wtorek, 20 listopada 2012

Pindziesiąt twarzy Greya (2/?)

Witam ponownie :D Na wstępie chciałabym podziękować Szniki za pamięć, Maryboo i Winky za reklamę i jeszcze raz Winky za zbetowanie literówek ;) (tak się przy tym denerwuję, że w którymś momencie sama nie wiem w co przyciskam) i każdemu kto tutaj zajdzie i nabije mi licznik :D Nie, cieszę się, że po ponad sześciu latach znowu do tego wracam i jakby nie patrzeć, mam dla kogo analizować :)

 Tak więc tym razem też posucha, nic mrożącego krwi w żyłach nie ma, ale smaczki i tak są.

Zapraszam do czytania :)





ROZDZIAŁ TRZECI
Kate szaleje z radości.


Kate szaleje z radości, że Anie udało się przekonać Greya do popozowania do kilku zdjęć. Jednak jej fotograf nie ma czasu, więc decydują się na Jose. Na dodatek ta wmawia naszej boCHaterce, że Grey na pewno na nią leci. Bankowo (mówiłam, pierwsza zasada, wszyscy lecą nikt nie ląduje).
– Christian Grey u Claytona. To ci dopiero – prycha zdumiony Paul. Kręci głową. – A tak z innej beczki, to masz ochotę wieczorem wybrać się na drinka albo coś w tym rodzaju?

Zawsze, gdy przyjeżdża do domu, chce się ze mną umówić, a ja zawsze odmawiam. To już rytuał. Nie sądzę, aby spotykanie się z bratem szefa było dobrym pomysłem, poza tym Paul to taki fajny amerykański chłopak z sąsiedztwa, ale na pewno nie bohater literacki, choćby nie wiadomo jak wysilać wyobraźnię. „A Grey?” – pyta mnie podświadomość, unosząc brew. Uciszam ją.
Jak wyżej.

Udaje się załatwić Jose jako fotografa, więc trzeba zadzwonić do Greya, co by mu objaśnić szczegóły i umówić się na spotkanie.

– Grey. – Wypowiada to chłodno i spokojnie.
– Eee... panie Grey? Z tej strony Wieloryb.

– Eee, chcielibyśmy się umówić na tę sesję zdjęciową do artykułu. – Oddychaj, Ana, oddychaj. Moje płuca łykają haust powietrza. – Jutro, jeżeli panu pasuje. Jakie miejsce panu odpowiada?
Niby taka schematyczna ta książka, ale personifikacji płuc to ja jeszcze nigdy nie spotkałam.

– Czekam niecierpliwie, panno Steele. – Oczami wyobraźni widzę szelmowski błysk w szarych oczach. Jak to możliwe, że w czterech słowach zawarł tyle kuszących obietnic? Rozłączam się.
„Będę cię wiązał, a potem jadł na twoich oczach nutellę, a ty będziesz cierpieć!”

– Zrobię kolację. Potem muszę się pouczyć. – Otwieram szafkę, nie umiejąc ukryć irytacji na Kate.
Anastasia jest osobistym kucharzem Kate. W książce nie ma zdania na temat tego, żeby ta druga cokolwiek przyrządziła. Serio. Jak dotąd doszłam do połowy, a ta ciągle gotuje.

Noc mam niespokojną i bez końca przekręcam się z boku na bok. Śniąc o szarych oczach, kombinezonie [o matko i boru zielony…], długich nogach, długich palcach i mrocznych, niezbadanych miejscach. Takich jak TO miejsce między pośladkami zwanych popularnie odbytem.


José, Travis i ja jedziemy moim garbusem, a Kate swoim CLK, gdyż do mojego auta wszyscy się nie mieścimy.
Jasne, po co jechać razem  tym autem,

 jak można w trójkę gździć się w garbusiku X) good choice!


Podejrzewam, że rozbrajają go uroda Kate i jej władczy styl bycia, ponieważ ona robi z nim, co chce.
Kate, która TakNieJestTakZajebistaJakGłównaBohaterka.

Pomieszczenia są eleganckie, pełne prostoty, a jednocześnie przepychu.
Moja torebka jest mała ale zmieści spore auto.

