wizyt oraz rodzaj zabiegów ustala Pan. Aha, czyli już laserowej depilacji zasponsorować jej nie mógł, tak? Swoją drogą, wydepilować, a ogolić… Dwóch rzeczy na raz się nie da… Laserowa depilacja to podobno pic na wodę, albo nie działa i włosy i tak odrastają, albo zostają blizny. Ale są przecież inne sposoby, np. te nowoczesne kremy, które całkowicie hamują wzrost włosów... Grey jak taki mądry to niech sobie woskiem jajca depiluje.
Bezpieczeństwo: Uległa nie będzie nadużywać alkoholu :CCCCCC, palić,
zażywać narkotyków ani narażać się na niepotrzebne
niebezpieczeństwo.
Zachowanie: Uległa nie będzie nawiązywać relacji seksualnych
z nikim poza Panem. Uległa będzie prowadzić się skromnie,
w sposób godny szacunku. Musi mieć świadomość, iż jej zachowanie
w bezpośredni sposób odbija się na Panu. Zostanie pociągnięta
do odpowiedzialności za wszelkie występki, wykroczenia
i niewłaściwe zachowanie, jakich się dopuści, nie przebywając
w towarzystwie Pana. Chwila, przed chwilą podpisała zobowiązanie, że nie będzie nic gadać na temat Greya, więc automatycznie, nie będzie też gadać, że ze sobą są. Rozumiem całą idee tego, ale jednak jakby mi się to kupy nie trzymało.
Niedotrzymanie któregoś z warunków wymienionych
powyżej będzie skutkować natychmiastowym wymierzeniem
kary, której charakter zostanie określony przez Pana.
Klaps po dupsku!

– Nie jestem pewna w kwestii przyjmowania pieniędzy
na ubrania. Wydaje mi się to niewłaściwe. – Zażenowana poprawiam
się na krześle, a przez moją głowę przemyka słowo „dziwka”. Hehe przez moją też.
– Chcę nie szczędzić ci pieniędzy, pozwól, abym ci kupił
jakieś stroje. Możliwe, że będziesz mi towarzyszyć podczas różnych
wyjść i chcę, abyś dobrze wtedy wyglądała. Jestem przekonany,
że twoja pensja, kiedy już znajdziesz pracę, nie wystarczy na tego
rodzaju stroje, w jakich chciałbym cię widzieć.
– Nie muszę ich nosić, kiedy nie jestem z tobą?
– Nie.
– W porządku. – Potraktuję je jako uniform.
E-e Ana, to wciąż brzmi jak dziwkarstwo. A może kupi jej zbroję szturmowca z SW? :D Podoba mi się ten pomysł, szturmowcy są sexy. :3

Granice bezwzględne (Greya)
Żadnych czynów z udziałem ognia
Żadnych czynów z udziałem oddawania moczu, defekacji ani
ich produktów
Żadnych czynów z udziałem igieł, noży czy krwi
Żadnych czynów z udziałem narzędzi ginekologicznych
Żadnych czynów z udziałem dzieci bądź zwierząt
Żadnych czynów, które pozostawią na skórze trwałe ślady
A liczyłam na małe urwanie ręki. :( Tez miałem nadzieję na zabawę a’la Vader vs Luke.
Żadnych czynów wiążących się z kontrolą oddechu
Pfff, to dupne to sadomaso, jak nawet bez podduszania. Ciekawa jestem, czy autorka czytała de Sade’a, czy się „wstydziała”.

Uch. On
to musi wszystko spisać! Oczywiście – to się wydaje bardzo
rozsądne i szczerze mówiąc, niezbędne... Chyba nikt zdrowy
psychicznie nie miałby ochoty na te wszystkie rzeczy? Mimo
wszystko robi mi się niedobrze.
Ha, ciekawe dlaczego.

I nagle na Greya spada bomba z nieba:

– Jest coś, czego nie zrobisz?
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz?
Wiercę się na krześle i przygryzam wargę.
– Nigdy nic takiego nie robiłam.
– Cóż, a kiedy uprawiałaś seks, spotkałaś się z czymś,
na co nie miałaś ochoty?
Po raz pierwszy od naprawdę dawna oblewam się
rumieńcem.
– Możesz mi powiedzieć, Anastasio. Musimy być wobec
siebie szczerzy, inaczej to się nie uda.
Wbijam wzrok w splecione dłonie.
– Mów.
– Cóż... jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu, więc nie wiem –
odpowiadam cicho. Zerkam na niego. Wpatruje się we mnie
znieruchomiały i pobladły.
– Nigdy? – pyta szeptem. Kręcę głową. – Jesteś dziewicą? –
pyta zduszonym głosem. Kiwam głową, ponownie się rumieniąc.
Christian zamyka oczy i wygląda tak, jakby liczył do dziesięciu.
Kiedy je otwiera, piorunuje mnie wzrokiem. – Czemu mi tego,
kurwa, nie powiedziałaś? – warczy.
Człowieku, a kiedy miała ci to powiedzieć? Hej, jestem Anastazja Steel, przybyłam w zastępstwie za moją koleżankę, jestem dziewicą? 

