Tak więc tym razem też posucha, nic mrożącego krwi w żyłach nie ma, ale smaczki i tak są.
Zapraszam do czytania :)
ROZDZIAŁ
TRZECI
Kate szaleje z radości.
Kate szaleje z radości, że Anie udało
się przekonać Greya do popozowania do kilku zdjęć. Jednak jej fotograf nie ma
czasu, więc decydują się na Jose. Na dodatek ta wmawia naszej boCHaterce, że
Grey na pewno na nią leci. Bankowo (mówiłam, pierwsza zasada, wszyscy lecą nikt
nie ląduje).
– Christian Grey u Claytona. To
ci dopiero – prycha zdumiony Paul. Kręci głową. – A tak z innej beczki, to masz
ochotę wieczorem wybrać się na drinka albo coś w tym rodzaju?
Zawsze, gdy przyjeżdża do domu, chce się ze mną umówić, a ja zawsze odmawiam. To już rytuał. Nie sądzę, aby spotykanie się z bratem szefa było dobrym pomysłem, poza tym Paul to taki fajny amerykański chłopak z sąsiedztwa, ale na pewno nie bohater literacki, choćby nie wiadomo jak wysilać wyobraźnię. „A Grey?” – pyta mnie podświadomość, unosząc brew. Uciszam ją.
Jak wyżej.
Udaje się załatwić Jose jako
fotografa, więc trzeba zadzwonić do Greya, co by mu objaśnić szczegóły i umówić
się na spotkanie.
– Grey. – Wypowiada to chłodno i
spokojnie.
– Eee, chcielibyśmy się umówić na
tę sesję zdjęciową do artykułu. – Oddychaj, Ana, oddychaj. Moje płuca łykają
haust powietrza. – Jutro, jeżeli panu pasuje. Jakie miejsce panu odpowiada?
Niby taka schematyczna ta książka, ale
personifikacji płuc to ja jeszcze nigdy nie spotkałam.
– Czekam niecierpliwie, panno
Steele. – Oczami wyobraźni widzę szelmowski błysk w szarych oczach. Jak to
możliwe, że w czterech słowach zawarł tyle kuszących obietnic? Rozłączam się.
„Będę cię wiązał, a potem jadł na
twoich oczach nutellę, a ty będziesz cierpieć!”
– Zrobię kolację. Potem muszę się
pouczyć. – Otwieram szafkę, nie umiejąc ukryć irytacji na Kate.
Anastasia jest osobistym kucharzem
Kate. W książce nie ma zdania na temat tego, żeby ta druga cokolwiek
przyrządziła. Serio. Jak dotąd doszłam do połowy, a ta ciągle gotuje.
Noc mam niespokojną i bez końca
przekręcam się z boku na bok. Śniąc o szarych oczach, kombinezonie [o matko i boru zielony…], długich nogach, długich
palcach i mrocznych, niezbadanych miejscach. Takich
jak TO miejsce między pośladkami zwanych popularnie odbytem.
José, Travis i ja jedziemy moim
garbusem, a Kate swoim CLK, gdyż do mojego auta wszyscy się nie mieścimy.
Jasne, po co jechać razem tym autem,
Podejrzewam, że rozbrajają go
uroda Kate i jej władczy styl bycia, ponieważ ona robi z nim, co chce.
Kate, która
TakNieJestTakZajebistaJakGłównaBohaterka.
Pomieszczenia są eleganckie,
pełne prostoty, a jednocześnie przepychu.
Moja torebka jest mała ale zmieści
spore auto.
Kate rozporządza ludźmi, czas sobie
mija i WTEM! *nieoczekiwany zwrot akcji*
Pół godziny później do apartamentu wkracza Christian
Grey.
No dobra, trochę mniej nieoczekiwany
zwrot akcji…
O niebiosa! Ma na sobie białą
koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i szare flanelowe spodnie. Włosy ma jeszcze
wilgotne po prysznicu. Gdy na niego patrzę, zasycha mi w ustach... jest tak nieziemsko
przystojny.
Flanelowe spodnie. Flaaa…ne…lowe….
*włącza przeglądarkę, bo coś jej nie pasuje* ŁO JEŻUSIE I MARYSIU ZUZANNO!
Mrugam szybko. O rety... on jest
naprawdę, całkiem... rety. Gdy nasze dłonie się stykają, znowu czuję ten
rozkoszny prąd, który mnie rozświetla i wywołuje rumieńce, i jestem pewna, że
wszyscy słyszą mój przyspieszony oddech.