Kate rozporządza ludźmi, czas sobie mija i WTEM! *nieoczekiwany zwrot akcji*

Pół godziny później do apartamentu wkracza Christian Grey.
No dobra, trochę mniej nieoczekiwany zwrot akcji…
O niebiosa! Ma na sobie białą koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i szare flanelowe spodnie. Włosy ma jeszcze wilgotne po prysznicu. Gdy na niego patrzę, zasycha mi w ustach... jest tak nieziemsko przystojny.
Flanelowe spodnie. Flaaa…ne…lowe…. *włącza przeglądarkę, bo coś jej nie pasuje* ŁO JEŻUSIE I MARYSIU ZUZANNO!


Mrugam szybko. O rety... on jest naprawdę, całkiem... rety. Gdy nasze dłonie się stykają, znowu czuję ten rozkoszny prąd, który mnie rozświetla i wywołuje rumieńce, i jestem pewna, że wszyscy słyszą mój przyspieszony oddech.

Ona się rumieni w tempie 50 razy na stronę… Ja wiem, facet porywający, no ale COME ON!


Panie Grey, to Katherine Kavanagh – bąkam, machając ręką w stronę koleżanki, która podchodzi i patrzy mu prosto w oczy.
– Nieustępliwa panna Kavanagh. Co słychać? – Uśmiecha się do niej i wygląda na autentycznie rozbawionego. –Jest pani taka głupiutka.
Tylko to mi się ciśnie na usta. Przepraszam.

– To José Rodriguez, nasz fotograf – uśmiecham się do José, który odpowiada mi równie ciepłym uśmiechem. W jego oczach pojawia się chłód, kiedy przenosi spojrzenie ze mnie na Greya.
– Panie Grey – kiwa głową.
– Panie Rodriguez. – Wyraz twarzy Greya także się zmienia, kiedy lustruje tamtego. – Gdzie pan chce zrobić zdjęcia? – pyta. W jego głosie można wyczuć delikatną nutkę groźby.
„Jak pan źle pstryknie tym aparatem to zakleję pana taśmą malarską! Napaloną!”

– Wystarczy siedzenia. – Po raz kolejny do akcji wkracza Katherine. – Stajemy, panie Grey? – pyta.
-Na baczność! – zawołały jego flanelowe spodenki.

– Zadzwonię do ciebie, Taylor – rzuca w jego stronę. Taylor oddala się, a Grey wwierca we mnie płonące spojrzenie szarych oczu. Kurde... zrobiłam coś nie tak? – Tak sobie pomyślałem, że mogłaby pani pójść ze mną na kawę.
Oczy na wiertarkę i jazda!

Ana próbuje się wykręcić od kawy, jednocześnie pragnąc tego w duchu. W końcu Grey proponuje, że Taylor (przydupas Greya) zawiezie bandę do domu razem ze sprzętem swoim dużym suvem ( x) ). Ale, pamiętacie, co pisałam o aucie Kate i Ane?

Jeśli da mi pan chwilkę, zamienię się samochodami z Kate.
Logic. Zamienić się, czyli ona weźmie większego merca, a tamci będą się wozić garbusiątkiem. Chyba, że tłumaczka się pomyliła i nie chodziło o garbusa. Tak, CLK jest „małym” sportowym autkiem, ale wciąż ma więcej miejsca od garbusa.

– Ana, coś mi się w nim nie podoba – rzuca ostrzegawczo. – Jest oszałamiający, zgoda, ale myślę, że także niebezpieczny. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ty. Naśmiewał się ze mnie! Ze mnie nikt się nie powinien naśmiewać!


– Kate, to tylko kawa. W tym tygodniu zaczynają się egzaminy i muszę się uczyć, więc szybko się zmyję. Sznuruje usta, jakby rozważała moją propozycję. W końcu wyciąga z kieszeni kluczyki i wręcza mi je. Ja podaję jej swoje.
CO robi z ustami!? Nie wiem kto jest gorszy, autorka czy tłumaczka. O.o

Gdy docieramy do wind, wciska guzik przywołujący i niemal natychmiast rozbrzmiewa dzwonek. Drzwi rozsuwają się, ukazując młodą parę w namiętnym uścisku. Zaskoczeni i zażenowani, odskakują od siebie i za wszelką cenę starają się na nas nie zerknąć. Wchodzimy do windy.
Jej! Zboczone windy! Bez spoilerów, ale TA winda będzie miała jeszcze swój udział w tej książce. :>

Przechodzimy przez duży, tętniący życiem hol i kierujemy się w stronę wyjścia, ale mój towarzysz omija drzwi obrotowe. Ciekawe, czy dlatego, że wtedy musiałby puścić moją rękę.
Bardzo wąziutkie musiały być te drzwi. Muszę wam powiedzieć, że nigdy się nie spotkałam z małymi drzwiami obrotowymi. Szczególnie w hotelu. No bo tak, człowiek, waliza, hotel… Ok, czepiam się, kontynuuj scrollowanie.