I jeszcze te pretensje. Ładnie panie Grey, ładnie. Ja nie wiem, kto napisał tę książkę, ale mam nadzieje, że go zamkną. To jest chore, nikczemne, zepsute i złe do szpiku kości! Niedobrze się robi od czytania. Normalny facet pozwoliłby pić piwo!!
I cieszył się z dziewicy!

I tak oto, tą foczką kończymy dzisiejszą analizę. Następna powinna się ukazać normalnie w czwartek (tak, teraz to będzie normalnie, że w czwartek), ale, że święta, a jeszcze nie ma północy, więc koniec świata może się w każdej chwili odbyć tak więc…


Idę oczekiwać na moją zombie apokalipsę! 


42 komentarze:

  1. umowa *___________* Ahhhh jak dobrze sobie przypomniec mile zlego poczatki <3

    widze ze obsada analizy sie powieksza, jest radosnie :D

    Maryska

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie, Grey, nie ludziom, a KROWOM chociażby." - Czytam to drugi raz i drugi raz przeczytałam KURWOM. xD Źle ze mną, oj, źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że tak... no...
      czytasz mi w myślach XD

      Usuń
    2. nie jest zle, mam to samo :D

      wgl, umowa to byl pierwszy (z kilku) momentow, kiedy zamknelam ksiazke i powiedzialam, ze nie przeczytam ani strony wiecej. Taaa...

      A przed chwila widzialam w telewizji Matta Bomera- jednego z dwoch (kolo Iana Somerhaldera) fandomowych faworytow do roli Christiana. Boli, jak sie o tym mysli xD

      Maryska

      Usuń
    3. Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie O.O Tylko nie Ian.
      Wciąż, co tam jest do filmowania O.o

      Usuń
    4. Iana to i ja tam widzialam... Poki nie zaczelam czytac, wtedy stwierdzilam, ze nie moge mu tego robic xD

      Tez sie zastanawiam... Ale widocznie cos jest, skoro prawa do filmu wykupiono za 5 mln.

      Maryska

      Usuń
    5. no i ten, role KOGO zaproponowano Justinowi Bieberowi (bo kiedys byla plotka, ze zaproponowano mu role, ale odmowil. Nie podana czyja xD)? Moze mlodszego brata Christiana? ^^

      Maryska

      Usuń
  3. Ale fajnie,ze jest analiza!Czekałam.
    Ale akcja!Ale napięcie!Ja nie mogę!
    Umowa jak umowa,jak to kogoś kręci...Ale jak on sprawdzi,czy ona nie podjada?Kamerę założy? Łeeee,też mi romans.W łóżku można się pobawić,ale taka permanentna inwigilacja?!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  4. "Olbrzymi, ozdobnie rzeźbiony mebel w stylu rokoko, z czterema kolumienkami. Wygląda mi to na koniec dziewiętnastego wieku."

    AAAAAAAAAAAAAAAAAARHG. Nie wiem, czy to ałtorka czy tłumoczka się tak rąbnęła, ale na litość! Rokoko to owszem, koniec wieku. Osiemnastego. Sto lat później królowała secesja. Wiecie, giętka linia, makaronie włosy, ornamenty najczęściej roślinne, delikatne kolory.
    Rany.
    *oddala się pod biurko, by zwinąć się w kłębek i kontemplować marność tego tforu*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "It’s
      bigger than king size, an ornately carved rococo
      four-poster with a flat top. It looks late
      nineteenth century."

      nie umieraj ^^"
      I dlatego właśnie Was kocham, dostrzegacie to, czego my powaleni nawałem głupoty nie dostrzegamy :D

      Usuń
    2. Miałam też skomentować, że rokoko to 18 wiek, ale było napisane "w stylu" i odpuściłam, choć wciąż wydaje mi się, że ani autorka ani tłumaczka nie widzą różnicy między "w stylu" a "pochodzący z okresu". ^^

      Usuń
  5. Mnie tylko ciekawi, kto czyści pokój zabaw Greya (ten środek o zapachu cytrynowym). Bo jeżeli jest to stereotypowa pięćdziesięciokilkuletnia gosposia -latynoska , to nie zazdroszczę biednej kobiecie przeżyć. Miejmy nadzieję, że przynajmniej dostaje godziwą zapłatę.


    Maryboo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, dokladnie ona ^^ Ale pani Jones jest swietna :D Przyzwyczaila sie juz przez te kilka lat :3

      Maryska

      Usuń
    2. Potwierdzam, chyba w następnym rozdziale to będzie nawet.

      Usuń
  6. Pieruna, nie rozumiem czemu Grey się złości, że dziewica. Jak ją coś zaboli lub coś nieteges pójdzie, to ona i tak nie wie, bo nie może wiedzieć. MOŻNA JEJ WSZYSTKO wmówić. ZResztą... gdyby nie była dziewicą, to też można... Bo jest tępą dzidą. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej lasce można by wmówić, że bycie zgwałconą przez cały tabun bezdomnych jest szczytem romantyzmu, gdyby tylko Grey patrzył na to z przyjemnością...