Ona się rumieni w tempie 50 razy na
stronę… Ja wiem, facet porywający, no ale COME ON!
Panie Grey, to Katherine Kavanagh
– bąkam, machając ręką w stronę koleżanki, która podchodzi i patrzy mu prosto w
oczy.
– Nieustępliwa panna Kavanagh. Co
słychać? – Uśmiecha się do niej i wygląda na autentycznie rozbawionego. –Jest pani taka głupiutka.
Tylko to mi się ciśnie na usta.
Przepraszam.
– To José Rodriguez, nasz
fotograf – uśmiecham się do José, który odpowiada mi równie ciepłym uśmiechem.
W jego oczach pojawia się chłód, kiedy przenosi spojrzenie ze mnie na Greya.
– Panie Grey – kiwa głową.
– Panie Rodriguez. – Wyraz twarzy
Greya także się zmienia, kiedy lustruje tamtego. – Gdzie pan chce zrobić
zdjęcia? – pyta. W jego głosie można wyczuć delikatną nutkę groźby.
„Jak pan źle pstryknie tym aparatem to
zakleję pana taśmą malarską! Napaloną!”
– Wystarczy siedzenia. – Po raz
kolejny do akcji wkracza Katherine. – Stajemy, panie Grey? – pyta.
-Na baczność! – zawołały jego
flanelowe spodenki.
– Zadzwonię do ciebie, Taylor –
rzuca w jego stronę. Taylor oddala się, a Grey wwierca we mnie płonące
spojrzenie szarych oczu. Kurde... zrobiłam coś nie tak? – Tak sobie pomyślałem,
że mogłaby pani pójść ze mną na kawę.
Oczy na wiertarkę i jazda!
Ana próbuje się wykręcić od kawy,
jednocześnie pragnąc tego w duchu. W końcu Grey proponuje, że Taylor (przydupas
Greya) zawiezie bandę do domu razem ze sprzętem swoim dużym suvem ( x) ). Ale,
pamiętacie, co pisałam o aucie Kate i Ane?
Jeśli da mi pan chwilkę, zamienię
się samochodami z Kate.
Logic. Zamienić się, czyli ona weźmie
większego merca, a tamci będą się wozić garbusiątkiem. Chyba, że tłumaczka się
pomyliła i nie chodziło o garbusa. Tak, CLK jest „małym” sportowym autkiem, ale
wciąż ma więcej miejsca od garbusa.
– Ana, coś mi się w nim nie
podoba – rzuca ostrzegawczo. – Jest oszałamiający, zgoda, ale myślę, że także
niebezpieczny. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ty. Naśmiewał
się ze mnie! Ze mnie nikt się nie powinien naśmiewać!
– Kate, to tylko kawa. W tym
tygodniu zaczynają się egzaminy i muszę się uczyć, więc szybko się zmyję. Sznuruje
usta, jakby rozważała moją propozycję. W końcu wyciąga z kieszeni kluczyki i
wręcza mi je. Ja podaję jej swoje.
CO robi z ustami!? Nie wiem kto jest
gorszy, autorka czy tłumaczka. O.o
Gdy docieramy do wind, wciska
guzik przywołujący i niemal natychmiast rozbrzmiewa dzwonek. Drzwi rozsuwają
się, ukazując młodą parę w namiętnym uścisku. Zaskoczeni i zażenowani, odskakują
od siebie i za wszelką cenę starają się na nas nie zerknąć. Wchodzimy do windy.
Jej! Zboczone windy! Bez spoilerów,
ale TA winda będzie miała jeszcze swój udział w tej książce. :>
Przechodzimy przez duży, tętniący
życiem hol i kierujemy się w stronę wyjścia, ale mój towarzysz omija drzwi
obrotowe. Ciekawe, czy dlatego, że wtedy musiałby puścić moją rękę.
Bardzo wąziutkie musiały być te drzwi.
Muszę wam powiedzieć, że nigdy się nie spotkałam z małymi drzwiami obrotowymi.
Szczególnie w hotelu. No bo tak, człowiek, waliza, hotel… Ok, czepiam się,
kontynuuj scrollowanie.
Docierają do kawiarni, Ana zamawia sobie
English Breakfast, ten zamawia kawę i muffinkę i tak sobie mija czas.
Odstawia tacę, siada naprzeciwko
mnie i krzyżuje długie nogi.
*myśli, myśli…* ukrzyżowane
nogi…*przestaje myśleć, bo zmierza to w złym kierunku*
Wrzucam saszetkę do dzbanka i niemal
od razu wyjmuję ją łyżeczką.