Docierają do kawiarni, Ana zamawia sobie English Breakfast, ten zamawia kawę i muffinkę i tak sobie mija czas.

Odstawia tacę, siada naprzeciwko mnie i krzyżuje długie nogi.
*myśli, myśli…* ukrzyżowane nogi…*przestaje myśleć, bo zmierza to w złym kierunku*

Wrzucam saszetkę do dzbanka i niemal od razu wyjmuję ją łyżeczką.
Co ona zrobiła z tą herbatą. T.T

Długimi palcami sprawnie odsuwa papierek [z muffinki], a ja przyglądam się temu z fascynacją.
Ja rozumiem, że jak ktoś jest oczarowany drugą osobą, to go fascynuje wszystko, ale papierek z muffinki?

– A ten chłopak, którego wczoraj poznałem w sklepie. To nie pani chłopak?
Tłumaczko, why are you doing this to me!?

– Denerwuje się pani w towarzystwie mężczyzn. Jasna cholera, to ma charakter personalny. Denerwuję się tylko w twoim towarzystwie, Grey.
– Onieśmiela mnie pan. – Pąsowieję, ale w duchu gratuluję sobie szczerości. Znowu patrzę na dłonie.
– I słusznie czuje pani onieśmielenie. Jest pani bardzo uczciwa. Proszę nie opuszczać głowy. Lubię widzieć pani twarz.
Pan Buc, a nie pan Gey! Zaraz się wkurzę i zacznę dawać punkty jak przed-zachodem-słońca! 

– Dzięki temu mogę choć trochę się domyślać, w jakim kierunku zmierzają pani myśli – oświadcza. – Tajemnicza z pani kobieta, panno Steele.
Tajemnicza? Ja?
No właśnie?

– Jest pani bardzo zamknięta w sobie – mruczy. Naprawdę? Rany... jak ja to robię? To zdumiewające. Ja zamknięta w sobie? Nie ma mowy.
– Z wyjątkiem tego, że się pani rumieni, co zdarza się często. Żałuję jedynie, że nie wiem, z jakiego powodu się pani rumieni.
-Wiesz, Christianie, napady gorąca, menopauza i te sprawy.

Wkłada do ust mały kawałek muffinki i zaczyna go powoli przeżuwać, nie odrywając ode mnie wzroku. A ja, jak na komendę, rumienię się. Jasna cholera!
A ja się czepiałam papierka od muffinki? Really?

– Ale zachowuje się pan bardzo władczo – wbijam mu szpilę.
Unosi brwi i o ile dobrze widzę, on także się lekko rumieni.
– Przyzwyczajony jestem do zdobywania tego, czego chcę, Anastasio – mówi. – Na wszystkich polach.
– Nie wątpię. Dlaczego nie poprosił pan, abym mówiła mu po imieniu? – Dziwi mnie moja śmiałość. Dlaczego ta rozmowa stała się tak poważna? Nie przebiega tak, jak przewidywałam. Nie mogę uwierzyć, że moje nastawienie względem niego jest takie wrogie. Zupełnie jakby próbował mnie odstraszyć.
– Po imieniu zwracają się do mnie jedynie członkowie rodziny i kilkoro bliskich przyjaciół. Lubię taki stan rzeczy.

– Moja mama jest cudowna. To nieuleczalna romantyczka. Obecnie ma czwartego męża.
Christian unosi z zaskoczeniem brwi.
– Tęsknię za nią – kontynuuję. – Teraz ma Boba. Nie tracę nadziei, że Bob czuwa i zdoła jej pomóc, kiedy kolejny idiotyczny plan spali na panewce.
O, traktuje rodziców jak Bella. ^^ Taka… Dorosła. ^^

– Dogaduje się pani z ojczymem?
– Oczywiście. Dorastałam z nim. To jedyny ojciec, jakiego znam.
– A jaki on jest?
– Ray? Jest... małomówny.
– I tyle? – pyta zaskoczony Grey.
Wzruszam ramionami. Czego ten facet się spodziewa? Historii mego życia?
– Małomówny jak jego pasierbica.
Jakoś się powstrzymuję, aby nie przewrócić oczami.
– Lubi futbol, zwłaszcza europejski, i grę w kręgle, i wędkarstwo muchowe, i robienie mebli. Jest stolarzem. Byłym wojskowym. – Wzdycham.
– Mieszkała pani z nim?
– Tak. Moja mama poznała Męża Numer Trzy, kiedy miałam piętnaście lat. Zostałam z Rayem.
Marszczy brwi, jakby nie rozumiał.
– Nie chciała pani mieszkać z mamą? – pyta.
Rumienię się. To naprawdę nie twoja sprawa, Grey.
– Mąż Numer Trzy mieszkał w Teksasie. Myśmy mieszkali w Montesano. I... no wie pan, moja mama była świeżo upieczoną mężatką.
No mówię, jak Bella. Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości, czy to aby na początku był fanfick Zmierzchu, niech się ich pozbędzie…