      Ta książka jest taka fuj... Jak można przeczytać to i stwierdzić, że to coś więcej niż kiepskie porno? Choć i tak nie jest tak fuj jak cudowna miłość pedoplusza i Nabuchodonozora.

      Usuń
    2. Oczywiście. Bo romantyzm to zadowolenie Greya. Nawet, gdyby kazał jej się pieprzyć z psem. Mimo że zaznaczył w umowie, że nie będzie tak.
      Mnie ta książka bawi, naprawdę :D

      Usuń
    3. Właśnie robię następny rozdział. Ten z rozdziewiczeniem. Popłakałam się ze śmiechu, znowu xD

      Ale... to co piszecie... No fuja-fuj! Tylko czemu mam wrażenie, że to jest takie prawdziwe?

      Usuń
    4. Scena rozdziewiczenia, to pierwsza scena jaką przeczytałam! BYŁA tak śmieszna XD

      Usuń
  7. oj, jesli bedziesz czytac dalsze czesci to zobaczysz, ze dalej porno schodzi na dalszy plan ;) Nie, zeby to jakos poprawialo jakosc tej ksiazki, ale... XD

    Maryska

    OdpowiedzUsuń
  8. odniose sie jeszcze do dyskusji stanikowej: racje miala Milva obstawiajac, ze Ana nosi bielizne La Perla. Na 413/551 ostatniego tomu jes zdanie "I pull out a pretty pair of black lace La Perla panties." Takze zagadka rozwiazana ^^

    Maryska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, super wiedzieć :D Tylko, czy ja będę miała nerwy do tego tak jak ty ^^"

      Usuń
    2. to nie nerwy, to poczucie misji, ze powinnam znac calosc zeby moc glosic prawde o tej ksiazce, zeby inni nie musieli jej czytac xD Tylko to mnie przy niej trzyma, wiec jakby co: polecam sie ^^

      Maryska

      Usuń
  9. czy fakt, ze wlasnie zaczelam wspolczuc Christianowi, ze Imperatyw Blogaskowy (bo, jakby nie bylo, najpierw byl to blog) osadzil go w takiej dziwacznej parazmierzchowej rzeczywistosci, swiadczy o tym, ze powinnam juz dac sobie spokoj...?

    Maryska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki, pocieszylas mnie xD Ale srsly, zżyna ze Zmierzchu byla w tej scenie tak oczywista, ze naprawde mialo sie wrazenie, ze Christian zostal w nia sadystycznie wrzucony z innej bajki xD

      Maryska

      Usuń
  10. ja wiem, ze juz calkiem ladnie zaspamowalam pod tym odcinkiem, ale po prostu musze sie pochwalic: SKONCZYLAM TRYLOGIE! ^^ I powiem wiecej, ostatnie kilkanascie stron ostatniego rozdzialu (wycinajac sex-scene) i epilog (wycinajac scene w pokoju zabaw) byly nawet urocze :3

    Poza tym autorka daje nam kilka materialow dodatkowych, miedzy innymi scene pierwszych Swiat Christiana u Greyow. Nie wiem czemu mam ochote ja przetlumaczyc w ramach swiatecznego prezentu dla samej siebie ^^

    daje tez cos innego: scene wywiadu naszej parki + scene w sklepie oczami Greya. I zagadka bucowatosci Greya podczas wywiadu w ksiazce rozwiazana... Nie powinnam byla tego czytac, chcialam zakonczyc lekture z milym wrazeniem. Meh ><

    Maryska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę mówisz o tej książce i miłym wrażeniu razem :D?
      Nie no, gratuluję! Naprawdę trzeba zaparcia... chociaż... to wszystko jest tak śmieszne, że chyba szybko w miarę się czyta :)?

      Usuń
    2. Mowie, bo koncowka byla taka...mila, ze mozna bylo zapomniec o calej reszcie :D

      Dziekuje ^^ Wiesz co... Nie czyta sie wcale szybko. Niektore momenty sa tak hardkorowe (np. takie fuj), ze stwierdzasz, ze dalej nie czytasz. Poza tym, pierwsza ksiazka byla w miare, przeczytalam szybciutko, a kolejne... Gdzies w 1/3 ostatniej czesci tez juz nie moglam, bo to bylo takie NUDNE, kiedy nie mogli zrobic nic, co nie zostaloby przerwane/nie skonczylo sie seksem. W pewnym momencie to zaczyna bardziej draznic niz smieszyc ;) Ale dalam rade i sie ciesze, chociaz nie zycze tego innym xD

      Maryska

      Usuń
  11. „Skórzany MATERAC? Nie jestem zbytnio obeznana w S&M (autorka zresztą też), ale to brzmi niedorzecznie. o.O”
    Większy niż skórzana kanapa. Łatwiejszy w utrzymaniu niż taki obity materiałem. Nakapała Wam kiedyś sperma albo wydzieliny z pochwy na zwykłą sofę? To dość trudno sczyścić.
    Notabene, brać się za analizę erotyku BDSM bez wiedzy o BDSM? Podziwiam odporność na „Hej, a może się totalnie zbłaźnię?”.