Co ona zrobiła z tą herbatą. T.T
Długimi palcami sprawnie odsuwa
papierek [z muffinki], a ja przyglądam się
temu z fascynacją.
Ja rozumiem, że jak ktoś jest
oczarowany drugą osobą, to go fascynuje wszystko, ale papierek z muffinki?
– A ten chłopak, którego wczoraj
poznałem w sklepie. To nie pani chłopak?
Tłumaczko, why are you doing this to
me!?
– Denerwuje się pani w
towarzystwie mężczyzn. Jasna cholera, to ma charakter personalny. Denerwuję się
tylko w twoim towarzystwie, Grey.
– Onieśmiela mnie pan. –
Pąsowieję, ale w duchu gratuluję sobie szczerości. Znowu patrzę na dłonie.
– I słusznie czuje pani
onieśmielenie. Jest pani bardzo uczciwa. Proszę nie opuszczać głowy. Lubię
widzieć pani twarz.
Pan Buc, a nie pan Gey! Zaraz się
wkurzę i zacznę dawać punkty jak przed-zachodem-słońca!
– Dzięki temu mogę choć trochę
się domyślać, w jakim kierunku zmierzają pani myśli – oświadcza. – Tajemnicza z
pani kobieta, panno Steele.
Tajemnicza? Ja?
No właśnie?
– Jest pani bardzo zamknięta w
sobie – mruczy. Naprawdę? Rany... jak ja to robię? To zdumiewające. Ja
zamknięta w sobie? Nie ma mowy.
– Z wyjątkiem tego, że się pani
rumieni, co zdarza się często. Żałuję jedynie, że nie wiem, z jakiego powodu
się pani rumieni.
-Wiesz, Christianie, napady gorąca,
menopauza i te sprawy.
Wkłada do ust mały kawałek
muffinki i zaczyna go powoli przeżuwać, nie odrywając ode mnie wzroku. A ja,
jak na komendę, rumienię się. Jasna cholera!
A ja się czepiałam papierka od
muffinki? Really?
– Ale zachowuje się pan bardzo
władczo – wbijam mu szpilę.
Unosi brwi i o ile dobrze widzę,
on także się lekko rumieni.
– Przyzwyczajony jestem do
zdobywania tego, czego chcę, Anastasio – mówi. – Na wszystkich polach.
– Nie wątpię. Dlaczego nie
poprosił pan, abym mówiła mu po imieniu? – Dziwi mnie moja śmiałość. Dlaczego
ta rozmowa stała się tak poważna? Nie przebiega tak, jak przewidywałam. Nie
mogę uwierzyć, że moje nastawienie względem niego jest takie wrogie. Zupełnie
jakby próbował mnie odstraszyć.
– Po imieniu zwracają się do mnie
jedynie członkowie rodziny i kilkoro bliskich przyjaciół. Lubię taki stan
rzeczy.
– Moja mama jest cudowna. To
nieuleczalna romantyczka. Obecnie ma czwartego męża.
Christian unosi z zaskoczeniem
brwi.
– Tęsknię za nią – kontynuuję. –
Teraz ma Boba. Nie tracę nadziei, że Bob czuwa i zdoła jej pomóc, kiedy kolejny
idiotyczny plan spali na panewce.
O, traktuje rodziców jak Bella. ^^ Taka…
Dorosła. ^^
– Dogaduje się pani z ojczymem?
– Oczywiście. Dorastałam z nim.
To jedyny ojciec, jakiego znam.
– A jaki on jest?
– Ray? Jest... małomówny.
– I tyle? – pyta zaskoczony Grey.
Wzruszam ramionami. Czego ten
facet się spodziewa? Historii mego życia?
– Małomówny jak jego pasierbica.
Jakoś się powstrzymuję, aby nie
przewrócić oczami.
– Lubi futbol, zwłaszcza
europejski, i grę w kręgle, i wędkarstwo muchowe, i robienie mebli. Jest
stolarzem. Byłym wojskowym. – Wzdycham.
– Mieszkała pani z nim?
– Tak. Moja mama poznała Męża
Numer Trzy, kiedy miałam piętnaście lat. Zostałam z Rayem.
Marszczy brwi, jakby nie
rozumiał.
– Nie chciała pani mieszkać z
mamą? – pyta.
Rumienię się. To naprawdę nie
twoja sprawa, Grey.