– Do Paryża? – pytam piskliwie. A kto by nie chciał? – Pewnie – przyznaję. – Ale tak naprawdę to marzy mi się Anglia. Przechyla głowę na bok, przesuwając palcem wskazującym
po dolnej wardze... O rety.
– Ponieważ?
Mrugam szybko. Skoncentruj się, Steele.
– To ojczyzna Szekspira, Austen, sióstr Bronte, Thomasa Hardy’ego. Chciałabym zobaczyć miejsca, które zainspirowały tych ludzi do napisania takich wspaniałych książek. – Ta rozmowa o geniuszach literatury przypomina mi, że powinnam się teraz uczyć.
Nie wiem dlaczego, ale strasznie wkurza mnie kreowanie bohaterów na takich co tylko klasyka, muzyka klasyka, filozofia klasyka i w ogóle, jestem taka mainstreamowa. Serio. Może to ja jestem spaczona…

Muszę stąd iść. Muszę spróbować zebrać myśli. Muszę od niego uciec. Robię krok w przód i potykam się.
– Cholera, Ana! – woła Grey.
Pociąga mnie za rękę tak mocno, że wpadam na niego w chwili, gdy obok mnie śmiga rowerzysta, jadący pod prąd ulicy jednokierunkowej. Mija mnie o włos. Wszystko dzieje się tak szybko – w jednej chwili upadam, w drugiej znajduję się w jego ramionach. Tuli mnie mocno do piersi. Wdycham jego czysty, męski zapach. Pachnie świeżym praniem
i jakimś drogim żelem pod prysznic. O kurczę, to mieszanka odurzająca. Oddycham głęboko.
… I pewnie w oryginalnej wersji wychodziło na jaw, że jest super szybki i super silny. I jest wampirem. Na bank. Dam sobie rękę uciąć.

Przecież to jest identyczna scena jak ta z samochodem! Heeelloooo! Ta ze Zmierzchu! Co Edward ratuje Bellę. Kojarzycie?


Obejmuje mnie ramieniem, przyciskając do siebie, gdy tymczasem palce drugiej ręki delikatnie i badawczo błądzą po mojej twarzy. Kciukiem muska dolną wargę i słyszę, jak wciąga powietrze. Patrzy mi prosto w oczy, a ja nie uciekam spojrzeniem przez chwilę,
a może przez całą wieczność... Ale w końcu moją uwagę przyciągają jego piękne usta. O rety. I po raz pierwszy od dwudziestu jeden lat pragnę być pocałowana. Pragnę poczuć jego usta na swoich.
Czy Ana i Christian pocałują się? Co będzie się działo po tej zapierającej dech w piersiach scenie? I już w następnym rozdziale…. nie, nie seksy jeszcze, Ana będzie imprezowała!



Edit, 21:42: Jestem tak zalatana, że dacie wiarę, że była pewna, że dziś jest środa...? O.o A

Devis

19 komentarzy:

  1. Ta ze Zmierzchu! Co Edward ratuje Bellę. Kojarzycie?

    Kojarzymy,niestety...
    Flanelowe spodnie i buuuc -świetne!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego ona wciąż lgnie do faceta, który traktuje ją z jeszcze większym pobłażaniem niż Edzio Bellę?