    „Facet pokazuje jej pokój, w którym odbywa się ostry BDSM. Patrząc na ten opis nie można pomyśleć o czymkolwiek innym. A ta durna ci…cizia, ciągle ma jakiś zator w przepływie neutronów. I wciska jeszcze tam romantyzm. Jak motylka w gówno.”
    Ależ w BDSM jest przestrzeń na romantyczność. Niewiarygodne? Patrz uwaga do poprzedniego akapitu.
    Może być zarówno romantycznością waniliową (tak, ludzie w Polsce już używają tego sformułowania), albo bardziej kinky, czyli np. tradycyjna kolacja przy świecach zakończona przejściem do sypialni (większość osób nie ma pokoju zabaw) albo kolacja przy świecach z dodatkowym wykorzystaniem świec lub w nietypowej pozycji. Ludzie mają różną fantazję, ale BDSM bardzo często połączone jest z zaangażowaniem emocjonalnym obydwu stron – co zresztą widać w analizowanej tu książce, tylko trzeba ją najpierw przeczytać…

    „Nope, w tym uniwersum kobiety to uległe worki na spermę, które powinny być własnością mężczyzn i z ślepym uwielbieniem uważać to za szczyt romantyzmu. Boziu, co ja czytam... T_T”
    Nie wiem, ale z pewnością nie jest to „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.

    „Nie widzę różnicy między Panem a sadystą.”
    I bierzesz się za analizę erotyka BDSM? Nadal uważasz to za mądre?
    BDSM to akronim pochodzący od:
    BD – Bondage & Discipline. Tu mieszczą się kajdanki, maski, karabińczyki i kary.
    D/s – Domination & Submission. Tu mieści się zadowalanie Pana przez uległą.
    S&M – Sadism & Masochism. Tu mieści się zadawanie cierpienia – ból fizyczny, upokarzanie itd.
    Wszystkie elementy występują w relacji w indywidualnych proporcjach i nasileniu.
    Podstawowa różnica między Panem a sadystą jest taka, że Pan preferuje poczucie władzy wynikające z tego, że uległa robi to, co on chce (i może ją dodatkowo karać, także przez zadawanie bólu), natomiast sadysta preferuje satysfakcję z tego, że zadaje drugiej osobie cierpienie.
    W rzeczywistości możliwe są najrozmaitsze kombinacje, dużo zmieniają okoliczności, nastrój, druga osoba (każda relacja jest inna), ale u Christiana sadyzm nie dochodzi do głosu tak często jak potrzeba dominowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Jeżu, nie wierzę! Naprawdę są na świecie dziewczyny/kobiety, które są w stanie to czytać i stwierdzić, że to wspaniała rzecz?! Robienie WSZYSTKIEGO na czyjś rozkaz?! A za przeproszeniem, jak jej się srać zachce, to też będzie musiała błagać swego PANA o pozwolenie?!”
      Tak, naprawdę są. I doceniają doświadczenie Christiana.
      O ile rozumiem jechanie po słabym tekście (bo to jednak jest rhomansidło) przy jednoczesnym wykazywaniu się własną niewiedzą (cóż, nie każdy musi być ekspertem, a większość fanów i tak nie zwróci uwagi na błędy merytoryczne), o tyle nie pojmuję, jak można tak jeździć po cudzych preferencjach seksualnych. Dla mnie to niesmaczne.

      Zdumiewa mnie również wyśmiewanie tego u osób, którym taką przyjemność sprawia upokarzanie kogoś – w tym wypadku autorki, tłumaczki i osób mających podobne preferencje. Przecież takie sekcje to czysty pozaseksualny sadyzm… ;)

      „Pfff, to dupne to sadomaso, jak nawet bez podduszania. Ciekawa jestem, czy autorka czytała de Sade’a, czy się „wstydziała”.”
      To jest względnie realistycznie (pomijając pewne konwencje artystyczne) napisane BDSM. Takie, jakie naprawdę dzieje się między żyjącymi współcześnie ludzi. Nie zapis czyichś nieskrępowanych fantazji seksualnych pozbawionych realizmu czy uwzględnienia odczuć drugiej osoby. Podduszanie jest ryzykowne, zalicza się do edge play i nie każdy się na nie godzi. Do tego potrzebne jest bezwzględne zaufanie osoby uległej do osoby dominującej oraz jej doświadczenia.

      Zastanawiam się, czy Ty czytałaś de Sade’a, w którym (w ramach sado-maso) są sceny gore, zaszywanie ciężarnym kobietom szczurów w brzuchu, łamanie kołem, dużo fekaliów, wymuszanie zjadania własnych genitaliów etc. Oczywiście wszystko dzieje się wbrew woli torturowanych. Sugerowałbym znalezienie „120 dni Sodomy” (jest na chomiku), otworzenie w drugiej połowie lub nawet pod koniec i przeczytanie kilkunastu stron. Najlepiej z włączoną wyobraźnią i empatią. I napisanie analizy tego.