– Mąż Numer Trzy mieszkał w
Teksasie. Myśmy mieszkali w Montesano. I... no wie pan, moja mama była świeżo
upieczoną mężatką.
No mówię, jak Bella. Jeśli ktoś miał
jakieś wątpliwości, czy to aby na początku był fanfick Zmierzchu, niech się ich
pozbędzie…
– Do Paryża? – pytam piskliwie. A
kto by nie chciał? – Pewnie – przyznaję. – Ale tak naprawdę to marzy mi się
Anglia. Przechyla głowę na bok, przesuwając palcem wskazującym
po dolnej wardze... O rety.
– Ponieważ?
Mrugam szybko. Skoncentruj się,
Steele.
– To ojczyzna Szekspira, Austen,
sióstr Bronte, Thomasa Hardy’ego. Chciałabym zobaczyć miejsca, które
zainspirowały tych ludzi do napisania takich wspaniałych książek. – Ta rozmowa o
geniuszach literatury przypomina mi, że powinnam się teraz uczyć.
Nie wiem dlaczego, ale strasznie
wkurza mnie kreowanie bohaterów na takich co tylko klasyka, muzyka klasyka,
filozofia klasyka i w ogóle, jestem taka mainstreamowa. Serio. Może to ja
jestem spaczona…
Muszę stąd iść. Muszę spróbować
zebrać myśli. Muszę od niego uciec. Robię krok w przód i potykam się.
– Cholera, Ana! – woła Grey.
Pociąga mnie za rękę tak mocno,
że wpadam na niego w chwili, gdy obok mnie śmiga rowerzysta, jadący pod prąd
ulicy jednokierunkowej. Mija mnie o włos. Wszystko dzieje się tak szybko – w
jednej chwili upadam, w drugiej znajduję się w jego ramionach. Tuli mnie mocno
do piersi. Wdycham jego czysty, męski zapach. Pachnie świeżym praniem
i jakimś drogim żelem pod
prysznic. O kurczę, to mieszanka odurzająca. Oddycham głęboko.
… I pewnie w oryginalnej wersji
wychodziło na jaw, że jest super szybki i super silny. I jest wampirem. Na
bank. Dam sobie rękę uciąć.
Przecież to jest identyczna scena jak
ta z samochodem! Heeelloooo! Ta ze Zmierzchu! Co Edward ratuje Bellę.
Kojarzycie?
Obejmuje mnie ramieniem,
przyciskając do siebie, gdy tymczasem palce drugiej ręki delikatnie i badawczo
błądzą po mojej twarzy. Kciukiem muska dolną wargę i słyszę, jak wciąga
powietrze. Patrzy mi prosto w oczy, a ja nie uciekam spojrzeniem przez chwilę,
a może przez całą wieczność...
Ale w końcu moją uwagę przyciągają jego piękne usta. O rety. I po raz pierwszy
od dwudziestu jeden lat pragnę być pocałowana. Pragnę poczuć jego usta na
swoich.
Czy Ana i Christian pocałują się? Co
będzie się działo po tej zapierającej dech w piersiach scenie? I już w
następnym rozdziale…. nie, nie seksy jeszcze, Ana będzie imprezowała!
Edit, 21:42: Jestem tak zalatana, że dacie wiarę, że była pewna, że dziś jest środa...? O.o A
Edit, 21:42: Jestem tak zalatana, że dacie wiarę, że była pewna, że dziś jest środa...? O.o A
Devis
Ta ze Zmierzchu! Co Edward ratuje Bellę. Kojarzycie?
OdpowiedzUsuńKojarzymy,niestety...
Flanelowe spodnie i buuuc -świetne!
Chomik
Dziękuję ^^
UsuńNiech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego ona wciąż lgnie do faceta, który traktuje ją z jeszcze większym pobłażaniem niż Edzio Bellę?
OdpowiedzUsuńMaryboo
Bo jest "taaaki omfg przystojny"? ^^
UsuńBo to Miłoźdź!