    Maryboo

    OdpowiedzUsuń
  3. Niskobużetowy ten fanfic. Bellę próbowano potrącić autem, a ta nawet tyle nie jest warta i zagrożeniem życia jest dla niej rower XD Rower! Naprawdę niewiele jest mniej epickich zagrożeń niż to XD

    I słuszna uwaga z tą menopauzą - widać było, ze kobieta ma problemy hormonalne, bo takie zachowanie i uderzenia gorąca coś nie wyglądały zdrowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz się! Rower jest narzędziem takim jak piła mechaniczna! Ma łańcuch, ma ee... ten... no... Nie, o morderstwo wciąż trudno ^^"

      Usuń
  4. Dżizaaaaas! Flanela? Naprawdę, autorka "wymyśliła" głównego bohatera, który w zamierzeniu miał być takim twardym s*kinsynem i zakłada mu flanelowe spodnie? Powoli wysiadam :) Coraz bardziej denerwuje mnie ta książka. I w ogóle nie powinnam się przyznawać, że czytałam coś takiego, ale ta "powieść" mi przypomina harlequina, którego kiedyś miałam w rękach. Facet też ratował dziewczynę przed rowerem :D (To teraz proszę, żebyście zapomnieli, że przyznałam się do przeczytania harlequina :P) A podobieństwa do ,,Zmierzchu" są naprawdę irytujące -.-
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że na następną analizę nie będziemy musieli czekać aż tak długo :D ethelien

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, czytając harlequina dostajemy harlequina i każdy ma prawo do przeczytania takiego romansu i pośmiania się z niego (i powzdychaniu ;) ). Co innego jak to zamienia się w bestseller...

      Usuń
  5. Miałam wypisać co mnie najbardziej rozśmieszyło, ale trochę za dużo by tego było. Flanela, rzeczywiście budzi wątpliwości a następnie śmiech. Autorka pewnie po prostu potrzebowała jakiegoś przymiotnika więc walnęła co jej pierwsze na myśl przyszło.
    Oglądałam kiedyś kawałek wywiadu z nią. Powiedziała, że Meyer ją "zainspirowała". Może jej się wydaje, że "inspiracja" i "chamskie kopiowanie" to jedno i to samo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam flanelowe, to się zapaliła lampka "WTF", bo serio coś mi całkowicie nie pasowało. Badass, z narzędziami do BDSM we flanelowych spodniach :D! For the win!

      Usuń
  6. Yay! Tak się cieszę, że kontynuujecie tutaj analizę 50 shades of grey ;-) Byłam ciekawa czemu to taki bestseller, szczególnie, że słyszałam, że to gniot straszny. A czytać bez komentarzy analizatorów to nie na moje nerwy. Czekam na dalsze części!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się raczej nie dowiesz, czemu z niego takie bestseller jest ^^"

      Usuń
  7. Tak wszyscy wspominają o tych flanelowych portkach, a miałam nadzieję, że będę oryginalna. :< W każdym razie, nasz szeksi badass zadał szyku, bo nosi spodnie dopasowane kolorem do nazwiska. :-D Jeśli takie książki jak ta stają się bezsellerami, to pozostaje tylko zastanowić się nad poziomem intelektualnym społeczeństwa... Dialogi jak z tandetnej telenoweli, fabuła jak z niskobudżetowego porno, i ludzie na to lecą jak na ciepłe kajzerki z piekarni? Na jakim świecie ja żyję?...

    + dziękuję, mimo wszystko jak zawsze uśmiałam się do łez. :)

    Szniki

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, dziewczyny - błąd! Flanela, to nie tylko bawełniana tkanina na pidżamki i prześcieradełka, to również nazwa tkaniny wełnianej przeznaczonej na eleganckie garnitury i garsonki. Buc mógł spokojne mieć szykowne spodnie z flaneli wełnianej.W tym wypadku absolutnie nie ma się z czego śmiać.
    Poza tym analiza super :)
    Pozdrawiam
    małpa w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. "sznurować usta" to związek frazeologiczny występujący w języku polskim, więc tez nie rozumiem zdziwienia.
      małpa w bib.

      Usuń
    2. Fakt, flanela to też materiał, który jest wykorzystywany przy robieniu garniturów. Nie mniej kojarzy się od razu z jednym ;)

      Sznurować usta jest związkiem, tak, nawiążę dzisiaj do tego w dzisiejszej części jak ją wrzucę (tuptaczek napisała w komentarzu do kolejnej części, że w "Emancypatkach" na niego trafiła).
      Tak więc, no będę musiała zwrócić honor.

      Dziękuję za komentarz, takie pomagają najbardziej :*

      I chyba jednak muszę napisać gdzieś, że niestety, ale analizatornię prowadzę już samotnie ^^"

      Usuń
    3. Uuu, to dzielna jesteś bardzo, że się sama rzucasz na tego (po)tffora. Deklaruję się zatem jako wierna acz krytyczna czytelniczka ;)
      małpa w bib.

      Usuń
    4. to z miejsca lądujesz do moich ulubionych czytelniczek :D

      Usuń

Obserwatorzy