      Pozdrawiam,
      Marcin Rzeczkowski

      Usuń
    2. Ok, skoro jesteś ekspertem (bo patrząc na Twoje wypowiedzi dotyczące TYLKO elementów BD/SM zakładam, że w tej dziedzinie jesteś), to odpowiedz mi na nurtujące mnie pytanie: czy w rzeczywistości ludzie też podpisują umowy?

      Mam skórzaną kanapę, dla mnie tragedia jak coś na nią kapnie, więc zgadzam się z Winky.

      Za danie mi lekcji o tym czym różni się Pan od sadysty dziękuję bardzo, mea culpa, że nie sprawdziłam tego dokładniej. I o uległość nie chodzi nam całkowicie o seks, uwierz mi, ja bardzo staram się brać pod uwagę to, że ktoś może mieć inne preferencje.
      Trudne, nie powiem, ale nie analizujemy tego ze względu na "zjedźmy BD/SM z góry na dół będzie fajnie!" tylko realność i bestsellerowość całej powieści. Niektóre rzeczy z tego światka dla nas są niezrozumiałe, dlatego czasem coś nam się wypsnie ;)
      Ale co innego dla mnie jest uległością w łóżku, a co innego jest w życiu.

      I nie, w sali tortur nie widzę miejsca na romantyczność: poza, w takim układzie, jak najbardziej.

      Uf, mam nadzieję, że odniosłam się do większości kwestii zawartych w Twoich komentarzach. Owszem, jesteśmy sadystami, ale pamiętaj proszę, że skupiamy się tutaj na treści, na "romansie".

      Ja Sade'a nie czytałam, jak reszta, nie wiem. A co do opinii, że "50..." jest "względnie realistycznie (pomijając pewne konwencje artystyczne) napisane BDSM" cóż, ja się spotkałam z innymi opiniami. Kłócić się nie będę, bo tematyka znana mi całkowicie nie jest.
      Jak już mówiłam, nie skupiamy się na tym.

      A właśnie! Wpadło mi do głowy drugie pytanie. Czy BD/SM często jest przenoszone też na życie "pozałóżkowe"?

      Dziękuję za "hejtujący" komentarz :D
      Pozdrawiam,
      Marta

      Usuń
    3. Tytułem wstępu: podchodzę do Waszych analiz jak do twórczości zbiorowej. To bywa trudne w dyskusjach – widzę, że odniosłaś się do moich uwag do komentarzy Winky.

      W rzeczywistości część ludzi podpisuje umowy, część nie. Im głębsze jest BDSM, tym ważniejsze może się okazać, by gdzieś te ustalenia spisać – jest po prostu tyle rzeczy, które mogą być źle zrozumiane, przeinterpretowane, zapomniane… Fajnie, że o to zapytałaś, bo motyw umowy jest kluczowy w całym pierwszym tomie, a jej brak jest jedną z głównych przyczyn zaistnienia „Ciemniejszej strony” Christiana w drugim tomie.

      (Uwaga, tu nastąpi wyjaśnienie dlaczego, kontrakt występuje w tle).

      Christian ma potrzebę sprawowania kontroli, którą ten kontrakt pozwala mu kontrolować – wprowadza normy w świat, gdzie przekroczenie norm często automatycznie staje się przemocą. Ana niestety nie rozumie (i nie chce spróbować zrozumieć), że kontrakt ją chroni. Odrzuca go, bo to nie jest relacja dla niej (przynajmniej na tym etapie. Dlatego dziewice NIE SĄ atrakcyjne dla doświadczonych Dominów, no ale to uwaga do następnej notki) i kontrakt staje się symbolem jej zniewolenia, na które się niestety godzi wbrew sobie.

      Doświadczona ulegająca zaangażowałaby się w proces kształtowania kontraktu i nauczyła zasad na pamięć, bo wtedy mogłaby powiedzieć „to wbrew umowie”. Wprowadziłaby też zasady zgodne z jej wcześniejszymi potrzebami i doświadczeniami – bo na etapie negocjacji osoba dominująca i ulegająca są równorzędnymi partnerami, a cała uległość jest grą między nimi, wejściem w role.

      Tymczasem Ana z pierwszego tomu do BDSM się nie nadaje, a Christian jest zbyt zakochany, by dostrzec, że popełnia poważny błąd i nieświadomie wymusza na Anie przekraczanie granic. Ona się w wielu scenach zgadza na coś wbrew sobie, nie umiejąc mu powiedzieć wprost, że coś jej się nie podoba; jej myśli nie są spójne z jej mową, dopiero w mailach zaczyna być szczera. Christian to dostrzega i daje jej BlackBerry, żeby ją zachęcić do komunikacji, ale jej główną myślą jest „znowu daje mi drogi prezent, traktuje mnie jak dziwkę” i oczywiście się chowa tę myśl dla siebie. On wielokrotnie przecenia jej zrozumienie i zaufanie, a ona demonizuje… i o tym nie wiedzą.