UsuńNiskobużetowy ten fanfic. Bellę próbowano potrącić autem, a ta nawet tyle nie jest warta i zagrożeniem życia jest dla niej rower XD Rower! Naprawdę niewiele jest mniej epickich zagrożeń niż to XD
OdpowiedzUsuńI słuszna uwaga z tą menopauzą - widać było, ze kobieta ma problemy hormonalne, bo takie zachowanie i uderzenia gorąca coś nie wyglądały zdrowo
Nie znasz się! Rower jest narzędziem takim jak piła mechaniczna! Ma łańcuch, ma ee... ten... no... Nie, o morderstwo wciąż trudno ^^"
UsuńDżizaaaaas! Flanela? Naprawdę, autorka "wymyśliła" głównego bohatera, który w zamierzeniu miał być takim twardym s*kinsynem i zakłada mu flanelowe spodnie? Powoli wysiadam :) Coraz bardziej denerwuje mnie ta książka. I w ogóle nie powinnam się przyznawać, że czytałam coś takiego, ale ta "powieść" mi przypomina harlequina, którego kiedyś miałam w rękach. Facet też ratował dziewczynę przed rowerem :D (To teraz proszę, żebyście zapomnieli, że przyznałam się do przeczytania harlequina :P) A podobieństwa do ,,Zmierzchu" są naprawdę irytujące -.-
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że na następną analizę nie będziemy musieli czekać aż tak długo :D ethelien
Ej, czytając harlequina dostajemy harlequina i każdy ma prawo do przeczytania takiego romansu i pośmiania się z niego (i powzdychaniu ;) ). Co innego jak to zamienia się w bestseller...
UsuńMiałam wypisać co mnie najbardziej rozśmieszyło, ale trochę za dużo by tego było. Flanela, rzeczywiście budzi wątpliwości a następnie śmiech. Autorka pewnie po prostu potrzebowała jakiegoś przymiotnika więc walnęła co jej pierwsze na myśl przyszło.
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś kawałek wywiadu z nią. Powiedziała, że Meyer ją "zainspirowała". Może jej się wydaje, że "inspiracja" i "chamskie kopiowanie" to jedno i to samo?
Jak przeczytałam flanelowe, to się zapaliła lampka "WTF", bo serio coś mi całkowicie nie pasowało. Badass, z narzędziami do BDSM we flanelowych spodniach :D! For the win!
UsuńYay! Tak się cieszę, że kontynuujecie tutaj analizę 50 shades of grey ;-) Byłam ciekawa czemu to taki bestseller, szczególnie, że słyszałam, że to gniot straszny. A czytać bez komentarzy analizatorów to nie na moje nerwy. Czekam na dalsze części!
OdpowiedzUsuńTu się raczej nie dowiesz, czemu z niego takie bestseller jest ^^"
UsuńTak wszyscy wspominają o tych flanelowych portkach, a miałam nadzieję, że będę oryginalna. :< W każdym razie, nasz szeksi badass zadał szyku, bo nosi spodnie dopasowane kolorem do nazwiska. :-D Jeśli takie książki jak ta stają się bezsellerami, to pozostaje tylko zastanowić się nad poziomem intelektualnym społeczeństwa... Dialogi jak z tandetnej telenoweli, fabuła jak z niskobudżetowego porno, i ludzie na to lecą jak na ciepłe kajzerki z piekarni? Na jakim świecie ja żyję?...
OdpowiedzUsuń+ dziękuję, mimo wszystko jak zawsze uśmiałam się do łez. :)
Szniki
Oj, dziewczyny - błąd! Flanela, to nie tylko bawełniana tkanina na pidżamki i prześcieradełka, to również nazwa tkaniny wełnianej przeznaczonej na eleganckie garnitury i garsonki. Buc mógł spokojne mieć szykowne spodnie z flaneli wełnianej.W tym wypadku absolutnie nie ma się z czego śmiać.
OdpowiedzUsuńPoza tym analiza super :)
Pozdrawiam
małpa w bibliotece
PS. "sznurować usta" to związek frazeologiczny występujący w języku polskim, więc tez nie rozumiem zdziwienia.
Usuńmałpa w bib.
Fakt, flanela to też materiał, który jest wykorzystywany przy robieniu garniturów. Nie mniej kojarzy się od razu z jednym ;)
UsuńSznurować usta jest związkiem, tak, nawiążę dzisiaj do tego w dzisiejszej części jak ją wrzucę (tuptaczek napisała w komentarzu do kolejnej części, że w "Emancypatkach" na niego trafiła).
Tak więc, no będę musiała zwrócić honor.
Dziękuję za komentarz, takie pomagają najbardziej :*
I chyba jednak muszę napisać gdzieś, że niestety, ale analizatornię prowadzę już samotnie ^^"
Uuu, to dzielna jesteś bardzo, że się sama rzucasz na tego (po)tffora. Deklaruję się zatem jako wierna acz krytyczna czytelniczka ;)
Usuńmałpa w bib.
to z miejsca lądujesz do moich ulubionych czytelniczek :D
Usuń