      Efektem takich „drobiazgów” w komunikacji między nimi jest smętny finał, ustalenie braku zasad na początku drugiego tomu i przemoc Christiana – maniaka kontroli którego kontrakt trzymałby w ryzach, ale Ana na kontrakt się nie zgodziła, więc Christian czuje (nieświadomie!), że może wszystko. W konsekwencji Christian (zero doświadczeń w związku) przenosi stare nawyki do nowego typu relacji i wymusza D/s w wymiarze 24/7, czyli właśnie – jak pytałaś – w normalnym życiu, poza łóżkiem. W umowie można byłoby zastrzec, że tego mu nie wolno, czyli dookreślić na piśmie jego i Any granice.

      Usuń
    4. Przechodząc do 24/7...

      24/7 się zdarza, bywa fajne, ale obydwie strony muszą być bardzo dojrzałe, doświadczone, mieć ze sobą doskonały kontakt (tylko wtedy w 24/7 osoba ulegająca nie robi NIC, czego by tak naprawdę nie chciała) i odpowiednią konstrukcję psychiczną. Christian i Ana nie spełniają tych warunków, więc ich związek nie jest zdrowy i powinni poprzestać na łóżku. W BDSM jest zresztą fajna zasada „drzwi sypialni” – czyli to, co się dzieje w łóżku nie jest przenoszone na resztę związku (a to, co dzieje się w związku, nie wkracza do sypialni, czyli np. nie ma pobicia, bo dominujący i ulegająca mieli konflikt). Zdecydowana większość na tym poprzestaje lub przenosi tylko pojedyncze elementy, a jeśli ma z tym problem, to tym bardziej potrzebuje spisania swoich ustaleń.
      Dodatkowo, ponieważ rozróżniasz uległość w łóżku i uległość w życiu… osoby będące uległe cały czas w swoim związku mogą być bardzo asertywne/dominujące poza nim. W zdrowej wersji BDSM niewolnica swojego Pana może być równocześnie prezeską śmiało i skutecznie zarządzającą całą firmą, a niewolnik może być na co dzień przywódcą partii. Zresztą zhierarchizowane BDSM jest dobrym treningiem władzy (trochę jak w wojsku) i nawet Christianowi z pewnością dobrze zrobiło uleganie komuś w przeszłości, bo lepiej rozumie odpowiedzialność za ludzi i wszystkie te mechanizmy „dlaczego kogoś słucham?” „jak wydawać polecenia z szacunkiem?” etc. Ze swoimi traumami być dużo bardziej niebezpieczny.

      W ramach ciekawostki, pary przychodzące na terapię par – zwłaszcza rozważające rozwód/rozstanie – zachęcane są do spisania podobnego kontraktu jak ten między Aną a Christianem, dotyczącego kwestii spornych w ich związku. W ogóle BDSM świetnie się sprawdza jako lupa, pod którą można obejrzeć, co dzieje się między ludźmi – wszystko w powiększeniu.

      I jeszcze odnośnie sali tortur, w której nie widzisz miejsca na romantyczność – wiele osób ze skłonnościami do uległości to romantyczni dawacze, którzy pragną wielbić i hołubić ukochaną osobę, zrobić dla niej wszystko, spełnić każde życzenie. O tym mówi Christian, tłumacząc, że Ana będzie chciała realizować jego pragnienia. Z drugiej strony, sadyzmem bywa dawanie komuś takiej rozkoszy, że staje się ona torturą, chłosta może być bardzo emocjonalna dla obydwu stron, a zadawaniu dowolnego rodzaju bólu może towarzyszyć troska, by osobie pasywnej było jak najlepiej i żeby spełniona została jej najskrytsza fantazja. Można również odbierać uwielbienie w taki sposób, by druga osoba czuła, że było warto (coś jak wzruszenie po otrzymaniu wymarzonego prezentu). Wreszcie naprawdę można wymieszać elementy czysto waniliowe z BDSM i mam wrażenie, że romantyczna kolacja w pokoju zabaw, z Aną udekorowaną sushi (widziałem kiedyś takie zdjęcie), otoczoną świecami, mogłaby być dość interesująca i bardzo w stylu Christiana, który jest dość kreatywny i wydaje się lubić takie połączenia.
      Poza tym częścią sceny BDSM jest aftercare, czyli zaopiekowanie się osobą ulegającą – wmasowanie kremu w obolałe pośladki, przytulenie, przyniesienie czegoś do picia, pochwalenie, jak dzielnie ktoś znosił ból i podziękowanie za to, porozmawianie o emocjach obydwu stron i o dalszych fantazjach. Christian nie jest może najlepszym przykładem – chociaż się stara, to Ana ma problem z przyjmowaniem czułości zaraz po bólu – ale w „sali tortur” jest miejsce na czułość, a same tortury mogą być wyrazem głębokiej więzi i zaufania między partnerami. Trochę jak ze zwykłym seksem: wiele kobiet byle komu nie pozwala na choćby dotykanie ich narządów płciowych czy nie pójdzie z obcym do mieszkania, a wiele ulegających nie pozwala byle komu na podejście do nich z pejczem i nie da się związać i zakneblować, tak więc samo danie przyzwolenia (i jego wycofanie) może wynikać z tego, co zadziało się między partnerami. Z drugiej strony zawsze znajdą się osoby, które działają inaczej.

      Usuń
    5. I na zakończenie uwaga do „bo tematyka znana mi całkowicie nie jest. Jak już mówiłam, nie skupiamy się na tym”. To bardzo ryzykowne, bo większość wydarzeń między Christianem i Aną jest elementem ich relacji BDSM – skutkiem, przyczyną, przejawem. Po prostu BDSM to nie jest tylko to, co dzieje się w łóżku/łazience/samochodzie/na biurku/etc., chyba że partnerzy kupią sobie futerkowe kajdanki w sexshopie i od wielkiego dzwonu się nimi pobawią. Bycie osobą dominującą stało się jednym z najważniejszych aspektów Christiana i napędza całe jego zachowanie i relację z Aną. Trudno mi właściwie wskazać dłuższy niż kilka stron fragment E. L. James, który byłby całkowicie oderwany od BDSM. Więc jeśli nie znacie podstaw i równacie BDSM z twórczością de Sade’a/scenami z nieambitnego porno/tym, co dzieje się w łóżku/łazience/etc., niektóre Wasze krytyczne wypowiedzi mogą być mniej więcej tak trafne, jak, hm (rzut oka na „O mnie”), nazywanie monitora komputerem – w myśl logiki, że na monitorze wszystko widać, a to pudło to nie wiadomo po co stoi pod biurkiem – czy ocenianie klasy komputera po wyglądzie tegoż monitora.

      Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za takie epistoły, ale naprawdę wokół BDSM narosło tyle mitów, że ich utrwalanie w krytyce „takiej głupie książki”, która akurat te mity nieźle rozwiewa, jest dla mnie dość szkodliwe – tylko to już materiał na komentarz do następnego wpisu, gdzie na zmianę rozwiewacie najgorsze mity o inicjacji seksualnej i podtrzymujecie najgorsze mity o BDSM ;)

      Marcin

      Usuń
    6. Dziękuję za te epistoły, poszerzyły względnie moją wiedzę.
      Co do tego, że w BD/SM musi być całkowite zaufanie zgadzam się w zupełności. W końcu to nie są byle jakie igraszki.
      Jednak nie sądzę wciąż, by ta książka była podręcznikiem na całe zło w usuwaniu mitów o tym. Jak kogoś chociaż trochę to interesuje na pewno znajdzie znacznie bardziej wiarygodne źródła, by chociażby nie popełnić błędu dziewica vs Pan. Tym bardziej, że idąc Twoim tokiem myślenia, wiele w tej książce jest pokazane źle.

      Książka jest skierowana jako "doroślejsza" wersja Zmierzchu. Dobra, a kto w większości czyta Zmierzch? Nastolatki. Czy w takim razie dobrym jest pokazywanie im tego światka właśnie w taki sposób? Nie każda potrafi czytać między wierszami.

      Jeszcze bardziej zastanawia mnie myśl, że skoro Grey tak "kochał" Ane, to dlaczego ją krzywdzi? Dlaczego nie poczeka z umową, dlaczego jej nie wytłumaczył wszystkiego jak chłopu?

      Ktoś taki jak Ty może czerpać z tej książki wiedzę na ten temat. Ktoś inny skupi się tylko na smętnym finale.

      Marta

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Wracając do rozmowy...

      Ta książka NIE MA BYĆ podręcznikiem. To rhomans. Jak świat światem, publikowano rhomanse, w których przedstawiano toksyczne związki: "Wichrowe wzgórza", "Przeminęło z wiatrem", książeczki Sandemo (te pojedyncze oraz sagi) i wiele, wiele innych. Modne, działające na emocje i zawsze były jakieś nastolatki/dorosłe już kobiety, które dziko wielbiły jakiegoś bad guya. Ten akurat rhomans jest osadzony w kulturze BDSM, a nie w świecie wojen, skłóconych rodów, multikultur czy subkultur, bo akurat to jest współcześnie nośne.
      Oczekiwania, by ta akurat książka promowała zdrowe wzorce relacji jest moim zdaniem dość naiwne. I zdumiewa mnie, gdy osoby krytykujące równocześnie odsyłają do de Sade'a.

      Wiarygodnych źródeł o BDSM, które są powieściami, w Polsce brak - a przynajmniej było brak przed boomem na Fifty Shades (muszę w końcu zajrzeć do tych wszystkich nowości). Są strony internetowe i pliki na chomikach, ale dobre teksty przemieszane są z tragicznymi. Publikacji poradnikowych po polsku brak. Najlepsze merytorycznie źródło to "Chuć" Depki i Wanat, ale też nie jest stricte o BDSM i nie jest pisane przez osobę tak bardzo wewnątrz...

      Błędy Christiana i błędy Any w powieści są dość dobrze zaprezentowane, razem z konsekwencjami. Można napisać podręcznik do BDSM na podstawie Fifty Shades. Ale sama powieść podręcznikiem być nie miała - po prostu jest wielekroć lepsza niż trylogia Kusziela, Anne Rice, "W jego dłoniach"... a wiem, że na trylogii Kusziela ludzie się BDSM uczyli. Na pozostałych również. Mimo że tam nie ma tych podstawowych reguł, które są osią fabuły "50 twarzy Greya" i których nieprzestrzeganie kreuje "Ciemniejszą stronę Greya" ( http://marcinrzeczkowski.com/stories/e-l-james-ciemniejsza-strona-greya/ )

      A czemu Christian nie poczekał? Banał. Pragnął jej. To nie była dojrzała, altuistyczna miłość, co to "lepiej dać odejść". To było zakochanie, feromony i brak rozsądku - pomimo wiedzy, co należałoby zrobić (która jest chyba głównym motywem wkurwu, że Ana jest dziewicą. Dziewice naprawdę nie nadają się do BDSM). Trudno znaleźć osobę, która nie popełniła żadnego błędu spowodowanego tym, że dla kogoś straciła głowę... ja w każdym razie nie mam prawa rzucić kamieniem ;)

      A czemu nie wytłumaczył? Ależ tłumaczył. Tyle że Ana kiwała głową i udawała, że rozumie, tak naprawdę cały czas myśląc waniliową normą. Przez cały tom. Aż do finału.
      Za to, że Ana nie umiała się komunikować, Christian nie ponosi odpowiedzialności - on w pierwszym tomie robił co mógł, by do niej dotrzeć, zachęcić ją do wyrażania swoich obaw, zadawania pytań itd. Co najwyżej ponosi odpowiedzialność za to, że mimo tak wielu sygnałów, że Ana się nie nadaje do BDSM, brnął w to dalej, krzywdząc ją i siebie.

      Usuń
    9. "Zresztą zhierarchizowane BDSM jest dobrym treningiem władzy (trochę jak w wojsku)"
      Taa. Owszem, wojsko jest dobrym treningiem. Ale nie, kiedy jesteś piep... szeregowym, którego dowódca ma głęboko gdzieś. I siedzi se taki oficer, i się drze, a ty zapier.... dziesięć kilometrów w pełnym oporządzeniu.
      Ty. Nie ja. Ja tam sobie siedzę i się drę.
      (Dlatego warto od razu robić oficerską).

      Usuń
  12. Sam fakt zaproponowania umowy osobie, o której praktycznie nic nie wie, bardzo źle świadczy o inteligencji Greya. Niby zabawiał się w stalkera, niby się nią interesował, ale słabe musiały być te starania, skoro fakt, że Ana jest dziewicą, tak bardzo go zaskoczył. No serio, czy ktokolwiek rozsądny zaproponowałby zabawę w BDSM komuś obcemu (nie licząc oczywiście kogoś poznanego na tematycznym portalu czy w klubie)? Proponowanie zabawy z pejczem to nie to samo co proponowanie wyjścia do kina, wypadałoby najpierw się zorientować, co druga strona myśli o takich rozrywkach. Fail.

    A co do skóry, to naprawdę kiepski pomysł - chyba że się zakłada bardzo częstą wymianę obicia. Najlepiej wraz z partnerką, żeby następna "uległa" nie dostała w prezencie jakiegoś parcha. Poza tym skórę dość łatwo uszkodzić paznokciami czy zębami, na wilgoć też reaguje nieciekawie. Jeśli gosposia Greya używa środków konserwujących, to współczuję użytkowniczkom tych mebli - paskudne podrażnienia okolic intymnych gwarantowane. Zresztą każda dziewczyna, której zdarzyło się latem usiąść na skórzanym siedzeniu w krótkiej spódniczce wie, że to żadna przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę nie wiem od czego zacząć, ale się postaram.
    Primo - Ana nie nadaje sie do zwiazku BDSM. Ona, do diabla, nie nadaje sie do zadnego zwiazku. Chodzi mi o aspekt fizyczny i emocjonalny. Wydaje mi sie, ze ona nie rozumie o co w tym chodzi. Ewentualnie rozumie tylko to, ze bedzie blisko swojego Adonisa. Ktory, nawiasem mowiac, powinien puscic jej godzinny film BDSM, z bondage, woskiem, klapsami i wszystkim w pakiecie. Bo opowiadac mozna, ale inaczej kiedy widzi sie to przed oczami. No ale oczywiscie, masturbacja i porno sa zabronione...
    To szukanie romantyzmu w pokoju tortur tylko dobilo. Romantyczne moze byc to, jak po klapsach Christian caluje ja w obolale posladki albo opatruje pokaleczone od kajdankow nadgarstki, a nie wystroj pokoju.
    Secundo - jako wielka fanka tworczosci de Sade jestem zalamana tym, ze niektorzy okreslaja to jako sadomaso. Mozliwe ze to tylko ja mam takie spaczone odczucia, ale seks w tym opowiadaniu przypomina mi malzenstwo w srednim wieku, z 35-letnim stazem i odchowanymi dziecmi, ktore ukradkiem kupuje tandetne kajdanki obite rozowym futerkiem. BDSM rzadzi sie swoimi prawami, wiec nie powinnam sie wypowiadac, ale jako entuzjastka tematu chcialam sie podzielic swoim zdaniem.
    Hypnos

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy